Mam na imię Marta (29 lat), kochającego męża i przebojowego synka. Historia miłosna, którą chcę opisać nie dotyczy mnie, ale pewnej dziewczyny i chłopaka, którzy żyli początkiem XX wieku. Historię tą zna moja mama i babcia (św.p), którą mi opowiadały. Imion nie znam, postaram się opisać wszystko co zapamiętałam. A więc:
Dziewczyna była szarą myszką, ciągle nie wierzyła, że on naprawdę ją kocha. Chłopak najpopularniejszy w szkole, mógł mieć każdą, a wybrał właśnie ją. Razem tworzyli idealną parę jak z bajki. Byli bardzo szczęśliwi, wydawało się, że nic nie może popsuć ich szczęścia. Lecz pewnego dnia dziewczyna chciała się dowiedzieć czy naprawdę ją kocha. Poszła więc do niego i wypytywała czy ją lubi, czy myśli, że jest ładna, czy jest w jego sercu i gdyby odeszła czy tęskniłby? Na wszystkie zadane pytania odpowiedział „nie”. Chciał powiedzieć jej coś jeszcze, ale ona nie słuchała, wybiegła z płaczem z jego domu. Oczy miała tak zapłakane, że nie zauważyła nadjeżdżającej ciężarówki. Nie miała szans, zginęła na miejscu. Nikt nie podejrzewał, że zakończy swoje życie na tej ziemi w taki sposób. Po dwóch dniach odbył się pogrzeb. Po pogrzebie wszyscy się rozeszli, a on został. Uklęknął i zaczął mówić szeptem, przeprosił ją, przyznał, że to jego wina. Powiedział to czego nie zdążył powiedzieć podczas ich ostatniej rozmowy: „Powiedziałem, że nie lubię Cię tylko kocham. Dla mnie nie jesteś ładna, tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu, bo jesteś moim sercem. Nie tęskniłbym za Tobą, tylko umarłbym, bo nie można przecież żyć bez serca.”
Następnie wyjął kartkę i napisał na niej kilka słów, po czym schował ją z powrotem do kieszeni. Tym czasem jego rodzice czekali w domu, ale wciąż nie wracał, Jego matka postanowiła pojechać na cmentarz sprawdzić czy nadal czuwa przy gronie ukochanej. Był, czuwał, matka podeszła i powiedziała: „Kochanie, wracajmy do domu, nie ma sensu tu dłużej siedzieć.” Odpowiadała jej tylko cisza. „Proszę Cię chodźmy, jeśli zechcesz to przyjedziemy tu jutro.” Prosiła syna, ale i tym razem nikt nie odpowiedział. Chwyciła go za rękę, był zziębnięty, a było ciemno, więc nie mogła zobaczyć jego twarzy. „To, że marzniesz tutaj, nie wróci jej życia.” I tym razem nie usłyszała odpowiedzi, odruchowo sprawdziła puls – był niemalże niewyczuwalny. Zadzwoniła po karetkę. Kiedy położono go na noszach, z kieszeni wypadła mu kartka na której było napisane:
„Kochałem ją, była dla mnie najpiękniejsza, była moim sercem, a przecież nie można żyć bez serca.” Matka przeczytała kartkę, chwilę później lekarz stwierdził zgon.
Przyczyna: Brak serca …
Smutna historia, ale prawdziwa 🙁


Już za 14 dni są obchodzone Walentynki i miliony par na całym świecie przygotowuje się na najbardziej romantyczny dzień w roku.
W tym dniu ludzie również przypominają sobie jak ten dzień wyglądał kilka pokoleń wstecz. Wspominamy wówczas nawet te niewiarygodne i te opowieści o miłości, które nas doświadczyły lub też naszych przodków.
Wszyscy słyszeliśmy historie miłosne naszych dziadków lub pradziadków lub innych przodków. Mogą one obejmować miłość, która była rozdzielona ze względu na odległość, wydarzenia historyczne, nieporozumienia rodzinne lub z inne powody.
Choć czasy były trudniejsze, jakimiś sposobami te niemożliwe miłości zwyciężyły, pary się pobierały, a ich miłość przetrwała do czasów współczesnych.
Kiedy byłam mała jeszcze w latach ’80 zapytałam Mamę jak się poznali z Tatą. I tutaj zaczęło się lekkie omijanie tematu! W końcu Mama przyznała się, że prawie była zaręczona z kimś innym! Jednakże, los sprawił, iż musiała sama się udać na Ślub kuzyna na Śląsk, gdyż ówczesnego jej partnera wiązały sprawy zawodowe. I tam poznała mojego Tatę – miłość od pierwszego wejrzenia! Gdyby nie Ślub kuzyna, i możliwość poznania mojego Taty – nie było by mnie i pięciorga mojego rodzeństwa a historia potoczyłaby się się zupełnie inaczej. Takie są różne przypadki, które pojawiają się w naszym życiu i które je kierunkują. Historia ta miała swoje miejsce w sobotę 14 lutego 1981, ciężko byłoby zapomnieć taką datę!
Chociaż do Polski obchody walentynkowe tak naprawdę trafiły w latach 90. XX wieku z kultury francuskiej i krajów anglosaskich, a także wraz z kultem Świętego Walentego z Bawarii i Tyrolu to niektórzy obchodzili ten dzień w wyjątkowy sposób w Polsce już dużo wcześniej.
Od dzisiaj do 10 lutego zapraszamy Was do udostępniania nam swoich ulubionych Walentynkowych historii miłosnych lub też zdjęć. Opowiedz nam je w komentarzach pod tym postem lub opublikuj zdjęcie na stronie fanów Facebooka, Google+ lub wyślij nam tweet na @MyHeritage.
3 najlepsze historie/zdjęcia otrzymają kupon w wysokości 20 Euro, który można wykorzystać na zamówienie plakatu drzewa genealogicznego w naszym serwisie. Zwycięzcy będą ogłoszeni 14 lutego!
Danuta Krauze
1 lutego, 2012
Witam
Mam na imie Danka i 55 lat Moze ktos powie ze za stara
na opowiesci z okazji dnia Walentego ale postanowilam
opowiedziec po krotce swoja historie Jestem osoba niepelno
sprawna ruchowo wiec trudno mi bylo o poznanie kogos
bliskiego Pomimo ze mialam wspanialych rodzicow i grono
znajomych tesknilam za bliska osoba Dzieki internetowi
poznalam wspanialego czlowieka ktory zostal moim mezem
Maz moj pochodzil z Glogowa i dzielilo nas prawie 400 km
bo ja mieszkalam w Gliwicach Pomimo tego jezdzilismy do
siebie Nasza milosc byla silniejsza od wszelkich przeciwnosci
poniewaz niktorzy byli przeciwni naszemu zwiazkowi
Wlasnie 14 lutego w dniu Zakochanych minie 3 rocznica
naszego slubu Jestesmy dalej w sobie zakochani jak pierwszego
dnia jak zesmy sie poznali