Wyniki Konkursu – Inspirujące kobiety – Wasze historie

Wyniki Konkursu – Inspirujące kobiety – Wasze historie

Na początku marca ogłosiliśmy KONKURS, w którym poprosiliśmy Was o podzielenie się z nami historiami kobiet, które zainspirowały Was w życiu.

Dziękujemy za nadesłanie wielu wspaniałych opowieści, które prezentujemy poniżej. Na końcu wpisu ogłaszamy zwycięzcę. Tymczasem, zapraszamy Was do śledzenia naszego bloga po więcej konkursów i ciekawych treści!

Kobieta, która od zawsze i do dziś mnie inspiruje – bez wątpienia jest nią Pani Ewa Błaszczyk – założycielka fundacji Akogo?. Fundacja ta pomaga ciężko chorym dzieciom po urazach mózgu i to właśnie, dzięki niej wybudowano klinikę Budzik. Kobieta, którą każdy powinien naśladować, kobieta, która przeświadczona własnymi tragediami, chce pomagać innym i to robi. Ma w sobie niewątpliwie charyzmę, jest silną kobietą, która robi tyle dobrego dla innych mimo swoich własnych utrapień. Jej postawa wobec innych potrzebującym dodaje mi siły. Podziwiam ją za to jaka jest, bo takie kobiety trzeba podziwiać, szanować, naśladować i wspierać. Jednym słowem – ta kobieta mnie inspiruje i cieszę się, że dzięki niej tyle dobrego mogło się wydarzyć i trzymam kciuki za więcej.” – Asia Walicka

