Piękna historia .Jestem pod wrażeniem.Tak Pani daleko doszła w swoich poszukiwaniach.Z całego serca życzę Pani cierpliwości i oby znalazł się ktoś,kto potwierdzi Pani sugestie.Osobiście też szukam potwierdzeń dla swoich „odkryć”rodzinnych i wiem ile to znaczy.
Powodzenia
Czy znacie swoje pochodzenie? Czy udało Wam się odkryć dom Waszych przodków? Zapoznajcie się z historią swoich radomszczańskich korzeni Pani Ewy Rejment, spokrewnionej z samym noblistą Władysławem Reymontem.
Mam na imię Ewa Aleksandra. Urodziłam się i mieszkam w Warszawie, lecz rodowe koneksje wiodą mnie do ziemi radomszczańskiej, a mianowicie do Gidel, Rudy, Szczepocic, Radomska i na Folwarki. To właśnie tutaj w dawnej Gminie Radomskiej, powiatu Radomskiego i w woj. Kaliskim żyły, rodziły się i umierały rodziny związane ze mną krwią; Dziadkiewicze, Wieczorki i Augustowscy, Balcerki vel Bańcerki również.
W Pustkowiu Papierni, należącej do Szczepocic Rządowych w 1810 roku urodziła się moja prababka Gertruda Augustowska, jej bracia Gabriel i Tomasz, siostry Brygida, Teresa, Lucya oraz Zofia – dzieci Franciszka Augustowskiego alias Nowodzińskiego (1767-1835) i Maryanny Wieczorek (1773-1824) a potem przyrodnie rodzeństwo: Franciszek, Lambert, Franciszka, Ewa, Vincenty i najmłodszy Józef bowiem matka Gertrudy Maryanna szybko zmarła, a Franciszek żenił się jeszcze dwukrotnie z siostrami Kłodosównymi Heleną i po jej śmierci Elżbietą. Ich dom rodzinny oznakowany był numerem 28.
Rodzice Gertrudy nie byli zamożnymi. Ojciec Franciszek Augustowski był właścicielem niezbyt wielkiego gospodarstwa rolnego w Szczepocicach. Stare akta wyjaśniają, że pracował on najpierw na roli „trzydniowej”, a po kilku latach na roli „siedmiodniowej”. Pewnie jego teść Stanisław z żoną Gertrudą Dziadkiewicz dziadkowie mojej prababki jak i jej pradziadkowie Grzegorz i także Gertrudą z Radziechowic Wieczorki też nie można było nazwać bogatymi. Rodzina Maryanny Wieczorek, matki mojej prababki Gertrudy od strony żeńskiej to Dziadkiewicze, z Radomska, Szczepocic i z Folwarków. Wydaje się, że nie wszyscy byli rolnikami. Ci z Radomska reprezentowali radomszczańskie rzemiosło… Najstarszym moim bezpośrednim przodkiem z tej linii był Łukasz Dziadkiewicz ożeniony z Elżbiet.
Analizując odnalezione akta metrykalne ich dzieci należy sądzić , że żyli oni w latach 1720-1790. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych – te imiona nie pojawiają się już w żadnych księgach. Może właśnie wówczas odeszli i ślad po nich zaginał. Dokumentów Elżbiety i Łukasza nie mam. Podany okres ich życia należy traktować więc jako przybliżony. Przeglądając odszukane archiwalne zbiory wyraźnie można dostrzec, iż Dziadkiewicze, których nazywano również Dziatkiewiczami byli znaną i lubianą w Radomsku rodziną. W przeciwieństwie do Wieczorków, którzy wydaje się, że byli bardziej hermetyczni i zamknięci w swoim kręgu. Dziadkiewiczów chętnie zapraszano jako świadków ślubnych i „patrini” rodziców chrzestnych nowonarodzonych dzieci.
