Spotkanie w Rodì-Milici we Włoszech z utraconą rodziną: Jak serwis MyHeritage pomógł mi odnaleźć moją sycylijską rodzinę po 54 latach rozłąki?

Spotkanie w Rodì-Milici we Włoszech z utraconą rodziną: Jak serwis MyHeritage pomógł mi odnaleźć moją sycylijską rodzinę po 54 latach rozłąki?

Przebywając w domu na Hawajach podczas pandemii Covid, miałam dużo wolnego czasu i zapragnęłam w końcu stworzyć drzewo genealogiczne mojej rodziny. Godzinami przesiadywałam na stronie MyHeritage i dodawałam sięgających wieków wstecz setki krewnych. Niemniej jednak wszystkie te postępy dotyczyły angielskiej i niemieckiej gałęzi rodziny mojego ojca. Gdy przyszło do rodziny mojej matki, która była w pierwszym i drugim pokoleniu włoska, znalazłam się w ślepym zaułku, nie mogąc dotrzeć dalej niż do moich pradziadków. Posiadałam jedynie imiona i nazwiska przekazane mi przez krewnych.

Diane Cibulskis

Diane Cibulskis

W dniu 6 lutego 2024 r. otrzymałam wiadomość e-mail od serwisu MyHeritage. Poinformowano mnie, że z jednym z moich włoskich pradziadków otrzymałam dopasowanie Smart Match™. Wiedziałam już wówczas, że tenże pradziadek poślubił osobę o tym samym nazwisku – DePasquale, i że byli spokrewnieni. Oznaczało to, że to jedno dopasowanie mogło w rzeczywistości oznaczać dwa powiązania, gdybym tylko zdołała to rozgryźć.

WOW! Spędziłam cały dzień na poszukiwaniach. Wtedy udało mi się odnaleźć Andrea DePasquale z Rzymu, dalszego kuzyna, który do serwisu MyHeritage dodał ponad 700 osób o nazwisku DePasquale.

Andrea DePasquale

Andrea DePasquale

Moi pradziadkowie, moja mama i Andrea mieli to samo nazwisko. Okazało się, że Andrea i ja jesteśmy kuzynami w dziewiątej linii. Naszym wspólnym przodkiem był urodzony w 1650 roku Antonino DePasquale.

Drzewo genealogiczne zaczęło nabierać kształtów

Przez cały kwiecień codziennie do mojego drzewa genealogicznego kopiowałam wyniki badań Andrea. Nie wiedziałam jeszcze, gdzie nasze drzewa się przenikną. Do uzupełnienia było sześć pokoleń, a każde z nich miało mnóstwo dzieci, które w większości dożyły dorosłości. Większość z nich to mężczyźni, a nazwiska się powtarzały. Wszystkie dokumenty były w języku włoskim, którego nie znam, a jedna kwestia rzucała się w oczy: prawie wszyscy pochodzili z Castroreale, Rodì, Rodì-Milici lub Barcellona Pozzo di Gotto na Sycylii. Sprawdziłam te miejsca w Google Maps. Wszystkie były położone niedaleko siebie.

W końcu w kwietniu udało mi się potwierdzić informacje. Oto one: moi pradziadkowie. I rzeczywiście, byli oni kuzynami w pierwszej linii. Odkryłam miejsce: Rodì-Milici na Sycylii. To było wszystko, czego potrzebowałam. W kolejnym tygodniu zarezerwowałam już podróż.

Rodì-Milici, nestled in the foothills along the coast, as seen from Tindari, Sicily

Rodì-Milici, położone u podnóża wzgórz wzdłuż wybrzeża, widziane z Tindari na Sycylii

Amerykańskie życie mojego dziadka

O przeszłości i dziedzictwie mojego dziadka nie wiedziałam praktycznie nic. Jego bracia nazywali go Girolemo, ja i moi kuzyni – dziadkiem, a w Ameryce mówili na niego George.

Dziadek Diane, Salvatore Girolamo DePasquale, wraz ze swoim bratem Filippo. Zdjęcie po prawej ulepszone i wyretuszowane na MyHeritage

Dziadek Diane, Salvatore Girolamo DePasquale, wraz ze swoim bratem Filippo. Zdjęcie po prawej ulepszone i wyretuszowane na MyHeritage

Do Ellis Island przybył w 1912 roku i podjął pracę w kopalniach węgla, prawdopodobnie dołączając do swoich starszych braci Giuseppe i Filippo, którzy wyemigrowali przed nim.

The Ellis Island record of Salvatore’s arrival in New York on July 18, 1912. Source: MyHeritage

Dokument z Ellis Island dotyczący przybycia Salvatore’a do Nowego Jorku 18 lipca 1912 r. Źródło: MyHeritage (kliknij, aby powiększyć)

W 1924 roku poznał Mary Lenę Calliari i ożenił się z nią. Miał wtedy około 30 lat, a ona była od niego 15 lat młodsza. Czekali, aż skończy 16 lat, i pobrali się w lipcu tego samego roku.