Na zdj. Ewa Błaszczyk

Na zdj. Ewa Błaszczyk

“Moją inspiracją jest dla mnie bezsprzecznie moja mama, Teresa Kondrat. A dzieje się tak dzięki jej ogromnej sile charakteru, którą zawsze podziwiałam. Wiele kobiet nie zdaje sobie z niej nawet sprawy – moja mama tak. Siła nie musi być czymś oczywistym, od razu rzucającym się w oczy, dzięki temu bowiem, że moja mama jest delikatną z wyglądu osobą, mężczyźni chętnie jej pomagają. „Co bowiem stałoby się z potęgą kobiet, gdyby nie istniała męska próżność?” jak zapytuje Marie von Ebner-Eschenbach. Napoleon Bonaparte z kolei powiedział kiedyś, że „Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta” i jest to znakomity sposób ujęcia tematu, kobieca siła mej mamy – osoby, które inspiruje mnie, bym próbowała być taką jak ona – polega bowiem na delikatności i wrażliwości, którą mama przekształciła w swą siłę. “Kobieta jest mądrzejsza od mężczyzny, ale najwięcej rozumu musi zużyć na to, by ukryć ten fakt” jak stwierdziła Mary McCarthy i w tym też tkwi kobieca siła mej mamy – w jej mądrości życiowej. „Mądra kobieta ma bowiem miliony naturalnych wrogów: wszystkich głupich mężczyzn”, jak mawiała przytoczona już przeze mnie Marie von Ebner-Eschenbach i dlatego też moja mama niejednokrotnie w młodości musiała walczyć na języki z mężczyznami w swojej pracy, którzy nie uważali jej za równą sobie – właśnie dlatego, że była kobietą. Siłą mej mamy tkwiła także w czasach jej młodości w jej urodzie, którą kusiła panów, sprawiając, że byli oni bardziej niż chętni do popisywania się przed nią. Jednak nawet gdyby moja mama nie była zbyt ładną dziewczyną za młodu, i tak wystarczyłaby siła jej osobowości, by przedstawiciele płci brzydkiej jedli jej z ręki. „Kiedy bowiem kobieta jest piękna? Kiedy mężczyźni ją za taką uważają” jak pisała Francoise Sagan, co oznacza, że na świecie istnieje rozmaitość gustów męskich i każdy mężczyzna z kolei woli w kobiecie coś innego – czy to typ, jaki reprezentowała moje mama czy jakikolwiek inny. Mama potrafi rozweselić osobę w rozpaczy za pomocą swoich kobiecych sztuczek, poprawiając jej humor – już Tadeusz Rittner o tym wiedział, pisząc, że „jak kobieta widzi, że ktoś jest smutny, to nie mówi mu nigdy „jesteś smutny”. Tak głupio postępuje tylko mężczyzna. Kobieta udaje, że wcale nie widzi smutku – i jest weselsza, milsza, piękniejsza niż zwykle. Wtedy smutek mija.” Innymi więc słowy, potrafi być na tyle delikatna, że nie musi bezpośrednio czegoś mówić, raczej daje to do zrozumienia swoim zachowaniem. „Władza materialna znajduje się w ręku ludzi możnych i bogatych; władza intelektualna należy do mędrców lub kapłanów; władzę moralną zaś dzierżą kobiety” to z kolei słowa Augusta Comte, który chciał w ten sposób przekazać, że kobieca władza zasadza się na moralności i czystości duchowej. Taką właśnie kobietą jest moja mama, która może być określona mianem prawdziwej damy, czystej i moralnej choć nie nadętej i sztywnej. Siła kobieca mamy polega też na jej sprawności językowej, krótko mówiąc, jej wygadaniu – w tym jest lepsza od mężczyzn – już Szekspir wiedział, że „jak się kobieta uprze to diabła przegada”. Dzięki temu, my, kobiety, w tym także i moja mama, możemy pełnić rolę niejako samozwańczych boginek 😉 , od których wszystko zależy. „Jeśli kobieta czegoś chce, Bóg tak chce” mawiał Romain Gary, a Aleksander Świętochowski dodawał, iż „każda kobieta jest dla mężczyzny bogiem, który może dokonać w nim cudu”. „Jednym z wizerunków Boga jest właśnie oblicze kobiety”, o czym wiedział już Paolo Coelho, przekazujący nam tę prawdę w jednej ze swych książek. Tak, te słowa pasują do mej mamy, samozwańczej boginki, choć to mężczyzna typowo nazywany jest głową – np. rodziny – to szyja kręci każda głowa i nie powinniśmy o tym zapominać. Moja mama jako kobieta, „jest organizmem ultradoskonałym. Potrafi się regenerować po ekstremalnie ciężkich doświadczeniach. Przetrwa wszystko” – to z kolei cytat Kasi Nosowskiej, który również doskonale pasuje do mej mamy. Jest silna tak psychicznie, jak i fizycznie – wychowała wszak dziecko – mnie – co jest najlepszym dowodem na jej siłę. „Ręka, która porusza kołyskę, rządzi światem” jak stwierdził raz William Ross Wallace, mając tu na myśli, że to od kobiet zależy jakie cechy wykształcą się w nowych obywatelach, którymi – na najwcześniejszym etapie ich życia zajmują się wszak kobiety, do których zalicza się moja mama. To właśnie dlatego ją podziwiam i jest ona dla mnie inspiracją”. – Magdalena Piskor

Mama Pani Magdaleny

Mama Pani Magdaleny

Nie zobaczycie jej w filmie, w telewizji śniadaniowej,

nie będziecie w reality show sprawdzać, czy traci głowę

w kryzysowej sytuacji, nie znajdziecie jej w gazecie,

bo zupełnie nie jest sławna, nie marzy o wielkim świecie. 😉 

Nie aktorka, nie modelka, nie ze swych sukcesów znana,

nie twarda biznes-woman. TO PO PROSTU MOJA MAMA!

To ona jest moim wzorem i obala wszelkie mity

o płci słabej i mężczyznach silnych, twardych, znakomitych…

Bo ona od sześćdziesięciu niemal lat się wprawia w walce 

o rodziny naszej spokój, o obiad, o filtry w pralce,

o pieniądze na rachunki i na względnie godne życie,

o nastrój przyjemny w domu (choćby trzeba wstać o świcie).

