Long live MyHeritage ! Jesteście niesamowici ! Dzięki Wam też odnalazłam potomków mojego ciotecznego pradziadka !
Odnalazłam przyrodniego brata i ponad 200 członków rodziny poprzez Smart Matches i Record Matches!
- Od admin
Dzisiaj przedstawimy Wam historię Pani Anny z Warszawy. Pani Anna ma 59 lat i jak sama mówi pochodzi z rozbitej zaraz po urodzeniu rodziny. Jej mama prawdopodobnie z zemsty i za karę, że została oszukana przez męża, skutecznie odseparowała ją od babci i ojca, którego miała okazje tylko zobaczyć 2 razy w życiu. Tak samo było z dalszą rodziną. Została wychowana w poczuciu, że ich po prostu nie ma. W tym poczuciu trwała do śmierci mamy nie chcąc prawdopodobnie jej zranić. Wiedziała tylko, że jej ojciec ożenił się po raz wtóry i miał syna. Po jej śmierci w 2008 roku jednak, zachęcona przez jedną z swoich córek zaczęła szukać swoich korzeni. Założyła konto na stronie „moikrewni” i wpisała tam swoją skromna ilościowo rodzinę, męża, jego rodziców, dzieci. Było tego 11 osób. W 2010 roku, gdy serwis Moikrewni dołączył do MyHeritage w życiu Pani Anny wszystko się zmieniło.
Otrzymałam któregoś dnia wiadomość od osoby o tym samym nazwisku (panieńskim) co ja, z Kanady, z zapytaniem czy jestem dzieckiem mojego ojca z pierwszego małżeństwa, o którym wiedzieli, że istnieję, ale nie mogli mnie znaleźć przez tyle lat. Po kilku tygodniach nadeszła następna wiadomość od osoby z Nowej Zelandii, że pisze biografię najstarszego członka rodziny żyjącego w Anglii i czy ja nie jestem czasem również członkiem jego gałęzi.
Po potwierdzeniu zaczęłam otrzymywać regularne wiadomości z historią mojej rodziny. Mocno skomplikowaną, ponieważ prawie wszyscy członkowie rodziny zawierali po 2-3 małżeństwa i mieli dzieci z tych małżeństw. 9 miesięcy zajęła mi wyłącznie praca na odszukiwaniu dokumentów poprzez MyHeritage i w polskich USC i dziś mam rodzinę złożoną z około 290 członków, i ciągle Smart Matches łączy moje drzewo z innymi, a w Record Matches znajduje różne nowe dokumenty, wycinki z prasy itp. Dzięki Wam i możliwościom jakie dają archiwa amerykańskie (polskie niestety są trudno dostępne i nie wszystkie zdigitalizowane), dotarłam do amerykańskich dokumentów emigracji moich prapradziadków z Kalisza do Chicago, świadectwo urodzenia mojej babki, aktów małżeństwa moich pradziadków, aktów zgonów prapradziadków a przede wszystkim nazwisk występujących w naszej rodzinie. Poznałam daty i miejsca narodzin, zamieszkania, profesje, którymi się zajmowali, otrzymałam zdjęcia osób których nigdy bym nie ujrzała gdyby nie MyHeritage. Przez półtora roku nie mogłam się skupić na czymś innym, bez przerwy coś nowego odkrywałam i informowałam o tym najbliższą rodzinę. Mąż i dzieci byli zachwyceni odkryciami i tym, że nie jestem już „znikąd” i że mam taką dużą rodzinę w świecie. Wielkim wydarzeniem było dla mnie odkrycie, że pochodzenie mojej odkrytej na nowo rodziny jest żydowskie. Zainteresowałam się literaturą żydowską, kupowałam i przeczytałam dziesiątki książek o historii Żydów w Polsce, odkryłam, że osoby o nazwisku Heyman, Robalewski, były artystami, malarzami, muzykami, prawnikami itd. Rodzina żyje w Polsce, Anglii, USA, Australii.
W 2011 roku zaczęły się przyjazdy tej rodziny do mnie do Polski z Kanady, Australii, Anglii, aby się zapoznać. Spędziliśmy fantastyczny czas ze sobą, pokazano mi miejsca związane z moim dzieciństwem, z moimi dziadkami, kamienice, w której mieszkałam wtedy jeszcze z rodzicami. Oni poznali miejsca w Polsce związane z naszą rodziną. Przeżycie niesamowite. I fajne było to, że od pierwszego wejrzenia mieliśmy kontakt jakbyśmy się znali zawsze, ba, nawet z jedną z ciotek jesteśmy podobne do siebie i mamy tak samo na imię i co więcej, jesteśmy w jednym wieku. Tak, to możliwe. Ona bowiem jest córką mojego dziadka. Poznałam także rodzinę która mieszka kilka kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, bo okazało się, że mieszkam 9 km od mojego przyrodniego brata, 7 km od mojego wuja, grób mojej prababci jest tuż obok mojego miejsca zamieszkania, w zeszłym roku zostałam ciocią…Niesamowite.
To było i jest jak sen. Zaczęliśmy nadrabiać stracony czas, więc wspólne rocznice, święta, imieniny, urodziny, zaproszenia do przyjazdów do nich w dalekie kraje. Dzięki MyHeritage miałam też ostatnią niestety okazję poznać najstarszego żyjącego w Anglii członka rodziny (dziadka ciotecznego – ur. 1920 roku, który znał moich pradziadków) na kilka tygodni przed jego śmiercią, w sierpniu tego roku. Ta część rodziny była przekonana, że Polsce nikogo już nie ma, że cała rodzina zginęła w Powstaniu Warszawskim, bo faktycznie duża jej część poniosła śmierć w tym czasie. Cudowny był ten pobyt i atmosfera euforii z wzajemnego odnalezienia się. Załączona pamiątkowa fotografia mówi wszystko. W dniu odjazdu oboje ze starszym Panem wiedzieliśmy, że to było pierwsze i ostatnie spotkanie. Były łzy. Smutku ale też i szczęścia, że doczekał tego dnia.
MyHeritage pozwolił mi odkryć część mojej historii, tylko część, bowiem dalej nieodkryte pozostają karty tych którzy żyli w Polsce w XIX i XX wieku. Archiwa polskie są trudno dostępne, porozrzucane po wszystkich miastach, nie wiadomo gdzie ich szukać, nie ma osób którym można by zlecić takie poszukiwania, ale jestem szczęśliwa, że mam to, co już odkryłam dzięki Wam.
Dorota Stefańska-Stradomska
16 listopada, 2013
Dla takich chwil warto żyć.