Mieli czworo dzieci: Lucille w 1925 roku, Lorettę w 1928 roku, Lillian, moją matkę – w 1930 roku i Josepha w 1934 roku.

Dziadek Diane z rodziną. Jej matka Lillian stoi za jego ramieniem. Zdjęcie na dole ulepszone i kolory nadane na MyHeritage

Dziadek Diane z rodziną. Jej matka Lillian stoi za jego ramieniem. Zdjęcie na dole ulepszone i kolory nadane na MyHeritage

 

Podczas Wielkiego Kryzysu dziadek musiał wyjechać do Gary w Zachodniej Wirginii, aby podjąć pracę w hucie stali. Pewnego dnia, podczas czyszczenia dna stalowej kadzi, zemdlał z powodu upału, a jego współpracownik chwycił go za włosy i wyciągnął. Skóra jego głowy została naruszona i od tego czasu był łysy.

W 1951 roku George i Mary przeprowadzili się wraz z córkami do St. Louis w stanie Missouri. Dziadek miał wtedy 58 lat i był prawdopodobnie wyczerpany wieloletnią ciężką pracą w kopalniach i hutach. Znalazł pracę w fabryce otwieraczy do puszek Swing-A-Way, gdzie pracował aż do dwóch tygodni przed śmiercią, która nastąpiła w 1970 roku. Moja mama bardzo go kochała. Byli do siebie podobni, oboje byli drobni i mali, a ona przez lata, co trzy miesiące zabierała nas z Indianapolis do St. Louis.

Rodzina była dla dziadka i mojej mamy wszystkim. Mama zaszczepiła to we mnie. Opowiadała mi trochę o jego życiu na Sycylii i o tym, jak bardzo pragnął, aby jego dzieci miały amerykańskie życie. Nie pozwalał im mówić po włosku. Chciał, aby były wykształcone, pobożne i pracowite. Bardzo kochał swoją żonę i wierzył w dobre, wierne życie.

Podróż do Rodì-Milici

Kiedy odkryłam, że Rodì-Milici jest miejscem urodzenia mojego dziadka, nie miałam wątpliwości, że muszę tam pojechać. Moja córka Becky miała ferie jesienne, więc zaplanowaliśmy sześciodniową wycieczkę. Dołączyła do nas również moja siostrzenica Laura i jej brat Tom. Spotkaliśmy się w Rzymie, pojechaliśmy pociągiem do Neapolu, zwiedziliśmy Pompeje, a następnie udaliśmy się do Milazzo. W poniedziałek rano, 14 października 2024 roku, pojechaliśmy do Rodì-Milici.

Kiedy wjeżdżaliśmy na wzgórze, nie przyszło mi do głowy, że możemy spotkać krewnych. Chciałam po prostu pospacerować, zobaczyć miasto i odwiedzić cmentarz. Kiedy jednak zaparkowaliśmy w pobliżu placu i zobaczyliśmy około siedmiu starszych mężczyzn siedzących pod drzewem przed budynkiem miejskim, podeszłam do nich i zapytałam jednym słowem: „DePasquales?”.

Żadnego planu. Żadnego tłumacza. Po prostu przeczucie.

W ciągu trzech godzin spotkaliśmy trzech krewnych, w tym 95-letnią kuzynkę mojej matki. Mój bratanek pokazał Mariano nasze drzewo genealogiczne na moim telefonie. Giu, sąsiadka mówiąca po angielsku, pomogła w tłumaczeniu. Mariano potwierdził, że pięciu braci, których odkryliśmy podczas badań rodzinnych, rzeczywiście było rodziną jego ojca.

Diane’s nephew Tom shows Mariano the family tree as Giu, right, interprets

Tom, bratanek Diane, pokazuje Mariano drzewo genealogiczne, a Giu (po prawej) tłumaczy

Mariano and Diane

Mariano i Diane

Następnego dnia, 15 października, zjedliśmy kolację z ośmioma kolejnymi kuzynami – w sumie było nas 11 osób, zarówno z pierwszego, jak i drugiego pokolenia. Sycylijczycy nakręcili nawet film z naszego wspólnego wieczoru.

The family reunion at the local restaurant — with the freezer-paper family tree on the wall

Spotkanie rodzinne w lokalnej restauracji — z drzewem genealogicznym na tzw. „Freezer paper” po lewej stronie na ścianie

Dzień wcześniej przygotowałam drzewo genealogiczne na tzw. „Freezer paper” i okazało się to wielkim sukcesem. Najpierw zaprezentowałam je w kościele, a następnie przykleiłam do ściany w restauracji. Moi włoscy kuzyni znali dotychczas tylko imiona i nazwiska rodzeństwa. Teraz mieli przed sobą kompletne drzewo genealogiczne z pokoleniami amerykańskich potomków – wszyscy dodani do serwisu MyHeritage.

