Dzięki dopasowaniu DNA otrzymał list po zmarłym ojcu, którego nigdy nie poznał
- Od Katie
Loren McDonald, 66 lat, analityk pojazdów elektrycznych z Danville w Kalifornii, znalazł odpowiedź na pytanie, które nurtowało go przez całe życie – kim był jego ojciec?
Od małego dziecka Loren wiedział, że jest adoptowany, a jego rodzice biologiczni są pochodzenia szwedzkiego. „Pytanie o to, kim jestem, było dużą częścią mojego dzieciństwa” – mówi. „99% ludzi na ziemi może spojrzeć na swoich rodziców, dostrzec fizyczne podobieństwo, zobaczyć cechy i nawyki – zarówno dobre, jak i złe – które odziedziczyli po swoich rodzicach. Adoptowani na ogół nie mają takiej możliwości. Żyją z wielkim znakiem zapytania”.
Dramatyczny list w wieku 25 lat
W 1982 roku, kiedy miał 25 lat, McDonald otrzymał trzystronicowy list od okręgowej agencji opieki społecznej, która zajmowała się jego procesem adopcyjnym jako dziecka, zawierający wiele niezidentyfikowanych szczegółów na temat jego biologicznej rodziny. „List zawierał fascynujące i wnikliwe informacje o moich biologicznych rodzicach, dziadkach i pradziadkach” – wspomina Loren. „Z listu dowiedziałem się, że wszyscy byli pochodzenia szwedzkiego, choć z odrobiną litewskiego pochodzenia po stronie jego rodzonej matki. Chociaż moja biologiczna matka urodziła się w USA, mój ojciec urodził się w Szwecji. Dowiedziałem się, że mój ojciec służył w wojsku amerykańskim, mówił pięcioma językami, a w chwili moich narodzin był w college’u i rozważał pójście do szkoły prawniczej. Ale szczególnie jedna linijka przykuła moją uwagę: „…lekko introwertyczny, zainteresowany literaturą i pragnący pisać”. Te słowa po prostu rzuciły mi się w oczy i odbiły się na mnie, ponieważ od najmłodszych lat lubiłem pisać” – mówi Loren.
Dzięki listowi Loren mógł się dowiedzieć, jak poznali się jego rodzice: „On i moja biologiczna matka poznali się w Nowym Jorku. Moja matka miała 25 lat, kiedy zaszła w ciążę i nie była zamężna”.
W tamtych czasach, mówi Loren, społeczeństwo nie akceptowało kobiet, które miały dzieci poza małżeństwem. „Te kobiety miały dwie opcje: wyjść za mąż za mężczyznę, który był Ojcem, albo udać się do schroniska i urodzić, często daleko od domu, i oddać dziecko, bez niczyjej wiedzy, do adopcji. W liście odkryłem, że moja matka opuściła Nowy Jork i przybyła do Oakland w Kalifornii, gdzie przebywała przez kilka miesięcy i urodziła mnie w domu dla nieletnich matek. Zostałem oddany do adopcji w wieku 10 dni”.
W 2015 roku, w oparciu o nowe informacje, które nagle pojawiły się w źródle genealogicznym i łącząc wszystko razem poprzez dodatkowe badania online, Loren odnalazł rodzinę swojej biologicznej matki i potwierdził zgodność z kuzynką poprzez test DNA. Niestety, było już za późno: jego rodzona matka zmarła około 6 lat wcześniej.
Jeśli chodzi o ojca, Loren nie poczynił prawie żadnych postępów w swoich poszukiwaniach. Test DNA, który przeprowadził, a który pomógł mu odnaleźć jego biologiczną matkę, nie przyniósł żadnych znaczących rezultatów na stronach poświęconych DNA lub genealogii. Jednak godziny poszukiwań doprowadziły do znalezienia prawie 90-letniego mężczyzny, który nadal żyje i mieszka w pobliżu Sztokholmu. Loren dopasował tak wiele wskazówek z listu służb socjalnych, że był w 95% przekonany, że znalazł swojego rodzonego ojca. „Znalazłem jego adres, wysłałem mu list, w 2015 roku tuż przed znalezieniem mojej rodzonej matki. Nigdy nie otrzymałem odpowiedzi, a między karierą i życiem, które idzie do przodu, zwlekałem i nie podążałem za tym, ani nie kontynuowałem poszukiwań. Życie toczy się dalej.”
Wtedy, pod koniec lutego 2023 roku, wszystko się zmieniło.
