Ostatnio znalazłem nowe odkrycie we wsi Okliny, niedaleko Wiżaj (Podlaskie). Jak tylko zdobędę więcej informacji napewno się z państwem podzielę. W tym miejscu jak wspomniała pani Ewa Znajdują się dobrze zachowane nagrobki.
Przedstawiam Wam historię nadesłaną przez Pana Zbigniewa Makarewica, historię o starym, zapomnianym cmentarzu.
O istnieniu starego i zapomnianego cmentarza ewangelickiego pewnie bym się nigdy nie dowiedział, gdyby nie rodzinna fotografia w albumie babci ciotecznej, przedstawiająca kobietę, klęczącą przy „grobach”, postanowiłem że odnajdę to miejsce.
Po długim okresie i dopytywaniach dowiedziałem się gdzie to zdjęcie „prawdopodobnie było zrobione”, więc zacząłem szukać informacji w internecie, tych niestety nie było za wiele. Ale do rzeczy … trzeba powiedzieć, że ciekawe są losy ewangelików przebywających na tych ziemiach.
Przybyli jako koloniści pod koniec XVIII wieku, prawdopodobnie po trzecim rozbiorze Polski, a uciekli w 1944 roku wraz z niemiecką armią, tych którzy zostali po II wojnie światowej wyrzucono z tych ziem, dotknęło to również tej rodziny, która pod koniec wojny zapragneła wrócić do swojego domu, po powrocie okazało się jednak że dom jest zajęty i mieszka w nim kilka rodzin.
Ich powrót na rodzinne ziemie zakończył się tragicznie, ojciec dzieci których groby znajdują się na tym cmentarzu tego samego wieczoru kiedy powrócł poszedł na posterunek zameldować się, został zatrzymany przez jakieś umundurowane służby i zaginął bez wieści. Jego żona wraz z ośmiorgiem dzieci przez jakiś czas mieszkała u sołtysa Wsi Wiżajny, później na koloniach w miejscowości Lakiele.
Z opowiadań wiadomo że w pochówkach osób dorosłych brali udział wszyscy mieszkańcy, gdy zdarzały się pogrzeby dzieci, w pochówku uczestniczyła tylko najbliższa rodzina. Przed wojną na wzgórzu ustawiony był dzwon, który bił aż do złożenia trumny do grobu.
Cmentarz położony obok skrzyżowania Udziejek – Jaczno – Łopuchowo, został otoczony kamiennym murem. Na cmentarzu chowano nie tylko ewangelików z Łopuchowa, ale także zmarłych z okolicznych wiosek, co pokazują fotografie na których widnieją nagrobki z polskimi napisami.
Obecnie w Łopuchowie, nie ma ewangelików a po nich pozostał tylko stary cmentarz, ale już nikt o niego nie dba. Zachowało się zaledwie kilka nagrobków, reszta możliwe że znajduje się pod leśnym runem. Można podziwiać okazy przyrody, to dzięki „jednemu z nich” drzewu znajdującemu się na zdjęciu odnalazłem groby Gustawa i Olgi Heleny Łuza.
Czy podoba Ci się historia Pana Zbigniewa?
Ewa Aleksandra
25 sierpnia, 2015
Wiele takich samotnych i opuszczonych miejsc mozna spotkac w Polsce. W kazdym prawie wojewodztwie znajdziemy zrujnowane przez czas pomniki ewangielickie,zydowskue kirkuty czy prawoslawne mogily. Sa tez smentarze”choleryczne.
Te’, jednak, wyrzucone.trzysta lat temu ,ze wzgledow bepieczenstwa zyjacych poza granice wsi prawie juz nie istnieja. One nigdy nie mialy nagrobkow,czasem tylko jakies wielkie ,kamienne glazy narzutowe zaznaczaly takie miejsca. Ale dostrzeglam mala zmiane.Ludzie pamietaja o tych zakazanych miejscach. W moich tegorocznych wedrowkach wakacyjnych zobaczylam odnawiana wlasnie stara kapliczke z1807 ,odkopane dwa olbrzymie kamienie graniczne i usypywany z ziemi wal zaznaczajacy ,iz tu od 200 lat spoczywaja mieszkancy Rudy w gminie gidelskiej., ktorych zabil tyfus i cholera. Ta spontaniczna inicjatywa ludzi z Rudy spadkobiercow tutaj pogrzebanych wzruszyla mnie, bo pewnie gdzies opodal tych kamieni znalezli swoje ,ostateczne miejsce i moi krewni.