Niezwykła historia miłości dwojga ludzi od naszej użytkowniczki: Spotkanie z przeznaczeniem

Niezwykła historia miłości dwojga ludzi od naszej użytkowniczki: Spotkanie z przeznaczeniem

Ta historia zosta przez Panią Lucynę Nordqvist.

Na początku grudnia ubiegłego roku pojawiło się na Polskim Blogu MyHeritage pytanie:

Jak spędzicie Sylwestra w tym roku?

Napisałam tam 6 grudnia:

„Moja Noc Sylwestrowa 1965/66 stała się przepustką do nowego życia. Spotkałam wtedy mego męża,…….Jesteśmy ze sobą już 50 lat i w każdego Sylwestra opowiadamy dzieciom i wnukom historię naszego spotkania.

Obecnie pogrążona jest w ogromnym smutku ponieważ nie jest pewne czy mąż dożyje do Nocy Sylwestrowej. Złośliwy rak powoli zabiera go nam o tyle lat za wcześnie!

Niezależnie od tego co los zarządzi przywitamy nowy rok w gronie rodzinnym, wspominając Sylwestrową Noc od której wszystko się zaczęło.

I oto dzieje naszej miłosnej przygody:

Jesień 1965

Druga połowa roku 1965-go upłynęła pod znakiem i smutnych i przyjemnych wydarzeń.

Urlop roku 1965 spędziłam w Szklarskiej Porębie. Były to moje pierwsze wczasy w górach, udostępnione przez starszą siostrę i jej zakład pracy. Nie mogłam się nacieszyć przepięknymi terenami, zdrowym powietrzem, wycieczkami, zabawami i świetnym towarzystwem. Miesiąc szybko upłynął i czas było wracać do domu. Już w pociągu czułam się nie najlepiej. Przypisywałam to zmęczeniu.

W nocy dostałam lekkiej gorączki ale z rana ubrałam się i poszłam do pracy. Pamiętam, że usiadłam przy biurku niezdolna do jakiegokolwiek działania. Pani kierowniczka zauważyła to i kazała mnie iść do domu. Po drodze miałam zanieść dokumenty do jakiegoś biura przy ul.Jagiellońskiej. Z trudnością odnalazłam adres, powoli wdrapałam się na 3 piętro i wykonałam polecenie.

To co się działo dalej pamiętam tylko urywkowo: ulica, dom, przy lóżku mamma, okładająca moje czoło zimną wodą, zmartwione rodzeństwo, później lekarz, nosze i karetka pogotowia, szpital. Biegunka, wymioty i wysoka temperatura towarzyszyły mnie przez następne dni i tygodnie. Jak przez mgłę pamiętam gdy pani lekarz pocieszała mnie, informując o nowym leku, który powinien mi zbić temperaturę. I tak się stało. Poczułam się od razu lepiej ale bardzo powoli dochodziłam do zdrowia. W izolatce obok, 14 letnia dziewczyna nie miała tego samego szczęścia. Umarła. Chorowałyśmy na tyfus abdominalis, którym prawdopodobnie zaraziłam się w górach.

Po szpitalu byłam na zwolnieniu do połowy lisopada po czym powróciłam do pracy. Tam poznałam miłego młodzieńca Janusza R, inżyniera o wybitnej elokwencji, dużym poczuciu humoru i o dżentelmeńskim sposobie bycia. Spotykaliśmy się też poza godzinami pracy.

Kaskada, Bal Sylwestrowy 1965/1966

Od lewej: tak wyglądałam ja, Irena i Janina (najmłodsza siostra) w roku 1968

Zbliżał się Sylwester, który miał przypieczętować mój los. Najśmielsze marzenia nie przewidziały by toku dalszych wydarzeń.

Siostra Irena i szwagier Zdzisław planowali spędzić go w Kaskadzie, nowoczesnej wówczas w Szczecinie restauracji. Zaprosili mnie i Janusz też się chętnie przyłączył. Zarezerwowaliśmy stolik na pierwszym piętrze. Cieszyłam się bardzo, bal sylwestrowy zapowiadał się wspaniale. Janusz przyszedł po mnie, prezentował się dostojnie a i ja dorównałam mu piękną sukienką, kupioną na tą okazję.

