nie interesuje mnie pan Alan Jakman, przepraszam, lecz moi przodkowie a szczegolnie ze strony mojej babci z domu Garlicka i dalej ??????????dziekuje
Wywiad z Alanem Jakmanem – jednym z najmłodszych genealogów w Polsce i użytkownikiem MyHeritage
- Od Katie


Poniżej przedstawiamy Wam wywiad z Alanem Jakmanem, jednym z najmłodszych genealogów w Polsce – autorem periodyku More Maiorum oraz użytkownikiem MyHeritage. Pod tymi linkami można znaleźć historię rodzinną Alana Jakmana, która pojawiła się na naszym blogu w 2011 roku oraz wywiad z Alanem z 2011 roku.
MH: Co zmieniło się w Twoim życiu od czasu naszego ostatniego wywiadu, który przeprowadziliśmy z Tobą tak długi czas temu, mianowicie w 2011 roku?
AJ: Mógłbym powiedzieć, że zmieniło się wszystko. W 2011 roku byłem w 1 klasie liceum, w 2016 zacznę pisać licencjat. W 2011 roku „posiadałem“ nieco ponad 164 przodków – dzisiaj jest ich blisko 350. 5 lat to bardzo dużo czasu – szczególnie dla młodego człowieka, zmieniają się priorytety, zauważamy nowe szanse, a im bliżej końca studiów, tym częściej myśli się o tym, co będziemy robić w życiu zawodowym. Ale nie zmieniło się na pewno jedno – genealogia to nadal pasja nr 1.
MH: Przypomnij nam, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z genealogią?
AJ: Od zawsze byłem ciekawy, skąd pochodzi moja rodzina. W gimnazjum mieliśmy wykonać drzewo genealogiczne. Myślę, że od tego momentu zacząłem powoli dopisywać kolejne osoby do bazy, grzebać w księgach, odkrywać rodzinne tajemnice. I tak to się toczy ósmy rok :).
MH: Jesteś nadal jedną z najmłodszych osób w Polsce, która zajmuje się genealogią – co chciałbyś powiedzieć młodym genealogom amotorom i nie tylko, aby zachęcić ich do odkrywania swoich korzeni, czy też zainspirować ich?
AJ: Mogę odpowiedzieć patetycznie, że dzięki poznawaniu przodków, odkrywamy swoją tożsamość, odpowiadamy na pytania „Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?“. Ale pewnie nie każdego to przekonuje – szczególnie młode osoby. Myślę, że warto szukać przodków, bo możemy poznać świetnych ludzi, nauczyć się języków – a być może spróbować dopasować cechy charakteru, wyglądu do obecnie żyjących potomków. Świetna zabawa, która z czasem może przerodzić się w pradziwą pasję.
MH: Jak duże jest teraz Twoje drzewo? Czy badając własną historię rodziny odkryłeś coś intrygującego?
AJ: Od pewnego czasu mam trochę inny stosunek do genealogii – tzn. być może już minął okres niemal „hurtowego” szukania przodków – i codziennego dopisywania kolejnych osób w komputerze. Oczywiście nadal szukam antenatów, krewnych, odnajduję metryki, ale nie ukrywam, że mam na to znacznie mniej czasu niż kiedyś.
Staram się także urozmaicać domowe archiwum – dla znacznej większości, jak nie wszystkich początkujących genealogów podstawowym źródłem informacji o przodkach są metryki. Są one stosunkowo proste do odnalezienia, ewentualnego przetłumaczenia i zawierają niezbędne informacja dla historyka rodzinnego. Być może już nieco „przesiąkłem” tego typu dokumentami, dlatego staram się nadawać przodkom pewnego rodzaju koloryt poprzez odszukiwanie dokumentów pozametrykalnych. Jak choćby kopert dowodowych – miło jest zobaczyć, jak zmieniał się nasz przodek, dołączając do kolejnych wniosków o wydanie dowodu, aktualną fotografię. Z ciekawością czytam akta hipoteczne, przyglądając się, jaką własność posiadali krewni, w jakich warunkach ją stracili. Niemniej ciekawe są księgi grodzkie, zawierające często podpisy przodków z XVII czy XVIII wieku. A od jakiegoś czasu namiętnie przeglądam dawne gazety, w którym można znaleźć wzmianki o mojej rodzinie, choćby o tym, że mój 2xpradziadek zwraca się z prośbą o zwrócenie legitymacji, którą zgubił kilka dni wcześniej. Takich źródeł jest cała masa – i wszystkie one mogą wnieść mniej standardowe informacje do naszego drzewa.
Ale wracając do meritum pytania – jak duże mam drzewo? Odpowiedź może być niejednoznaczna, bo i pytanie jest trochę nieostre. Każdy genealog stosuje różne metody – jeden poszukuje wyłącznie przodków, drugi przodków i krewnych, kolejny buduje potężne bazy danych, zawierające osoby, mające jakikolwiek związek z probantem, a jeszcze inny prowadzi badania nad konkretną linią przodków. Ja mogę zakwalifikować siebie do tej „drugiej” grupy – czyli szukam przodków, a także krewnych, z którymi mam chociaż jednego wspólnego krewnego – osoby powinowate w ogóle mnie nie interesują. Statystyka wygląda tak, że na tę chwilę moje drzewo liczy 2600 osób. Czy to dużo, czy mało? Nie wielkość się liczy :).
