Historia użytkownika: Potomkowie wspólnego przodka – część III

Historia użytkownika: Potomkowie wspólnego przodka – część III

Wspaniałe historie Pani Renaty Roman: „Potomkowie wspólnego przodka„, odnalezieni dzięki genealogicznym forum MyHeritage i „Potomkowie wspólnego przodka – część II” doczekały się III części…

Gdyby nie zaawansowana technologia strony genealogicznej MyHeritage – technologia XXI wieku, nigdy nie odnaleźlibyśmy się jako potomkowie naszego pra-pradziadka Luigi Ziraldo, Włocha urodzonego w XIX wieku w Fagagna.

To na forum genealogicznym MyHeritage w roku 2011 znaleźliśmy się nawzajem z kuzynem Piotrem Ziraldo a następnie, w wyniku uzupełniania danych, potwierdzaliśmy Smart Matching w naszych drzewach oraz drzewach innych krewnych z rodu Ziraldo.

Nasz wspólny przodek Luigi Ziraldo był inżynierem i w czasach zaboru austriackiego przybył do Galicji,  aby brać udział w budowie kolei żelaznej. Poślubił Czeszkę, naszą pra-prababkę Marię Skrabalik (lub Strabalet; na razie opieramy się na dokumentach pochodnych). Mieli troje dzieci – Leonarda, Ludwika i Annę, moją prababkę.

Włoska rodzina

Włoska rodzina


Wprawdzie zapowiadałam, iż trzecią część mojej historii rodzinnej poświęcę w całości mojej prababci Annie, co na pewno nastąpi w dalszej opowieści, jednakże teraz chcąc zachować kolejność zdarzeń, pragnę rozwinąć włoski wątek tej historii. Szczególnie, że właśnie rozszerzyły się moje kontakty z włoską linią naszej rodziny.

I znów muszę przyznać, iż nie byłoby to możliwe bez kontaktu za pośrednictwem MyHeritage i potwierdzeniem Smart Matching również z Grzegorzem Gackiem, synem Marii z domu Ziraldo, posiadającym drzewo genealogiczne na tej stronie. To Grzegorz podarował mi zdjęcie podpisane na odwrocie „Rodzina z Włoch”, które teraz załączam. Przez długi czas nie wiedzieliśmy, kto jest na zdjęciu a kontakty włoskie, jak ustaliłam, zakończyły się w roku 2009 po śmierci wnuka Leonarda Ziraldo – Roberta Bartoli. Ostatni list z Włoch Ziraldowie otrzymali bowiem od wdowy po Robercie właśnie w roku 2009. Od tamtego czasu nikt z nimi nie korespondował. Miałam obawy, że nigdy już nie da się odnaleźć krewnych z Włoch.

Zajęłam się zatem dawną korespondencją włoską podarowaną mi przez Ziraldów jak również napisałam list do Marii Lucia Bartoli, wdowy po Robercie, korzystając z ostatniego jej adresu sprzed lat. Wiem, że przed wielu laty z włoską rodziną korespondowała również moja stryjeczna babcia – Janina Dec z d. Roman. Bardzo prawdopodobne jest, że z własnym bratem Leonardem musiała również korespondować moja własna prababcia Anna. Jednak nie zachowały się żadne listy.

Ze starych listów pisanych przez córkę Leonarda – Tinę Bartoli oraz jednego listu jej syna Roberta dowiedziałam się sporo o życiu mojego stryjecznego pradziadka.

Leonardo Ziraldo urodził się w Pradze Czeskiej w roku 1865 i był najstarszym synem moich pra-pradziadków – Luigi`ego Ziraldo i Marii z d. Skrabalik. Był bratem Lodovico (Ludwika) Ziraldo, od którego pochodzi cała polska linia Ziraldów oraz bratem mojej prababci Anny Roman z d. Ziraldo, której bardzo liczni potomkowie żyją obecnie w Polsce i w Stanach Zjednoczonych.

Wspominałam już, że Leonardo jako bardzo młody człowiek nie chciał żyć pod jednym dachem ze swoją macochą. Wynika z tego, że pra-pradziadek Luigi, ojciec Leonarda, Ludwika i Anny, po śmierci swojej pierwszej żony Marii (naszej pra-prababci) ożenił się powtórnie. Leonardo postanowił więc opuścić dom rodzinny w Krakowie i udał się do kraju swojego ojca – do Włoch. Tam zaciągnął się do armii, którą opuścił w randze porucznika.

