Witam serdecznie Panie Andrzeju u nas w domu mamy zdjęcia z okresu końca 1890 jeśli dobrze myślę to dot. Ćwiklińskich, ponieważ babcia mojego męża z domu Ćwiklińska – Danuta, Jej ojciec TADEUSZ, JEGO BRAT ZNANY KAPITAN JAN ĆWIKLIŃSK. Chętnie posłucham i podzielę się wiedzą na temat rodziny. Danuta w przyszłym roku kończy 90 lat urodziłą się 24.12.1921 roku, chciała bym się więcej na temat jej rozdziny dowiedzieć. Proszę o kontakt. Pozdrawiam serdecznie całą Pana Rodzinę.
Historia użytkownika: Szukaj, a będziesz dumny
- Od admin


Jak wspomnieliśmy wczoraj na Blogu zapraszamy Was do przesyłania na historii rodzinnych, które będziemy publikować na naszym Blogu za zgodą autora historii. Dzisiaj chcielibyśmy Wam przedstawić historię rodziny Pana Andrzeja Pfeiffera z Sandomierza, który zajmuje się genealogią swojej rodziny od kilku lat. Znajduje się ona poniżej i została właśnie napisana przez Pana Andrzeja – wszystkim czytelnikom serdecznie ją polecamy, może już dziś dzięki tej historii popatrzycie na świat rodziny w inny sposób i zapragniecie przeżyć swoją podróż wgłąb swoich korzeni i przodków jak to zrobił Pan Andrzej.
_ _ _ _ _ _ _
Zainteresowanie historią własnej rodziny przychodzi z wiekiem. Najczęściej wtedy, kiedy odeszli już Ci, którzy mogliby być dla nas źródłem szczególnie cennych informacji. Im później zaczniesz pisać tę historię, tym trudniej będzie ci osiągnąć efekt, który zadowoli ciebie i twoją rodzinę.
Niezależnie jednak od tego, kiedy zaczniesz, warto odbyć tę „podróż sentymentalną”, która zawsze jest fascynująca. Przekonasz się wtedy, że każdy, bez wyjątku, ma wielu przodków, z których może być dumny. Głównym powodem dla którego zbieram informacje o swoich przodkach i buduję drzewo genealogiczne rodziny jest chęć przekazania tej wiedzy moim dzieciom, w myśl powiedzenia, że: „Najbardziej wartościową rzeczą, jaką można dać dziecku, są korzenie i skrzydła”. Należę do tych, którzy zdążyli jeszcze porozmawiać na ten temat z dziadkami i rodzicami. To od dziadków dowiedziałem się, że mój praprapradziadek ze strony Matki nazywał się Nandelli Gyurkovics i był Węgrem. Nandelli ożenił się z Niemką Marią Gottfried. Maria, z nieznanych mojej rodzinie powodów, chciała być Polką. Znała biegle język polski i nauczyła naszego języka swojego syna Józefa i zobowiązała go do wychowania jej wnuków, a jego dzieci, na Polaków. Po urodzinach Józefa Maria chciała, żeby urzędnik spolszczył nazwisko „Gyurkovics” i zapisał je jako „Gyurkovicz”, co zostało zapisane jako „Gyurkovich” i tak już zostało.
Mimo, że Józef, mój prapradziadek, ożenił się z Austriaczką, to jednak dotrzymał obietnicy, wychował dzieci na Polaków i sam czuł się Polakiem. Wspomniałem ten fragment dziejów mojej rodziny tylko i wyłącznie dlatego, żeby wykazać, jak bardzo mogą być ciekawe i skomplikowane losy rodziny każdego z nas. W odróżnieniu od wielu młodych ludzi, tzw. „rodzinne opowieści” nigdy mnie nie nudziły. Zawsze z wielkim zainteresowaniem słuchałem, zwłaszcza podczas spotkań rodzinnych, wspomnień z czasów lwowskich i kiedy po latach pojechałem do Lwowa, żeby zobaczyć miejsca, w których żyli moi prapradziadkowie, pradziadkowie, dziadkowie i rodzice, to wszystko co widziałem, co ocalało, wydawało mi się dziwnie znajome. Być może zobaczył bym więcej i dokładniej, gdyby zechciała pojechać ze mną moja Mama, ale odmówiła, mówiąc: „Nie chcę się przekonać, że mojego Lwowa już nie ma”. A ja szukałem Lwowa mojej Mamy i kiedy po powrocie pokazywałem zdjęcia, z przyjemnością usłyszałem, że jednak jest jeszcze ten nasz stary Lwów. Oczywiście, przed podróżą do Lwowa i po niej, byłem w wielu innych miejscowościach, gdzie zdobywałem informacje w archiwach, parafiach i … na cmentarzach. Nigdy, nikt nie odmówił mi pomocy. Kiedy już uznano mnie za rodzinnego kronikarza, przekazywano mi różne dokumenty, listy i zdjęcia.
