Odkryłam, że mój praprapradziadek był generałem, który pomógł ukształtować historię Ameryki
- Od Katie


Na przestrzeni lat odkryłam dziedzictwo rodzinne zarówno moje, jak i mojego zmarłego męża. Jak wielu pasjonatów genealogii, stworzyłam foldery z nazwiskami, dokumentami i notatkami. Jednak w ostatnich latach nieco zwolniłam. Życie ma to do siebie, że potrafi nas zaskoczyć, i szczerze powiedziawszy, myślałam wówczas, że odkryłam już wszystko, co było do odkrycia.
Od czasu do czasu wciąż pojawiały się jednak wskazówki i aktualizacje. Zazwyczaj szybko je przeglądałam i usuwałam – wiele informacji powtarzało się. Na tydzień przed 250-tą rocznicą powstania armii amerykańskiej natknęłam się na nieznane mi dotąd nazwisko: Joseph Bartholomew.
Artykuł o generale Josephie Bartholomewie w Indianapolis News, 18 listopada 1893 r. Źródło: OldNews.com
Posiadałam jakieś informacje o jego dzieciach i rodzinie jego żony, ale żadnych o samym Josephie. Otworzyłam aktualizację. I ta mała decyzja poprowadziła mnie do informacji o życiu człowieka – którego z dumą mogę powiedzieć, cieszę się, że jest częścią historii mojej rodziny.
Chłopiec, który nie mógł się doczekać, aby służyć
Joseph Bartholomew, mój praprapradziadek, urodził się w 1766 roku. W wieku 10 lat był już doświadczonym strzelcem, gotowym do służby. Choć był zbyt młody, aby oficjalnie wstąpić do Armii Kontynentalnej, dołączył do lokalnej milicji. Zaskoczyło mnie to. Ten mały chłopiec, jeszcze daleki od dorosłości, był zdeterminowany, aby wziąć udział w walce o kraj, który nie był jeszcze w pełni ukształtowany.
Bitwa o Long Island, obraz autorstwa artysty XXI wieku, Domenicka D’Andrea, przedstawiający pułk Delaware podczas bitwy o Long Island 27 sierpnia 1776 r.
Jego służba jednak nie zakończyła się na tym. Służył w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych, wojnie z 1812 roku oraz w kilku kampaniach, często nazywanych bitwami z Indianami, w tym w bitwie pod Tippecanoe. Jego poświęcenie i zdolności przywódcze sprawiły, że z czasem uzyskał stopień generała brygady.
Z tych wszystkich historii, jedna wyróżniała się, a mianowicie: kiedy jego własny syn został wezwany do służby w wojnie w 1812 roku, ale był zbyt chory, by się na nią udać; Joseph, który wówczas był już na emeryturze, poza służbą, ponownie zapisał się do służby, na miejsce syna, tym razem jednak, jako osoba prywatna.
Kto tak robi? Ta historia pokazuje, jakim był człowiekiem; kimś, kto nigdy nie przestawał służyć, zawsze będąc w „pogotowiu” dla drugiego człowieka.
Życie poza polem bitwy
Joseph nie był tylko żołnierzem. Po służbie, został politykiem w stanie Indiana, USA, gdzie pełnił funkcję w Zgromadzeniu Ogólnym Senatu. Przyczynił się nawet do nadania nazwy miastu Indianapolis i innej pobliskiej miejscowości.
Od zawsze sądziłam, że moi przodkowie byli farmerami i wielu z nich było; aż do czasu, kiedy odkryłam tę właśnie historię. Odkrywając informacje o przodku, który odegrał znaczącą rolę w kształtowaniu naszego kraju, zarówno w czasach wojny, jak i pokoju, odmieniło moje spojrzenie na historię mojej rodziny.
Poznanie tych wszystkich faktów tuż przed 250-tą rocznicą utworzenia armii amerykańskiej sprawiło, że poczułam głębsze dla mnie znaczenie tej uroczystości.
Więź międzypokoleniowa
Mój mąż spędził 22,5 roku w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych, i doskonale wiem z własnego doświadczenia, jak to jest żyć z kimś, kto jest na służbie: długie rozłąki, poświęcenie, i siła, jaką trzeba samemu włożyć na froncie domu. Joseph miał 10 dzieci i często myślę o jego żonie, która zostawała sama, zajmując się rodziną, podczas gdy jej mąż był często poza domem. Mamy 3 dzieci, ale mimo to, wiem jak bardzo dużo obowiązków spada na małżonka osoby służącej.
Ta historia pozwoliła mi połączyć się nie tylko z historią, ale i długą linią osób, które cechowała odporność; zarówno kobiet, jak i mężczyzn, którzy prowadzili życie rodzinne, ale i z dumą służyli krajowi.
Wdzięczna za niezwykłe chwile
Mając te 85 lat, nie mam już tyle czasu i energii, aby w genealogii grzebać tak bardzo, jak robiłam to kiedyś. Wciąż mam pytania, zwłaszcza dotyczące przodków mojego męża, Bond’ów i Grant’ów, oraz linii mojej rodziny; Wright’ów. Jestem również krawcową, śpiewam w chórze i działam aktywnie w mojej parafii. Szyję dla przyjaciół i korzystam z życia, które teraz prowadzę.
Tym samym, jestem wdzięczna, że zrobiłam sobie na tyle długo wystarczającą przerwę, aby móc dowiedzieć się więcej na temat tego mężczyzny, który widnieje w moim drzewie genealogicznym. Jestem dumna, że mogę kontynuować dziedzictwo Josepha Bartholomew’a; chłopca z bronią i o wielkim sercu, który nigdy nie zawahał się odmówić służby.
Dziękujemy Carol za podzielenie się z nami tą niesamowitą historią. Jeśli i Ty dokonałeś odkryć na MyHeritage, podziel się tym z znami. Wyślij nam ją poprzez ten formularz lub napisz do nas email na: stories@myheritage.com.