Zamówiliśmy szampana czekając na kolację. Nastrój był wesoły, potańczyliśmy, porozmawialiśmy i czas bardzo szybko zleciał. Wybiła godzina dwunasta. Złożyliśmy sobie wzajemne życzenia i ja z siostrą udałyśmy się na parter aby przedzwonić do mamy i pożyczyć jej też szczęśliwego nowego roku. Niestety utworzyła się już kolejka do telefonu i trzeba było poczekać.

W między czasie usłyszałam rozmowę w obcym języku. Odwróciłam się i ujrzałam grupę młodych ludzi z kieliszkami w rękach. Rozważałyśmy z siostrą pochodzenie języka. Nie był to angielski i nie niemiecki. Stawiłam na holenderski. Nagle, dwóch młodzieńców odłączyło się od grupy i skierowało swe kroki w naszym kierunku. Ten przystojniejszy (Gunnar) przedstawił się w j angielskim, powiedział Happy New Year i poprosił mnie do tańca. Oczywiście odmówiłam, dalej czekając w kolejce. Nie zraził się tym, powiedział, że poczeka.

Po rozmowie z mamą, Gunnar ponownie poprosił do tańca, składał ręce jak do modlitwy i nieomalże uklęknął. Robił to figlarnie i z humorem. Ludzie się gapili a siostra z zażenowania skierowała się na schody. W tym momencie Gunnar wziął mnie za ręke i po prostu poprowadził na parkiet. Muszę przyznać, tańczył świetnie i ja też (ha ha…). W pląsach tańca i po kilku szampanach zatraciłam czas i straciłam rozum. W niewybaczalny sposób zostawiłam Janusza. Było to niepodobne do mnie. Poszłam raz na górę aby go odszukać ale już opuścił lokal.

Tańczyliśmy i rozmawialiśmy do białego ranka. Po raz pierwszy mogłam w praktyce zastosować umiejętności w j. angielskim. Szło mi nie najgorzej. O godz 7 wyproszono nas dosłownie z lokalu. Mieszkałam obok Kaskady. Gunnar odprowadził mnie do bramy, poprosił o spotkanie o godz 12. Zgodziłam się ale nie wzięłam tego na serio. Byłam ogromnie zmęczona i zasnęłam kamiennym snem.

Nagle poczułam szturchanie. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzałam na wystraszoną minę mamy i pomyślałam, że pewnie coś się stało. Okazało się, że jakiś młody człowiek chciał się ze mną widzieć. Myślałam, że to Janusz. Myliłam się, był to Gunnar. Zerwałam się z lóżka i w błyskawicznym tempie umyłam i ubrałam. Czekał na mnie cierpliwie na klatce schodowej. Opowiedział mi później, że nie znał mego numeru mieszkania więc pukał do wszystkich drzwi aż mu wskazano moje. Upartość czasami nagradza.

Odjechał dnia następnego i obiecał napisać. Wymieniliśmy adresy. Dowiedziałam się, że był Szwedem z Malmoe. Przyjechał do Szczecina autokarem z kolegami aby przywitać nowy rok. Był też ciekawy kraju za żelazną kurtyną. Kończył technikum, nie miał żadnej dziewczyny.

Wiosna 1966

W styczniu Janusz zniknął, rozpoczął pracę w innym dziale i pod innym adresem. Zawiódł się na mnie i nie bez powodu. Wiedziałam, że jakiekolwiek żywił do mnie uczucia to przeminęły one z wiatrem. Ale brakowało mi jego obecności. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, wymieniliśmy zdjęcia i tyle. Pewnie musiało tak być.

Długo dręczyły mnie jednak wyrzuty sumienia co potwierdza kartka z grudnia 1966 r, już ze Szwecji.

Ale jak mówią „stara przyjaźń nie rdzewieje”. Dzięki Internetowi odzyskaliśmy kontakt po 48 latach. Wymieniamy mejle od czasu do czasu. Jest szczęśliwie żonaty, ma dwóch synów i trzech wnuków. Innymi słowy „Happy End”.