Diane shows Bartolo the family tree for the first time in front of Santo Filippo Church, where her grandfather was baptized

Po raz pierwszy Diane pokazuje Bartolo drzewo genealogiczne rodziny przed kościołem Santo Filippo, gdzie jej dziadek został ochrzczony

Na samą myśl, łzy cisną się do oczu. To było jedno z najwspanialszych przeżyć w moim życiu.

Utracony kontakt i długo wyczekiwane spotkanie

Kiedy w 1970 roku zmarł mój dziadek, więzi między naszymi rodzinami zostały zerwane. Nikt tam nie mówił po angielsku, a tutaj nikt nie mówił po włosku. Kontakt wymarł na 54 lata. Sycylijczycy często zastanawiali się, co się stało z potomkami brata, który wyjechał do Ameryki. Też próbowali nas odnaleźć.

Kiedy bez zapowiedzi przyjechałam do Rodì-Milici, czułam się tak, jakbyśmy kontynuowali rozmowę od momentu, w którym ją przerwaliśmy. Od tamtego czasu niemal codziennie kontaktujemy się ze sobą.

Po powrocie do domu podzieliłam się opowieściami i informacjami historycznymi z moimi nowymi kuzynami. Opowiedziałam im o życiu dziadka w Ameryce, o tym, jak pracował, jak wychowywał swoje dzieci, jak bardzo tęsknił za rodziną. Zdradziłam im, jak bardzo kładł nacisk na edukację, jak nas uczył się modlić i jak bardzo kochał babcię. Opowiedziałam nawet, że zawsze dojadał każdy kawałeczek mięsa z kurczaka i uczył nas, by niczego nie marnować. Do dzisiaj żyję według tego, czego mnie nauczył.

Ponadto odkryliśmy coś nowego: tak naprawdę czterej z pięciu braci DePasquale przybyło do Ameryki. Dwóch z nich, a więc mój dziadek i Filippo pozostali w Stanach Zjednoczonych. Dwaj bracia po I wojnie światowej powrócili do Rodì-Milici. W końcu wszystkie fakty zaczęły układać się w jedną całość.

Powrót do Rodì

W październiku 2025 roku ponownie przyleciałam do Rodì-Milici, tym razem na cały miesiąc. Zatrzymałam się u mojego kuzynostwa, kontynuowałam pracę nad drzewem genealogicznym i po prostu spędzałam czas z bliskimi. Miłość i ciepło, które czułam, były niesamowite. To nie byli obcy ludzie. To była moja rodzina.

The whole family reunited in October 2025, with the Tyrrenian Sea and Vulcano Island in the background

Cała rodzina ponownie spotkała się w październiku 2025 roku; w tle Morze Tyrreńskie i wyspa Vulcano

A table at the reunion showing where the American cousins now live, with photos from America from over the years

Zdjęcia i mapa na stole na spotkaniu pokazujące, gdzie obecnie mieszkają amerykańscy kuzyni, wraz ze zdjęciami z Ameryki z różnych lat

Enjoying a family reunion cake

Wspólne kosztowanie tortu na cześć ponownego spotkania rodzinnego

Rozmawialiśmy, gotowaliśmy, odwiedzaliśmy miejsca, w których mieszkali nasi przodkowie.

Diane (second from left) with her cousins Bartolo, Mark, and Giuseppe in an olive grove in Rodì

Diane (druga od lewej) wraz ze swoimi kuzynami Bartolo, Markiem i Giuseppe w gaju oliwnym w Rodì

Nadal aktualizuję informacje w serwisie MyHeritage i dodaję historie, nazwiska i zdjęcia. Niektóre z nich znalazłam w domu rodzinnym, który jest nadal zamieszkiwany dzisiaj przez krewnych. Ciągle uczymy się czegoś nowego o naszej rodzinie.

Najbardziej znaczące doświadczenie w moim życiu

Ta podróż odkrywcza, która zaczęła się od połączenia Smart Match™ w serwisie MyHeritage, stała się najbardziej znaczącym doświadczeniem w moim życiu. Od posiadania jedynie nazwisk, przeszłam do odnalezienia żyjących krewnych. Od ciszy do codziennych rozmów. Od tajemnicy do żywej, realnej więzi.

Dziękujemy Diane za podzielenie się z nami tą wspaniałą historią. Jeśli Ty również dokonałeś odkryć rodzinnych z pomocą MyHeritage, odezwij się do nas. Prześlij nam swoją historię poprzez ten formularz lub na adres email: stories@myheritage.com.