Loren korespondował ze swoją kuzynką ze strony matki biologicznej, otrzymując kolejne zdjęcia i zadając dodatkowe pytania. Podzielił się z kuzynką swoim rozczarowaniem, że nie udało mu się znaleźć jego biologicznego ojca. I że podczas gdy on nadal widział rosnącą liczbę dopasowań DNA po stronie mamy, prawie żadnych dopasowań i nic znaczącego nie pojawiło się po stronie jego ojca. Ona podzieliła się z Lorenem artykułem o tym, jak trudno jest znaleźć zgodność DNA z krewnymi spoza USA, np. w Europie, ze względu na prawo do prywatności i korzystanie z różnych usług DNA. Loren przystąpiła do działania i przesłała plik DNA do MyHeritage.
Ta rada, artykuł i decyzja Lorena o skorzystaniu z MyHeritage okazały się być posunięciem odmieniającym życie.
Po przesłaniu swoich surowych danych DNA do MyHeritage, Loren cierpliwie czekał, aż strona przetworzy DNA i znajdzie dopasowania. Zostawił otwartą zakładkę przeglądarki na stronie MyHeritage i co kilka dni z niepokojem odświeżał ją mając nadzieję na znalezienie wyników.
„W sobotę 5 marca obudziłem się i sprawdziłem MyHeritage i natychmiast odkryłem, że miałem 9,9% dopasowanie z mężczyzną ze Szwecji. Od razu wiedziałem, że to było ze strony mojego ojca i że byłem bardzo blisko, aby w końcu znaleźć mojego ojca. Byłem w szoku i prawie zemdlałem”.
W drzewie genealogicznym pojawiło się nazwisko ojca
Loren szybko odkrył, że może uzyskać dostęp do drzewa genealogicznego MyHeritage swojego nowo odnalezionego kuzyna w Szwecji i zaczął badać nazwiska i połączenia. „Zobaczyłem, że nazwisko panieńskie matki mojego kuzyna było takie samo jak to, które otrzymałem przy urodzeniu, przed adopcją” – wspomina. „Natychmiast zdałem sobie sprawę, że matka użytkownika jest prawdopodobnie moją biologiczną ciotką. Na drzewie zobaczyłem, imię mężczyzny: Goran, urodzony w 1932 roku, czyli w roku, w którym – jak szacowałem – urodził się mój ojciec. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że najprawdopodobniej właśnie znalazłem tożsamość mojego biologicznego ojca, choć, co nie było dla mnie zaskoczeniem, on już odszedł. Wysłałem wiadomość poprzez MyHeritage do mojego nowego kuzyna i czekałem na jego odpowiedź.”
Loren był tak podekscytowany, że ledwo udało mu się zasnąć tej nocy. „Obudziłem się w środku nocy – około 2:30 – i zobaczyłem, że przypadkowo właśnie otrzymałem wiadomość e-mail od mojego nowego kuzyna — ‘Tak wspaniale, że otrzymałem wiadomość od Ciebie. Tak, Goran jest twoim ojcem” – brzmiały początkowe wersy e-maila.”
Loren i jego kuzyn zaczęli często wysyłać sobie e-maile, w których kuzyn dzielił się zdjęciami rodzonego ojca Lorena i napisanych przez niego podręczników, historiami o Goranie, a nawet listami i e-mailami. Kilka tygodni później odbyli internetową rozmowę konferencyjną. „Mój nowo odnaleziony kuzyn powiedział, że czekał na ten telefon od 40 lat, ponieważ jego wujek powiedział mu, gdy był młody, że ma dziecko. Podzielił się tym, że kilka lat wcześniej zrobił test DNA głównie w nadziei na odnalezienie mnie!”.
Bratanek Gorana, który był bardzo blisko Gorana przez większość jego życia, opowiedział Lorenowi historię życia jego ojca, który został profesorem języka angielskiego na różnych nowojorskich uczelniach. Był trzykrotnie żonaty, ale nie miał już więcej dzieci. Loren dowiedział się, że jego ojciec mieszkał nie tylko w Nowym Jorku, ale także w Ohio, Hollywood, Meksyku, Paryżu (podczas służby wojskowej), Puerto Rico, na Florydzie i wreszcie na Filipinach, gdzie ostatecznie zmarł na raka.