Powracając do historii z Gunnarem. W styczniu otrzymałam dwie kartki od niego. Zwlekałam dosyć długo z odpowiedzią. Opowiadał mi później, że codzienne w przerwie obiadowej jechał rowerem szmat drogi do domu, aby sprawdzić czy przyszedł list ode mnie.

Z różnych powodów wahałam się ale w końcu odpisałam. Z biegiem czasu uczucia rosły, ciekawość i radość życia też. A był to okres wielkich przemian w społeczeństwie, szczególnie na Zachodzie. „Szalone lata sześćdziesiąte” obfitowały w wydrzenia o ogromnym znaczeniu dla następnych pokoleń.

Zestaw z Wikipedii:

Inwazja w Zatoce Świń

wojna w Wietnamie i protesty antywojenne, a potem kampania obywatelskiego nieposłuszeństwa

kryzys kubański związany z obecnością rakiet radzieckich na Kubie

Sobór watykański II (lata 1962-1965)

w Dallas w zamachu ginie Prezydent Stanów Zjednoczonych John Fitzgerald Kennedy

rewolucja seksualna i społeczeństwo permisywne

rozwój pop-kultury

szczyt popularności zespołu The Beatles zjawisko beatlemanii

w Wielkiej Brytanii rozwój subkultur młodzieżowych modsów i rockersów

festiwal w Monterey

festiwal w Woodstock

op-art

powstanie i rozwój subkultury hippisowskiej („dzieci-kwiatów” – „Flower Power”)

rozpowszechnienie stosowania narkotyków i substancji psychoaktywnych np. LSD

załogowe loty kosmiczne – człowiek wylądował na powierzchni Księżyca

Wojna sześciodniowa

ruchy kontestatorskie w USA

w zamachach giną Martin Luther King i Robert F. Kennedy

wzrost popularności organizacji lewicowych, kulminacją były rewolty studenckie w miastach akademickich Stanów Zjednoczonych, Meksyku, Wielkiej Brytanii, Francji (maj 1968 roku), Włoch, RFN, Japonii i Australii

zdławienie rewolucji w Czechosłowacji przez wojska Układu Warszawskiego

wydarzenia marca 1968 roku – walki frakcyjne w PZPR – demonstracje antysyjonistyczne

pierwsza transplantacja serca (1967 – Christiaan Barnard)

pierwsze połączenie internetowe

Muzycy i zespoły

Louis Armstrong, The Beatles, Chuck Berry, James Brown,The Byrds, Johnny Cash, Ray Charles, Chubby Checker, Czerwone Gitary, Dalida, John Denver, Giuseppe Di Stefano, The Doors, Bob Dylan, Mieczysław Fogg, Anna German, Jimi Hendrix, Herman’s Hermits, The Hollies, Tom Jones, Janis Joplin, Led Zeppelin, The Mamas & the Papas, Bob Marley, Czesław Niemen, Roy Orbison, Luciano Pavarotti, Pink Floyd, Elvis Presley, Maryla Rodowicz, The Rolling Stones, Rush, Irena Santor, The Searchers, Simon & Garfunkel, Frank Sinatra, Trubadurzy, The Turtles, Violetta Villas, Deep Purple, Black Sabbath

Następna wizyta Gunnar w Szczecinie przypadła na Wielkanoc w kwietniu. Był już po egzaminach i miał więcej czasu. Został prawie cały tydzień. Pogoda dopisywała więc pokazałam mu Szczecin. Zaskoczył mnie bardzo w chwili odjazdu. Przed rozstaniem wręczył mi swoją złotą, ładnie wygrawerowaną obrączkę, symbol uzyskanego tytułu technika. Była to wówczas taka tradycja w Szwecji. Nie bardzo rozumiałam ten gest i nie chciałam jej przyjąć. Ale uporczywie nalegał więc została u mnie. Po jakimś czasie opowiedział mi dlaczego. Nie był mnie pewny, a chciał się przynajmniej jeszcze raz spotkać. Ujął mnie swoim zaufaniem.