I oto dalsza historia życia Leonarda Ziraldo, którą zdobyłam dzięki już własnemu kontaktowi z jego wnuczką – Marią Grazią Fernando. Stryjeczny pradziadek ożenił się z Włoszką Cesirą Marcucci i urodziła im się córka Tina. Po pewnym czasie małżonkowie przenieśli się z Lucca do Pisy, gdyż Leonardo został tam zatrudniony jako komendant policji. Po kilku latach wydarzył się przykry wypadek. Leonardo wraz z innymi policjantami brał udział w poszukiwaniu mężczyzny podejrzanego o zabicie żony. W czasie akcji został postrzelony w głowę i stracił prawe oko. Niestety, po kilku latach zaczął niedowidzieć na oko lewe.

W tym czasie korespondował jeszcze po polsku ze swoim bratankiem z Krakowa Franciszkiem Ziraldo, synem Lodovico. Pełen obaw o swój wzrok napisał do Franciszka, aby ten zaczął uczyć się włoskiego, gdyż jego rodzina nie zna polskiego i nie będą mogli czytać listów i kontakt się urwie. Podobno Franciszek wziął to sobie do serca, bo zaczął uczyć się włoskiego. Znajomość tego języka przez Franciszka Ziraldo uratowała całą rodzinę Ziraldów w roku 1942 przed eksterminacją Gestapo.

W Pisa urodziła się druga córka Leonarda – Maria Bianca. Tej córki Leonardo już nie zobaczył, bowiem w wyniku dawnego wypadku całkowicie stracił wzrok. Będąc niewidomy, nabywał stopniowo bardzo duże umiejętności manualne. Jego wnuczka Maria Grazia wspomina, że robił zabawki dla niej i dla jej brata Gianfranco. Zrobił im nawet gitarę. Sam będąc niewidomy potrafił pięknie grać na pianinie. Obecnie jego pra-prawnuczka Natalie Bianca również niebywale pięknie gra na tym instrumencie. Maria Grazia i Gianfranco, wnukowie Leonarda, mile wspominają swojego dziadka. Maria pamięta, że w niedzielę prowadzili dziadka do kościoła, uważając na każdy jego krok.

Leonardo Ziraldo, mój stryjeczny pradziadek, zmarł w Pisa we Włoszech w roku 1946. Został pochowany na małym cmentarzyku nieopodal miasta Pisa, w jurysdykcji San Giuliano Terme (Toskania).

A teraz historia zdjęcia, które załączam. Niemal do chwili obecnej nawet polscy Ziraldowie nie wiedzieli, kto z włoskiej rodziny jest na zdjęciu. Minęły bowiem lata, zatarły się imiona i relacje łączące rodzinę w Polsce i we Włoszech.

Z pierwszą pomocą przyszła mi wdowa po Robercie Bartoli zamieszkała w Pisa. Korespondowałyśmy po … włosku, choć ja nie znam tego języka, jakkolwiek zapewne powinnam. Maria Lucia Bartoli dała mi kontakt do Marii Grazia – siostrzenicy Tiny Bartoli, swojej zmarłej już teściowej. Pamiętacie, Leonardo Ziraldo miał dwie córki – właśnie Tinę Bartoli i Marię Biancę Martinelli. Jest to prawie nieprawdopodobne, ale do dzisiaj żyją dzieci Marii Bianci Martinelli, wnukowie Leonarda, o których piszę powyżej.

Jest to Maria Grazia Fernando, która ma się dobrze w wieku 86 lat, podobnie jak towarzyszący jej na zdjęciu brat Gianfranco Martinelli, lat 84. To oni są na zdjęciu wraz ze swoją matką – piękną Marią Biancą Martinelli, drugą córką Leonarda, której ten już nigdy nie zobaczył, gdyż stracił wzrok.

Maria Grazia Fernando wraz z mężem, trzema synami i ich rodzinami mieszkają w Wielkiej Brytanii. Czwarty syn, podobnie jak kiedyś jego pradziadek Leonardo Ziraldo, osiadł we Włoszech. Maria jako młoda dziewczyna wyjechała z Lucca na studia do Anglii i tam na drugim roku poznała Lankijczyka, inżyniera, który został jej mężem. Reszta, jak sama mówi, jest już historią. Załączam zdjęcie Marii Grazia z jej wnuczką Freyą. Proszę spojrzeć na oczy tej starszej pani i porównać je z oczami małej dziewczynki ze starego zdjęcia – jest to ta sama osoba!

Maria Grazia z wnuczką Freyą

Maria Grazia z wnuczką Freyą

Gianfranco Martinelli, brat Marii, mieszka we Włoszech w Lucca. Ma dwoje dorosłych dzieci – Francescę i syna Fabricio. Francesca ma córkę Annę … Epopeja rodzinna trwa.