Myśląc nad tym, co intrygującego jest w moim drzewie… Genealogicznych fajerwerków chyba nie mam – nie wiadomo mi, by ktoś kogoś zdradzał, by żona goniła z siekierą męża albo, aby rodzice nagle wydziedziczyli syna z całego majątku. Myślę jednak, że ciekawym, a na pewno jednym z najnowszych odkryć, jest fakt, że odnalazłem pierwszych ewangelickich przodków. 4xpradziadek Franciszek Fryderyk Krzysztof Szulc (Schultz) ożenił się z Małgorzatą Joanną Hoffmann – ich córka wyszła już za katolika. Ustalenia tej linii przodków nadal trwają.
W moim wywodzie przodków można także zauważyć tzw. ubytki przodków, czyli co najmniej jeden antenat pojawia się np. jako 2xpradziadek w jednym miejscu i 3xpradziadek w drugim miejscu. Stąd mam relatywnie „mniej” przodków, jednak „ubytki przodków” dotyczą każdego z nas – tylko nie każdy jeszcze je odkrył :).
MH: Alan, jesteś autorem polskiego periodyku genealogicznego online – More Maiorum – Czy możesz nam opowiedzieć, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z periodykiem i jak toczą się jego losy?
AJ: Myśl o powstaniu periodyku była dość spontaniczna – mając trochę wolnego czasu w trakcie ferii, pomyślałem, że nasze środowisko nie ma żadnego swojego czasopisma – mimo że choćby Amerykanie dawno się już go dorobili. Dopiero podczas robienia researchu odnalazłem wątek z grudnia 2012, w którym poruszano temat powstania takowego miesięcznika – mimo burzliwej dyskusji nad nazwą projektu, jak szybko się rozpoczął, tak szybko upadł – w efekcie poza propozycjami tytułu, nie został opublikowany żaden numer.
Dyskusja ta pomogła jednak podjąć decyzję o tym, że popyt na produkt jest, więc nie pozostawało nic innego, jak utworzenie własnego periodyku. Napisałem wówczas do Marcina Marynicza, i tak, wchodząc na bardzo głęboką wodę, wypuściliśmy pierwszy numer More Maiorum. Dzisiaj widzę, jak w wielu miejscach był on niedoskonały – ale nikt z nas nie miał żadnego doświadczenia w tym, „jak to działa”. Dlatego też, z różnych stron, popłynęła w naszą stronę fala hejtu – bo tak trzeba nazwać niektóre komentarze. Było wiele głosów pozytywnych i równie dużo konstruktywnej krytyki. Pojawił się nawet głos, że nie dotrwamy do 3-4 numeru. Dziś mamy za sobą 43 numer. Nie pozostaje mi nic innego jak pozdrowić autorów tamtych postów :).
Obecnie periodyk tworzy znacznie więcej osób, staramy się podejmować współpracę z innymi organizacjami, zajmującymi się genealogią czy też historią. W ramach periodyku staramy się także tworzyć stronę genealogiczną, na której internauta może znaleźć artykuły i newsy genealogiczne, wspomnienia krewnych, poradniki – ujmując to jak najkrócej – wszystko, co związane z genealogią.
Na stronie udostępniamy także mapę parafii rzymsko-katolickich w Polsce, którą utworzyliśmy jako pierwsi. Wymaga ona jeszcze wielu uzupełnień, jednak te najstarsze parafie – erygowane do 1750 roku, a więc w większości te, które leżą w kręgu zainteresowania historyków rodzinnych, zostały już umieszczone.
Jeśli ktoś chciałby podjąć z nami współpracę, serdecznie zapraszam do kontaktu :).
MH: Co jest dla Ciebie inspiracją do genealogii, czy są to może jacyś słynni genealodzy, jakieś blogi genealogiczne?
AJ: Nie bardzo wiem, co odpisać. Generalnie we wszystkich dziedzinach brak mi jakichś autorytetów, idoli, kogoś, na kim się wzoruje – zapewne z każdej osoby można czerpać jakąś inspirację. Jednak staram się robić wszystko, jak najlepiej – inspiratorów raczej nie potrzebuje.
MH: Czy Twoja rodzina wspiera Cię w Twojej pasji?
AJ: Nie przeszkadza, czasami pyta, co tam słychać, ale nie pcham się z butami, by na siłę interesowali się, kim byli ich przodkowie. Jeśli pytają, to odpowiadam. Jednak każdy ma swoje zainteresowania i myślę, że nie należy na siłę kogoś przekonywać, że genealogia jest super – to może mieć całkiem odwrotny efekt.
MH: Interesujesz się także historią swojego miasta – Bielska-Białej?
AJ: To prawda. Od pewnego czasu coraz bardziej zagłębiam się w przeszłości miasta, w którym się urodziłem, ale z którym właściwie niewiele wspólnego mają moi przodkowie. Od ponad 1,5 roku prowadzę stronę na Facebooku, na której publikuje ciekawe archiwalia związane z miastem. Ostatnio odnalazłem np. spisy bielskich prostytutek z II Rzeczpospolitej, sprawy sądowe bielskich przemysłowców czy choćby opisy sytuacji związanych z dezercją żołnierzy.
Dziękujęmy Alanowi za wywiad i chcielibyśmy poinformować, że co dwa miesiące na naszym blogu będą pojawiać się wpisy autorów periodyku More Maiorum. Zapraszamy do lektury!
lubinianka40
17 sierpnia, 2016
Ciekawie poprowadzony wywiad, a lekkość wypowiedzi sprawia, ze z przyjemnością się czyta- super! 🙂