Świadczy to zatem, że byli rodem zżytym ze środowiskiem, popularnym i mile widzianym w towarzystwie innych. Wydaje się również, że byli znacznie zamożniejsi od Wieczorków. Przełom wieku XVIII i pierwsze lata XIX to tragiczny okres w historii Radomska. Epidemia tyfusu zabijała dzieci, starców i ludzi w kwiecie wieku. Ginęły cale rodziny. Moi krewni – Wieczorki i Dziadkiewicze również. Odeszło wielu. Na ostatnie miejscem spoczynku przygarnął ich radomszczański cmentarz Marii Magdaleny .
W takim to świecie wychowywała się Gertruda Augustowska. Mając dziewiętnaście lat – 18 października 1829 wyszła za mąż za Walentego Bańcerka alias Rejmenta zarządcy dóbr klasztoru oo. Dominikanów z Gidel. Ceremonia zaślubin, poprzedzona trzema zapowiedziami w gidelskim klasztorze odbyła się w kościele św. Lamberta w Radomsku. Po ślubie na stałe zamieszkali w Gidlach. Stanowili dużą rodzinę. Mieli ośmioro dzieci, wśród nich mojego pradziadka Andrzeja Rejmenta. Ich wnuk Władysław Stanisław Reymont syn najstarszego Józefa – autor „Chłopów” i zdobywca literackiej nagrody Nobla stal się po latach dumą całego Rodu..
Gertruda dbała o rodzinę. Wraz z Walentym, stworzyła swój dom w Gidlach szanowany: światły i znany wszystkim. Pięciu jej synów wraz z siostrami Marianną i Katarzyną było uczniami gidelskiej szkoły, dodatkowo chłopcy pobierali naukę gry na fortepianie. W domu można było znaleźć drukowane gazety tzw. kalendarze rolnicze popularne w ówczesnych czasach wydawnictwa ludowe. Dzieci więc wyrosły na zacnych, wykształconych na miarę tamtych czasów obywateli. Gertruda przeżyła swego męża o dziesięć lat. Zmarła w domu córki Katarzyny Karwasińskiej 26 grudnia 1892 roku mając lat 82. Spoczęła obok Walentego na nekropolii gidelskiej. To fakty, które udało mi się do chwili obecnej odnaleźć. Dwieście lat, a może nawet więcej, które minęły od ich czasów zaciera dużo śladów. Przekroczenie bariery dwóch wieków jest bardzo trudne ale nie niemożliwe.
Moje wędrówki po radomszczańskich cmentarzach nie pokazały mi drogi do mogił tych najstarszych, mimo, iż znalazłam sporo bliskich mi nazwisk lecz z lat znacznie późniejszych. Niestety brak mi dalszych połączeń ze mną i z pradziadami. W rodzinnym albumie mojego kuzyna odszukałam również zdjęcie na którym prawdopodobnie sfotografowano Walentego z Gertrudą. Fotka zatem musiała być zrobiona tuż przed grudniem 1882 roku bo wówczas żył jeszcze Walenty. Czy są to więc twarze moich pradziadów Rejmentów? Już kilka lat męczy mnie ta zagadka i czekam na potwierdzenie moich sugestii. Cały czas mam nadzieję, że może ktoś związany ze mną i z nimi rozpozna to zdjęcie? Może w swoim archiwum domowym posiada podobne?
Moja wyprawa w radomszczańską przeszłość jest fascynująca. To nie jest zabawa ani hobby. To dotknięcie historii ziemi z której wyrosłam.
ROMAN & ZIRALDO FAMILY TREE Web SiteY
28 lutego, 2013
Pani Ewo ! Jestem pod wielkim wrażeniem Pani historii.
Informacje, które Pani przytacza, dowodzą ogromnego wkładu Pani pracy w historię rodu. Zawsze interesuje mnie sposób poszukiwań w Archiwach i Urzędach Stanu Cywilnego (do stu lat). Sama, wciąż budując drzewo genealogiczne, mam zamiar sięgnąć bardziej w przeszłość w najbliższym czasie. W tym celu w okresie wakacji udam się do dawnej Galicji, skąd pochodzą moi przodkowie.
Ogromnie podoba mi się również zakończenie historii na miarę Pani słynnego przodka Noblisty, że … „To nie jest zabawa ani hobby. To dotknięcie historii ziemi z której wyrosłam” !