Patrząc na nią teraz trudno jest nie pomyśleć o wspaniałej trylogii „Władca Pierścieni” (ha ha…):

Romantyczny list po wizycie w Szczecinie:

Wysłał nawet rozbrajającą kartkę do mojej mamy:

Pod koniec kwietnia otrzymałam od Gunnara zaproszenie do Szwecji. Nie gwrantowało ono jednak zezwolenia władz polskich na mój wyjazd na Zachód. Obawiałam się odmowy.

Złożyłam na milicji wymagane dokumenty i uzbroiłam się w cierpliwość. Wzywana byłam kilkakrotnie na wnikliwe przesłuchania i traciłam powoli nadzieję na pozytywną odpowiedź. Teraz wiadomo, że była to demonstracja siły i władzy, sygnał ostrzegawczy i wpajanie lęku.

Czasami wydaje mi się, że młodszym pokoleniom trudno jest wyobrazić jak wielce ograniczone było życie w okresie komunizmu. Nie tylko pod względem ekonomicznym. Byliśmy więźniami we własnym kraju.

A przecież nie o to walczyliśmy. Pamiętam w latach 50-tych aresztowano mego ojca. Ktoś doniósł (a szpiegów było wiele), że na zapleczu naszego mieszkania zbierali się ludzie i słuchali „Wolnej Europy” co było surowo zakazane. Radio skonfiskowano i ojciec przesiedział kilka miesięcy w areszcie. Było to za Stalina. Po jego śmierci nastąpiła lekka odwilż.

Cytat z Wikipedii:

Józef Stalin ur. 18 grudnia (6 grudnia według kalendarza juliańskiego) 1878 w Gori, zm. 5 marca1953 w Kuncewie) radziecki polityk pochodzenia gruzińskiego, formalnie pełniący obieralne, kadencyjne funkcje sekretarza generalnego KPZR i jej poprzedniczek oraz premiera ZSRR, a faktycznie dożywotni dyktator Związku Radzieckiego, posiadający nieograniczoną władzę.

Jako metodę rządzenia stosował masowy, państwowy wewnętrzny i zewnętrzny terror, który pochłonął, według różnych ocen, od kilku do kilkudziesięciu milionów ofiar śmiertelnych. Podpisując sojusz z III Rzeszą, umożliwił Niemcom rozpoczęcie agresji zbrojnej na Polskę, przyczyniając się do wybuchu II wojny światowej. Wielka szkoda że panom na poniższym zdjęciu nie udało się uzyskać lepszych warunków na konferencji w Jalcie:

Wikipedia:

Konferencja jałtańska, znana także jako konferencja krymska – przebiegające od 4 do 11 lutego 1945 roku spotkanie przywódców koalicji antyhitlerowskiej (tzw. Wielkiej Trójki): przywódcy ZSRR Józefa Stalina, premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla oraz prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta.

Odbyła się w pałacu Potockich w Liwadii leżącej opodal Jałty na Krymie.

Była to jedna z konferencji Wielkiej Trójki, miała miejsce po konferencji teherańskiej (listopad-grudzień 1943), a przed konferencją poczdamską (lipiec-sierpień 1945). Wielka trójka odbyła wiele konferencji, jednak na konferencjach teherańskiej, jałtańskiej oraz poczdamskiej zapadły decyzje najwyższej wagi. Miała decydujące znaczenie dla powojennego kształtu Europy.

Wg http://wiadomosci.onet.pl/swiat/konferencja-w-jalcie-symbol-zdrady-zachodnich-sojusznikow/2ekvm Informacje dotyczące postanowień konferencji jałtańskiej, które w przeciwieństwie do ustaleń zawartych w Teheranie, podano do wiadomości publicznej, wywołały wśród Polaków falę protestów.