Niestraszne są jej kolejki, długie zakupy, zmęczenie,

batalia z chwastem w ogrodzie i piętrowych ciast pieczenie,

wywiadówki i lekarze, ciężka praca, sen skrócony,

marudzenie taty wieczne, harce, przysiady i słony…

Słaba płeć! Ha, dobre sobie! Ona siły ma tytana

i umie je tak rozłożyć, by starczało ich od rana

do wieczora, by ochraniać, dogadzać, karmić, pocieszyć,

wspierać, zabawiać, ogarniać, a czasami lekko zgrzeszyć. 😉 

Jeśli chodzi o jej bliskich, nie zawaha się przed niczym,

od użycia garnka aż do sprzętów stricte ogrodniczych,

nawet piłę maszynową obsłużyć umie bez trudu, 

a natchniona kulinarnie dokonuje niemal cudów!

A spróbujcie ją podpuścić – ot, że czegoś nie potrafi.

Będzie próbować tak długo, rozpisywać prób swych grafik,

aż odniesie pełny sukces! Czy to w kuchni, czy w ogrodzie,

czy w remontach, czy w porządkach… Ot, silna babka na co dzień! 🙂 

I choć jest krucha jak jakaś figurynka z porcelany,

niewysoka, raczej drobna, nieśmiała jak zahukany

skrzacik, to jednak w tej małej postaci moc wielka drzemie,

nie fizyczna, lecz psychiczna. Ta moc zmiażdży każde brzemię!

Jak nazwać tę moc wspaniałą, która ją obdarza siłą?

Rzecz to najprostsza na świecie. Ta moc Mamy to jest… MIŁOŚĆ!

I to ona sprawia, że „płeć słaba” jest w rzeczywistości

siłaczką godną medalu. Nie lekceważcie miłości! :)” – Anula Wawrzyniak

Pani Anula Wawrzyniak (po lewej) z Mamą

Pani Anula Wawrzyniak (po lewej) z Mamą

Pani Anula Wawrzyniak z Mamą

Pani Anula Wawrzyniak z Mamą

„Podczas, gdy wszyscy zachwycają się Martyną Wojciechowską ja podziwiam inna podróżniczkę, która odbyła wcale nie daleką podróż , lecz taką w którą większość ludzi nie wybiera się nigdy w ciągu całego swojego życia- podroz w glab siebie – Beate Pawlikiwska. Filigranowa blondynka emanujaca kobieca energia, która pokazuje że kobieta nie musi mieć siły,  tylko powinna posiadać w swym wnętrzu pokłady mocy niczym bogini. Pani Beata, jest rówieśniczka mojej mamy, jej książki traktuje więc jak słowa które nigdy nie padły z ust matki, a jakie powinna usłyszeć każda córka. Mądrość Pani Beaty pomaga mi rozbić silne rodowe wzorce, które kobiety z mojej rodziny usilnie od lat pielęgnowały w cierpieniu. Dzięki niej będę  pierwszym silnym i spójnym ogniwem łańcucha Dna rodu, które zacznie coś zmieniać i przekazywać inne standardy kolejnym pokoleniom. Moje życie jest jakby kalką jej życiorysu – zamiłowanie do pisania, bunt w młodych latach, nieudane związki i syndrom ofiary. Swym życiem pokazuje mi jak wyglądać może moje zycie, gdy odważe sie podążać jej drogą.Najcenniejsze, co zaczerpnęłam od Beaty Pawlikowskiej to, to że nie muszę swej wrażliwości chować za maska wulgarnej osoby by nie zostać zranioną, a mogę dziś dzięki nauce asertywnosci ciesząc się swą kobiecą subtelnością.” – Elżbieta P. 

