Pamiętniki: odnaleziona przeszłość i okno na przyszłość…

Pamiętniki: odnaleziona przeszłość i okno na przyszłość…

Wg Wikipedii pamiętnik to relacja prozatorska o zdarzeniach, których autor był uczestnikiem bądź naocznym świadkiem. Pamiętnik opowiada o zdarzeniach z pewnego dystansu czasowego, w związku z czym kształtuje się dwupłaszczyznowość narracji: autor pamiętnika opowiadać może nie tylko o tym, jak zdarzenia przebiegały, lecz może ujawniać również swoje stanowisko wobec nich w chwili pisania.

Będąc dzieckiem pisałem pamiętnik i zastanawiam się po latach co mną kierowało, jaką miałem w sobie potrzebę zapisywania prawie każdego dnia, co robiłem i jak się czułem i w jakich spotkaniach rodzinnych brałam udział. Głównie były to przelane na papier różne emocje, wrażenia, widziane oczami dziecka. Można prześledzić jak zmieniała się treść i forma, choć w gruncie rzeczy obracałem się wokół dwóch tematów – rodziny i szkoły. Okazuje się, że czasem lepiej przelać myśli na papier niż się wygadać, a może chodziło co coś więcej? Teraz mogę wrócić do każdego dnia w pewnych latach, choć gdzie nigdzie strony są wyblakłe.

W Internecie natknęliśmy się na fragmenty Pamiętnika Wacławy Drymel z Zielonki (1939-1945). „W momencie wybuchu wojny Wacława Drymel miała 14 lat. Urodziła się i całe swoje życie spędziła w Zielonce. Jej ojciec pracował na kolei, matka zajmowała się domem. Pani Wacława uczęszczała do Szkoły Podstawowej imienia Ignacego Mościckiego w Zielonce przy ulicy Staszica. W 1939 zakończyła naukę dyplomem i zdała egzamin do szkoły średniej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, gdzie miała od 1 września rozpocząć naukę. Wybuch wojny przekreślił szanse na kontynuowanie edukacji.
Swój pamiętnik zaczęła pisać kilka dni po wybuchu wojny i prowadziła go aż do roku 1945 i przybycia na tereny Zielonki Armii Czerwonej. Po wojnie, w obawie przed możliwymi reperkusjami, obawiała się komukolwiek pokazywać swoje zapiski. Wacława Drymel zmarła 2 kwietnia 2005 roku.”

Opublikowany przez młodzież pamiętnik pokazuje wojenne losy Wacławy i mieszkańców Zielonki, niepewność związaną z tułaczką własnej rodziny i powrotem do Zielonki w 1945 roku.

Pamiętniki, jak żadna inna pamiątka rodzinna pomaga zrozumieć życie i emocje z poprzednich pokoleń. W dzisiejszych czasach w dużej mierze pamiętniki zastępują osobiste blogi, które również mogą być doskonałą „wiedzą” o przodkach dla przyszłych pokoleń, jednakże niekiedy nie mają one tego „coś” – co ma właśnie papierowy pamiętnik.

Ciekawi jesteśmy czy Wy pisaliście, piszecie pamiętniki, co o tym sądzicie i jak myślicie czy mogą one pomóc przyszłym pokoleniom w lepszym zrozumieniu historii Twojej rodziny lub osoby? A może jakiś pamiętnik odziedziczyliście po krewnych, i był to kluczowy moment dla waszych badaniach genealogicznych?

Komentarze

Adres e-mail jest prywatny i nie będzie wyświetlany.

  • Sabina

    21 lipca, 2014

    W moim domu był pamiętnik mojego dziadka Piotra Owczarka, zmarłego w 1946 r. Do tej pory widzę gruby brulion A4 w czarnych, sztywnych okładkach, zapisany równiutkim, niemal kaligraficznym pismem, do czego posłużyło pióro, składające się z tzw. obsadki i stalówki, maczane w kałamarzu z granatowym (b. ciemnoniebieskim) atramentem. Pamiętnik dotyczył głównie okresu, kiedy dziadek został wcielony do armii carskiej. Dziadek był zwiadowcą podczas wojny rosyjsko – japońskiej, walczył m.in. w okolicach portu Artura. na który napad przez Japończyków w1904 r. zapoczątkował tę wojnę. Myślę, że opowiadał o tym często znajomym i stąd wzięło się przezwisko portatur, które przylgnęło do mojego ojca, a potem przez kilka lat do mnie i mojego brata.
    Zwiadowcy, jak wskazuje nazwa, chodzili na zwiady, ale gdy natknęli się na zwiadowcę przeciwnika, musieli z nim walczyć, aż do jego unicestwienia. Dziadkowi zdarzyło się raz natknąć na zwiadowcę japońskiego. Wywiązała się walka wręcz, której wynik jest wiadomy, skoro dziadek powrócił do rodzinnej wsi. Dziadek miał wiele odznaczeń bojowych – dla mnie kiedyś to było dużo, ale może liczyłam razem z baretkami. Były przypięte do wkładki w dość dużym etui. Pamiętam jedno z nich: było chyba z mosiądzu w kształcie trójkąta, a w nim oko (bystre).
    Niestety, wszystko to zaginęło wraz z biblioteczką dziadka (cała trylogia Sienkiewicza, większość powieści Prusa, 6-tomowy „Żyd wieczny tułacz” i kilkanaście innych) po śmierci mojego ojca, po powołaniu do wojska mojego brata na 3 lata i pójściu przeze mnie na studia. Pozostali członkowie rodziny widocznie nie wykazali należytej troski i wszystko to zaginęło, gdyż z biblioteczki korzystali mieszkańcy okolicznych wsi, często w formie samoobsługi. Niektórzy, jak się okazało, nadużyli zaufania. Wiele bym dała, aby choć trochę z tego odzyskać.

  • Sabina

    21 lipca, 2014

    Wszystkie książki były podpisane przez mojego ojca Józefa Owczarka (również ładnym charakterem pisma) na jednej z początkowych kart – chyba na pierwszej. Może ktoś gdzieś to widział?