13 lutego 1945 r. Rząd RP na Uchodźstwie wydał oświadczenie, w którym stwierdzał: „Decyzje Konferencji Trzech dotyczące Polski nie mogą być uznane przez Rząd Polski i nie mogą obowiązywać Narodu Polskiego. Oderwanie od Polski wschodniej połowy jej terytorium przez narzucenie tzw. linii Curzona jako granicy polsko-sowieckiej Naród Polski przyjmie jako nowy rozbiór Polski, tym razem dokonany przez sojuszników Polski”.

Zdaniem prof. Zbigniewa Brzezińskiego „Mitem jest sąd, że Zachód zgodził się w Jałcie na podział Europy. Faktem jest, że Roosevelt i Churchill w praktyce oddali wschodnią Europę Stalinowi już na konferencji w Teheranie (listopad-grudzień 1943), w Jałcie natomiast przywódcy brytyjski i amerykański poniewczasie się w tej sprawie zawahali. Zdobyli się w ostatniej chwili na bezskuteczny wysiłek, by osiągnąć przynajmniej minimalne warunki wolności dla wschodniej Europy (…). Zachodni mężowie stanu nie potrafili jednak należycie ocenić bezwzględności rozwoju powojennej potęgi sowieckiej i w starciu między stalinowską siłą i ich naiwnością zwyciężyła siła”. (Z. Brzeziński „Myśl i działanie w polityce międzynarodowej”).

Konferencja jałtańska przypieczętowała nasz los na ponad pół wieku, (pozbawiła nas) zostaliśmy pozbawieni powojennego wsparcia z Zachodu, typ planu Marshalla, i nie uniknęliśmy dyktatury.

Plan Marshalla (nazwa użyta przy wprowadzaniu w życie, oficjalna nazwa ang. European Recovery Program, tłum. Program Odbudowy Europy) – plan Stanów Zjednoczonych mający służyć odbudowie gospodarek krajów Europy Zachodniej po II wojnie światowej, obejmujący pomoc w postaci surowców mineralnych, produktów żywnościowych, kredytów i dóbr inwestycyjnych.

Nazwa tej inicjatywy pochodzi od nazwiska sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych gen. George’a Marshalla, który przemawiając 5 czerwca 1947 na Uniwersytecie Harvarda, przedstawił deklarację pomocy gospodarczej dla krajów Europy, określając jej charakter i warunki otrzymania.

Plan odbudowy został opracowany na spotkaniu państw europejskich latem 1947. Oferował taką samą pomoc ZSRR i jego satelitom, ale został odrzucony przez Stalina, a na jego polecenie przez rządy Polski i Czechosłowacji, które zostały zaproszone do udziału w planie i wyraziły wstępną akceptację przystąpienia do niego. Plan został uchwalony przez Kongres Stanów Zjednoczonych 3 kwietnia 1948 i wszedł w życie tego samego dnia po podpisaniu przez prezydenta Harryego Trumana. Program pomocy był realizowany przez 4 lata, od kwietnia 1948 do czerwca 1952. W tym czasie przekazano około 13 mld dolarów (co najmniej 107 mld. dolarów według obecnych cen) w postaci pomocy technicznej i ekonomicznej, aby wesprzeć odbudowę gospodarek krajów europejskich, które dołączyły do Organizacji Europejskiej Współpracy Gospodarczej (OEEC).

Na FaceBooku jest wiele stron poświęconych PRL-u. Tysiące ludzi wspomina, przesyła zdjęcia i filmy, komentuje. Jedni wychwalają ten okres i tęsknią do niego, drudzy skrajnie potępiają. I właściwie wszyscy mają rację bowiem społeczeństwo polskie, pod „4-tym zaborem”, było bardzo zróżnicowane. Dlatego też i wspomnienia się różnią, odzwierciedlając jednocześnie przynależność społeczną.

Istniały oczywiście uprzywiljowane grupy, którym dobrze się wiodło ale absolutna większość borykała się codziennie z niedostatkiem. Płace były bardzo niskie, warunki mieszkalne poniżej krytyki, bezrobocie. Jeden z większych problemów był szeroko rozpowszechniony alkoholizm. Rodziny cierpiały, dzieci wychowywały się w środowisku chłodu, głodu i pijańskich awantur, które w bardzo negatywny sposób wpływały na ich rozwój fizyczny i psychiczny.