Na zdj. Beata Pawlikowska

Na zdj. Beata Pawlikowska

“Od kiedy tworzę drzewo genealogiczne odkrywam, że kobiety w mojej rodzinie były niezwykłe. I ciężko wybrać tę jedną, bo każda z nich to inna osobowość. Moja babcia Marta urodziła się w samym sercu Kujaw w roku 1920. Wyszła za mąż w okresie wojny i miała 11 dzieci. Troje z nich niestety musiała pochować, w tym pierwsze dwoje. Ośmioro dzieci plus dwoje dorosłych to cały dom ludzi – więc pracy tyle co niemiara. Ale babcia była świetną gospodynią, piekła, gotowała, szyła,  robiła na drutach, dbała o ogródek. Do dzisiaj pamiętam smak suszonych śliwek węgierek czy jabłek trzymanych w płóciennych woreczkach w spiżarni. Miała zdolności manualne, wszystko co robiła, miało klasę. Swoje zdolności odziedziczyła po mamie Mariannie. Ta kobieta jeszcze więcej przeszła, pierwszych siedmioro dzieci po kolei umierało, dopiero ósma Marta i dziewiąta Henryka przeżyły. Dlatego były dla niej bardzo ważne, chuchała na nie i dmuchała. Zmarła w wieku 48 lat na powikłania pogrypowe. Jej mama z kolei Walentyna  to też kobieta, która musiała sobie umieć radzić w życiu. Rodzice wydali ją za starszego o 20 lat wdowca, który szybko zmarł zostawiając ją z trójką małych dzieci. Do ogarnięcia miała całe gospodarstwo. Za bardzo zaufała ludziom i to gospodarstwo straciła. To tylko trzy kobiety z jednej gałęzi drzewa genealogicznego. A jest ich tyle I te niezwykłe imiona Pradaksa, Petronella, Domicella, Nepomucena…. Duży sentyment, pewnie ze względu na to samo imię mam do babci mojego dziadka, Agnieszki. Mimo, że nie mam o niej zbyt wiele informacji, poza tymi do których sama doszłam, to czuje do niej dużą sympatię. Czytam akty narodzin jej dzieci, małżeństwa itp próbując sobie ją wyobrazić. Jest jeszcze jedna z pra…babć, która pobudza moją wyobraźnię- Karolina. Jako siedemnastolatka wyszła za mąż za starszego od siebie o ponad 25 lat wdowca, który pochował już dwie żony i kilkoro dzieci. Zamieszkała z nim i jego starymi rodzicami, co pewnie nie było zbyt łatwe ze względu na przeszłość. Dała mu dwóch synów. Starszy w wieku 6 lat zmarł, a młodszy był moim pra…dziadkiem. Kiedy zaczęłam tworzyć swoje drzewo genealogiczne otworzyły się przede mną magiczne  drzwi do przeszłości. Nie mam starych zdjęć, moja rodzina należała raczej do tych biedniejszych i takich pamiątek pewnie nie było… I tego mi szkoda najbardziej, bo niezwykłe byłoby zobaczyć jak wyglądały.” – Agnieszka Szlęzak 