Najstarszym dokumentem, jaki posiadam, jest akt ślubu moich prapradziadków ze strony ojca z 1866 roku.
Najstarsze moje „zdobyczne” zdjęcie pochodzi z roku 1886 i przedstawia mojego prapradziadka ze strony ojca.
I wreszcie najstarszy z mojej kolekcji list z 1879 roku – list do mojej prababci ze strony Mamy od jej brata.
Kiedy już ilość zebranych materiałów była znacząca postanowiłem je uporządkować w formie ”Encyklopedii rodziny”, czyli zbioru chronologicznie ułożonych biogramów. Wcześniej jednak narysowałem drzewo genealogiczne, co ułatwiało mi „poruszanie się” w sporym już zbiorze informacji, dokumentów i zdjęć. Moje prace uległy znacznemu przyspieszeniu, gdy rozpowszechniły się komputery. Najpierw korzystałem z komputera, jako magazynu zdjęć i dokumentów, potem komputer był moją „maszyną do pisania”. Aż wreszcie, prawie dziesięć lat temu uruchomiłem rodzinną stronę internetową (www.pfeiffer.prv.pl), która zdobyła Wyróżnienie MyHeritage Strony Genealogiczne 2010. Dzięki tej stronie nawiązałem szereg kontaktów z osobami, o takich samych zainteresowaniach, a także, a może przede wszystkim, odnalazłem wielu członków mojej rodziny, o istnieniu których nawet nie wiedziałem. Między innymi okazało się, że są jeszcze we Lwowie członkowie naszej rodziny i że ich dzieci z rodzinami mieszkają w Polsce. Nawiązaliśmy kontakty, odbyło się nawet jedno spotkanie i teraz wspólnie i z lepszym rezultatem poszukujemy informacji o naszych przodkach.
Wreszcie postanowiłem skorzystać z profesjonalnego programu do budowania drzewa genealogicznego i tak po kilku próbach na różnych portalach trafiłem do MyHeritage.pl, który daje możliwość zaproszenia innych członków rodziny do wspólnego budowania drzewa jak i posiada świetną wersję domową drzewa genealogicznego Family Tree Builder. Obecnie w drzewie genealogicznym online mamy ponad 1400 osób. Nie bez znaczenia jest fakt, że wszyscy korzystający z portalu mogą wymieniać między sobą informacje i wzajemnie sobie doradzać. Szkoda tylko, że znaczna część użytkowników portalu myheritage.pl utajnia dane i to tak dokładnie, że w wielu przypadkach pojawia się tylko imię i nazwisko danej osoby i nie można od razu, np. na podstawie daty urodzenia, imion rodziców ustalić, czy osoba posiadająca takie samo imię i nazwisko, to ta sama osoba, której szukasz. Szczególnie zastanawia mnie utajnianie danych osób już nieżyjących. Oczywiście można wysłać wiadomość do osoby, która zamieściła profil danej osoby i zapytać, ale co zrobić, jak szukasz kogoś o bardzo popularnym imieniu i nazwisku i w wyszukiwarce portalu pojawia się np. trzydzieści osób o tym samym nazwisku i imieniu? No, ale to są wady do zlikwidowania przez samych użytkowników portalu – wystarczy tylko trochę dobrej woli.
Andrzej Pfeiffer, Sandomierz
Piotrek
4 czerwca, 2010
super historia! zazdroszczę zdjęć i dokumentów!