Lato 1966

1-go lipca ponownie odwiedził mnie Gunnar. Odpowiedź z milicji jeszcze nie przyszła i prawdę mówiąc straciłam nadzieję. Gunnar był jednak ciągle dobrej myśli. No i miał rację. Jakby przez jakąś opatrzność, dnia następnego przyszła wiadomość o przyznaniu mnie paszportu. Byliśmy bezgranicznie szczęśliwi! 3-go lipca odebrałam paszport i tego samego dnia pojechaliśmy nocnym pociągiem do Szwedzkiej Ambasady w Warszawie po wizę. Otrzymałam ją nie bez trudności ponieważ nie wydawali od ręki. Gunnar użył niezbitych argumentów (nie powiedział jednak jakich) i zrobili dla mnie wyjątek. 5-go rankiem byliśmy z powrotem w Szczecinie. 6-go kończyłam 21 lat więc mama przygotowała urodzinowe i pożegnalne przyjęcie. 7-go w południe odpłyneliśmy promem ze Świnoujścia do Ystad w Szwecji.

Nie byłam nigdy poza granicami Polski. Pierwsze kroki na ziemi szwedzkiej zatkały mi dosłownie oddech, nie tyle z zachwytu co z czystego, dotlenionego powietrza. Szczecińskie miało zawsze swąd węgla. Jechaliśmy pociągiem do Malmoe. Nie mogłam się oddziwić widokom. Widziałam pola uprawne i zabudowania ale zupełnie różniące się od wsi polskiej. Wszędzie było nadmiernie czysto i zadbanie. Ze stacji pojechaliśmy taksówką do domu rodziców Gunnara, położonego w willowej dzielnicy, opodal morza. Przywitano mnie bardzo serdecznie i z nieukrywaną ciekwością. Procent obcokrajowców w Szwecji, szczególnie z krajów obozu komunistycznego, był wówczas znikomy.

I tak rozpoczęła się nasza wędrówka po wspólnej drodze. 28 kwietnia 1967r. zawarliśmy ślub w Malmoe. Niestety, bez udziału mojej rodziny. Nie dostali pozwolenia na wyjazd do Szwecji. Było mi bardzo smutno.

W lipcu 2016 r minęło 50 lat od moich pierwszych kroków na ziemi obcej, która z czasem stała się moją drugą ojczyzną. Przeżyliśmy ze sobą pół wieku, wychowaliśmy pęcioro dzieci i cieszyliśmy się czteroma wnukami.

Ku Pamięci

Gunnara Nordqvist

31 marzec 1944 – 15 grudzień 2016

15 grudnia 2016 r, po ciężkiej chorobie zmarł Gunnar, pozostawiając nas wszystkich pogrążonych w głębokim smutku i żalu. Odszedł zbyt wcześnie. Jest to wielki cios i dla mnie i dla całej rodziny.


Wikipedia:
Tragiczny los KASKADY

Dnia 27 kwietnia 1981 tuż przed godziną 8 rano (pożar zauważono o 7.58) podczas sprzątania położonej na parterze Kaskady Sali Kapitańskiej doszło do wybuchu pożaru, który objął błyskawicznie wszystkie 4 kondygnacje. Spośród 21 zgromadzonych w budynku osób (o tej porze na swoich stanowiskach powinno znajdować się 41 osób, ale 20 spóźniło się) zginęło 8 pracowników i 6 uczniów Szkoły Gastronomicznej na praktyce (zatrutych fosgenem wydzielającym się podczas spalania tworzyw sztucznych – zginęli w ciągu sześciu sekund) uratowało się 5 osób z parteru i piwnic, i jedna z górnej kondygnacji, która wyszła na zewnątrz budynku przez okno (zabrał ją z zewnętrznego parapetu okiennego przejeżdżający obok przypadkiem podnośnik).