Pozdrowienia z przeszłości
Nowy kuzyn Lorena ze Szwecji miał dla niego szczególnie ekscytującą niespodziankę: siedmiostronicowy list, który Goran napisał do niego w 1980 roku, kiedy mieszkał w Nowym Jorku. Napisany w języku szwedzkim, zespół MyHeritage pomógł przetłumaczyć list na język angielski i dostarczył go Lorenowi – przez przypadek – w jego 66. urodziny. List jest zarówno humorystyczny i smutny, jak i pięknie napisany – oferuje Lorenowi wgląd w duszę ojca, którego oczywiście nigdy nie poznał ani nie spotkał osobiście. Oto jeden z barwnych fragmentów listu:
Potem wyjechałem do Hollywood, by zostać gwiazdą filmową. Praca w fabryce była zbyt okropna, pomyślałem. Wiesz już, że nie zostałem gwiazdą filmową. W Hollywood pracowałem wieczorami jako kelner, a w ciągu dnia jako kasjer bankowy.
Podjęłam dwie prace, żeby spłacić pożyczkę z Riksbanku. W ten sposób nie miałem czasu na spotkania towarzyskie z rówieśnikami, więc wciąż byłem sam, w większości przynajmniej: Pamiętam, że w Los Angeles miałem wspaniałą dziewczynę i to było wielkie szczęście. Nagle amerykańska straż graniczna wyrzuciła mnie, bo moja wiza straciła ważność.
Nie miałem dość pieniędzy, by wrócić do Szwecji, więc wylądowałem w sąsiednim mieście Tijuana w Meksyku, obrzydliwym miejscu. Otrzymanie nowej wizy trwało znacznie dłużej niż się spodziewałam – kilka miesięcy. Kiedy skończyły się pieniądze, mogłam mieszkać za darmo w domu publicznym: zostałam prawie pogryziony na śmierć przez wszy.
Żebrałem o jedzenie od turystów, głównie marynarzy z San Diego, i często chodziłem głodny. Nic szczególnie romantycznego w tym wszystkim. Nie czułem się jak poszukiwacz przygód. Kiedy w końcu wróciłem do Hollywood i banku, postanowiłem zaciągnąć się do amerykańskiej armii. Wysłali mnie do Francji, w okolice Paryża.
Dla Lorena był to, jak sam powiedział, najważniejszy akcent jego urodzin. „Śmiałem się na głos z różnych fragmentów listu, ale niektóre były też nieco smutne, ponieważ było dla mnie jasne, że mój ojciec spędził większość swojego życia na poszukiwaniu czegoś” – mówi. „To fascynujący list, choć byłem rozczarowany, że nie było w nim żadnej wzmianki o relacji z moją rodzoną matką ani o moim istnieniu. Ale kto wie, może częścią tego, czego on szukał, byłem ja, tak jak ja szukałem jego”.
“Mogliśmy napisać tę książkę razem”
Tydzień później Loren otrzymał jeszcze jeden prezent.“Mój kuzyn ze Sztokholmu przesłał mi 335-stronicowy, ukończony, ale nieopublikowany rękopis powieści mojego ojca. Jest to fascynująca lektura i choć jest to powieść, jasne jest, że większość głównych postaci oparta jest na aspektach życia mojego ojca. Czytając każdą stronę, zastanawiam się, czy to, co właśnie przeczytałem, było prawdziwym wydarzeniem w życiu mojego ojca, czy też po prostu fikcją, a może wyolbrzymieniem rzeczywistości” – mówi Loren.
“Zawsze lubiłem pisać i to stanowiło podstawę mojej całej kariery, która rozpoczęła się w public relations i przeniosła do marketingu. Od najmłodszych lat zdawałem sobie sprawę, że lubię pisać i obiecałem mojej przybranej matce, że pewnego dnia napiszę książkę. Dziś bardziej rozumiem, jak bardzo mam to w genach” – wyjaśnia Loren.
Chociaż nigdy go nie spotkał ani nie znał, Loren tęskni za swoim rodzonym ojcem. „Jestem ogromnie rozczarowany, że nie udało mi się go poznać, ponieważ myślę, że naprawdę cieszylibyśmy się z bycia razem. Na podstawie tego, czego się o nim dowiedziałem, myślę, że bylibyśmy jak para groszków w strąku. I kto wie, może napisalibyśmy razem książkę lub scenariusz?”.
Czy Ty również dokonałeś niesamowitego odkrycia z MyHeritage? Bardzo chcielibyśmy o tym usłyszeć! Proszę podziel się nim z nami poprzez ten formularz lub email stories@myheritage.com.