Babcia Pani Agnieszki

Babcia Pani Agnieszki

Ustalone… Gwiazdy na nieboskłonie i układ wszelkich znaków ziemskich zdają się wskazywać, że przywędruje jako pierwsze oczekiwane, upragnione dziecko na ten padół ziemski… chłopiec. Rodzina jest niemalże święcie przekonana, że zesłany zostanie męski potomek. Jedynie mamie silna intuicja i instynkt macierzyński mówią, że rozwija się delikatny kwiat i nikt nie jest w stanie unicestwić jej pewności. Kim będę to tajemnica do momentu poczęcia. Mama mojej mamy „dyskretnie”, by nikt się nie dowiedział na własną rękę poszukuje „prawdy” o tym kim będę. Zaufana wróżka, najlepsza przyjaciółka babci i rodzinny „nieomylny” jasnowidz ma wyrazistą wizję: CHŁOPIEC! Gdyby na tamten czas detektyw Rutkowski byłby choć trochę popularny to on też byłby uwikłany w zagadkę kryminalną dotyczącą mojej tożsamości… I tak nadchodzi ten wielki dzień… Imieniny, urodziny mojej mamy i moje nadejście… Tata z dumą przekazuje babci, że jednak ma córkę nie syna, lecz najważniejsze, że dziecko zdrowe, ale babcia nie wierzy! Padają oskarżycielskie słowa do taty: Czy Ty głupi jesteś? Wróżka powiedziała, że to będzie chłopiec i to musi być chłopiec. Ona się nigdy nie pomyliła. Obejrzana zostałam z każdej możliwej strony… Na chłopca nie wyglądałam i do dziś nie wyglądam, krucha istota o bardzo delikatnych rysach i jeszcze ten róż, który otulił całe moje ciało… 😛 Babcia nie była w stanie pogratulować i podarować mamie wsparcia w tak ważnym dla niej dniu. Rodzina została podzielona. Został wybudowany mur… Moja mama wyznaje zasadę, że „Jeśli żyjesz, masz dar, dar rozwijania się” i każdy z nas bez wyjątku ma w sobie ogromny pokład siły, o której nawet nie wie by walczyć z przeciwnościami. Często przeżywamy kryzysy wiary, zapominając, że ludzie, którzy nie mają kłopotów, to ludzie martwi… Człowiek, stając do konfrontacji z rzeczywistością czasu, zdaje sobie sprawę, że musi odnaleźć pewien sens i zastanowić się jak może zagospodarować teraźniejszością i przyszłością. Właściwie czas człowieka jest pochodem ku przyszłości. Z punktu widzenia mojej mamy najważniejsza jest indywidualność i oryginalność ludzkiej egzystencji, tak też nie układała scenariusza jak powinnam żyć, co powinno być moim źródłem szczęścia. Uczyła mnie jak iść godnie przez życie, konstruując solidny moralny szkielet, stanowiący podstawę podczas mojej egzystencjalnej wędrówki. Zawsze była i jest do dziś moim aniołem stróżem. Kiedy jako mały brzdąc powiedziałam, że bardzo, ale to bardzo chcę grać na skrzypcach. A miałam bodajże 6 lat, absolutnie nie wyśmiała mojego pomysłu, lecz sprawiła mi tę niewinną, dziecięcą radość. Otrzymałam piękne skrzypce, które były dla mnie ważniejsze niż armia lalek i tłum wesołych misiów. Tata z kolei miał inne taktyki wychowawcze. Skrzypce bardzo się jemu nie podobały. Uznał to za największy absurd, gdyż sądził, że jako dziecko szybko się znudzę i obstawiał, że skrzypce znajdą się zaraz w kącie. Przez jakiś czas wędrowałam na zajęcia judo, był też boks i próby bym zakochała się w lotnictwie bądź rajdach samochodowych… Liceum wybierał tata i kierunek studiów również, lecz zaczęłam się buntować. Moja artystyczna dusza coraz głośniej przemawiała. Ćwiczyłam nieustannie grę na skrzypcach. Skrzypce klasyczne w końcu zamieniły się na skrzypce elektryczne. I chyba dopiero w tym momencie zrozumiałam, że jest we mnie ten pierwiastek sprzeczności, gdyż najbliższe okazało się dla mnie interpretowanie różnych utworów w stronę metalu wymieszanego z klasyką. Jestem wdzięczna mamie, że motywowała mnie i w tych momentach, gdy palce okropnie puchły i już chciałam porzucić skrzypce mówiła, że mam talent i nie mogę się poddawać… Dziś prowadzę lekcje nauki gry na skrzypcach, a po godzinach udzielam się w niszowej, garażowej kapelce stworzonej trochę dla żartu i przyznam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, gdyż jestem sobą i nie udaje nikogo kim nie jestem. Kiedy ze skrzypiec wydobywa się słodkie głębokie brzmienie wkraczam w innym świat, w pełne fantazji uniwersum. Kiedy przytulam skrzypce do twarzy i wydobywa się czysta wibracja serca, skrzypce stają się nagle żywym organizmem… zapominam o chaosie, który czasami zakrada się do mojego umysłu. Poprzez skrzypce mogę wyrazić siebie, opowiadać historie mojej duszy 😉 Dziękuję Ci mamo <3” – Monika Wojda

Mama Pani Moniki

Mama Pani Moniki

Wybór był bardzo trudny, wszystkie historie są przepiękne i inspirujące :). Zdecydowaliśmy przyznać nagrodę Pani Magdalenie Piskor. Prosimy Panią Magdalenę o kontakt na poland@myheritage.com, w celu odebrania nagrody; prosimy o dodanie  w e-mailu informacji, czy chciałaby Pani otrzymać subskrypcję roczną czy też jednorazowo test DNA MyHeritage:)