Na szczęście do pożaru nie doszło w nocy, kiedy to w Kaskadzie bawiło się kilkuset gości, których obsługiwał dwustuosobowy personel. Podczas pożaru temperatura była tak wysoka, że na samochodach strażackich stojących 50 metrów dalej łuszczył się lakier, paliły się również samochody osobowe zaparkowane pod Kaskadą.

Przyczyną pożaru było najprawdopodobniej zwarcie prowizorycznie przerabianej instalacji elektrycznej podczas oględzin spalonego budynku znajdowano resztki przewodów elektrycznych łączonych na skrętkę bez zaizolowania miejsca połączenia i leżących bezpośrednio pod łatwopalnymi okładzinami, znajdowano też resztki gniazdek elektrycznych umieszczonych bezpośrednio w łatwopalnych materiałach. Natomiast za szybkie rozprzestrzenienie się pożaru i śmierć ofiar odpowiadały:

nagromadzenie łatwopalnych materiałów (które ponadto paląc się wydzielały trujące gazy) stanowiących wystrój wnętrz,

wykucie w stropie dziesięciometrowego otworu nad Salą Kapitańską na parterze i powstanie przez to efektu komina.

Aktem oskarżenia objęto dyrektora Kaskady, ponieważ powyższe przeróbki wykonane podczas remontu przed pożarem były jego pomysłami (chęć uatrakcyjnienia kombinatu dla gości oraz obniżenia kosztów remontu). Dyrektor został skazany na karę więzienia, ale został zwolniony na mocy amnestii w 1984 r. Podczas procesu nie zajęto się jednak kwestią odpowiedzialności za dopuszczenie budynku do eksploatacji, pomimo że tak przebudowana „Kaskada” nie miała prawa być dopuszczona do użytku.

Lucyna Nordqvist – szwedzka Polka

Malmoe, luty 2017

Jesteśmy ogromnie wdzięczni w MyHeritage Pani Lucynie, za podzielenie się swoją osobistą historią, która tak bardzo chwyta za serce. Ogromne wyrazy podziękowania za trud w przygotowaniu tej historii, i za wspaniałe zdjęcia. Dla mnie, osoby, która prawdzi tego bloga, i która jest z innego pokolenia, historia ta jest jeszcze bardziej wzruszająca, ponieważ jej tłem są trudne czasy, również opisane w tej historii. Przy tej okazji raz jeszcze składamy wyrazy współczucia, i kondolencje po utracie ukochanego Męża.

 

Komentarze

Adres e-mail jest prywatny i nie będzie wyświetlany.

  • Kimmy Nordqvist

    13 lutego, 2017

    My beautiful and wonderful parents. I am so lucky to be your daughter. The pain in my heart is still overwhelming, my father who was taken too soon from us. But with this story I feel he is still with us. A story I have heard every year of my life, but never in such detail. Thank you father for courting mother with such persistence!!! Thank you mother for sharing your (and our) history. You will always be my parents and my love for you is eternal. /Your daughter Kimmy

  • MN

    13 lutego, 2017

    <3

  • Lucyna Nordqvist

    14 lutego, 2017

    Dziękuję bardzo za wyrazy współczucia i za opublikowanie mojej historii miłosnej. Napisałam ją z myślą o mężu i całej rodziny, która z niecierpliwością oczekuje książki z drzewem genologicznym i historią mego rodu. Serdecznie pozdrawiam i Załogę MyHeritage z Panią Katarzyną Obrochtą na czele i czytelników.

  • Lucy

    2 marca, 2017

    There are no words do describe how proud and thankful i am for having you as my parents.

    Life is not about the amounts of moments you have but how special they are.

    Because of this he’s not gone at all. He still lives in me. And he will be until my last day ❤

  • Tommy

    3 marca, 2017

    Wonderfully written, a love story across many decades filled with love.

  • Danuta

    29 marca, 2018

    Lucynko, bardzo pieknie opisalas historie waszej wielkiej milosci. TAKA MILOSC SIE NIE ZDARZA!!!

  • Adam

    12 marca, 2020

    Pięknie opisana historia miłości. Wyrazy współczucia po stracie męża. Dużozdrowia dla Pani .