Witaj Mariolu. Zwróciłam uwagę na Twoją historię rodzinną ponieważ w moim Drzewie występuje nazwisko Postępski. Jedna z moich licznych ciotek w 1933 roku wyszła za mąż za niejakiego Kazimierza Postepskiego, urodzonego około 1907 r., ktory zmarł około roku 1940. Wszystko to miało miejsce na Kresach, w okolicach Głębokiego, powiat dziśnieński. Małżeństwo to miało jednego syna, który już nie żyje i nie pozostawił potomstwa. Niestety do tego ogranicza sie moja wiedza na jego temat. Może jednak i to w jakiś sposób Ci się przyda. Pozdrawiam, Bożena.


Dzisiaj przedstawimy Wam kolejną historię z cyklu historie rodziny. Każda rodzina ma swoją historię i trzeba ją tylko wydobyć jak to ostatnio zrobiła Pani Mariola Postępska. Pani Mariola ma 50 lat i mieszka w Opolu. Aktualnie jej czas wypełnia genealogia, czyli to co najbardziej lubi, a mianowicie szukanie przodków. Bardzo zafascynowała ją historia przodków jej męża ze strony jego ojca, ponieważ dużo tam tajemnic, a brak jakichkolwiek dokumentów czy zdjęć tylko przekazy ustne. Jeżeli jakiekolwiek dokumenty były kiedykolwiek to w tajemniczy sposób zniknęły. Teść Pani Marioli twierdzi, że jego ojciec miał tylko jednego brata. Jednakże podczas poszukiwań jakie przeprowadziła Pani Mariola okazało się, że miał siostrę i dwóch braci.
________________________
Moja przygoda z ”przodkami” zaczęła się jakieś 5 lat temu. Gdy zaczęłam pytać męża o jego dziadków ze strony ojca to okazało się, że tych informacji jest niewiele. Dziadek zmarł w 1944 roku w Łucku, a babcia w 1982 r. w Opolu.
Mój żyjący teść nie bardzo chciał ze mną rozmawiać ograniczając swoje wypowiedzi do „ nie pamiętam to było tak dawno”. Ale mnie zaciekawiło jak można nie wiedzieć ilu braci miał ojciec lub matka lub nic nie wiedzieć o swoich dziadkach. Przecież w domach mówiło się o swoich rodzicach.
Mój mąż coś tam pamiętał z dziecięcych lat jak chodził do swojej babci i dzięki jego opowiadaniom oraz opowiadaniom jego ciotki Heleny (siostra jego ojca) udało mi się powiązać całość w jedną historię i odkryć jedną z wielu tajemnic.
Dziadkowie mojego męża urodzili się na Kresach Wschodnich, ich dzieci również w tym mój teść. Mieszkali w Szeplu nad rzeką Styr w powiecie Łuck w woj. wołyńskim. Mieli młyn wodny, który dziadek kupił wraz ze swoim bratem Bronisławem.

Julia z Postępskich z rodziną odnaleziona przeze mnie podczas tworzenia drzewa - siostra Jana dziadka mojego męża - ok. 1920 rok
Nadszedł ten straszny czas i jak większość polskich rodzin i oni zaczęli uciekać przed bandami UPA zostawiając swoje domy, majątki, dobytek. Dziadek zmarł w 1944 roku w wieku 70 lat i został pochowany na cmentarzu w Łucku zostawiając żonę z czwórką dzieci, gdzie najstarszy miał 15 lat, a najmłodsza Helena 6 lat. Dzieci widziały rzeź ludności, płonące domy i wszystko co w tym czasie się działo. Mój teść jak i jego nieżyjący już bracia nigdy nie opowiadali o tamtych latach.
Przybyli do Opola i zaczęło się ciężkie życie babci z 4 dzieci, bez męża i najbliższej rodziny. Ciotka Helena pamięta jak zaraz po wojnie odwiedzał ich w mundurze mężczyzna i zwracał się do jej mamy ”wujenko”. Dziwiło ją to, że miał inne nazwisko aniżeli oni. Nazywał się Paradziński, a oni Postępski. Do lat 1970 odwiedzali się wzajemnie. To ktoś z ich rodziny przyjeżdżał do Opola albo oni do Pławnej Górnej. Babcia nigdy nie powiedziała kim oni są. Było to takie wówczas naturalne, że to „wujenka”. Kontakt się urwał.
Po 40 latach od tamtych wizyt, kiedy zaczęłam tworzyć rodzinne drzewo powrócił temat kim była ta rodzina. Mój teść i ciotka nie wiedzą, a mąż pamięta, że jako 10 letni wówczas chłopiec był tam na weselu ”gdzie piekarz żenił się z cukierniczką, żona gospodarza grała na mandolinie i śpiewała rzewne ukraińskie pieśni i miała na imię Wanda Paradzińska”.
Nie było to wiele wiadomości, a wg jego wyliczeń wesele było jesienią gdzieś 1970 roku. Ciotka Helena opowiadała, że nigdy w ich domu nie mówiło się o matce ich matki czyli jej babci tylko tyle, że młodo zmarła, a jej matka musiała zająć się domem i rodzeństwem. Za to dużo opowiadano o dziadku Olszewskim (ojcu matki), który był zarządcą w pałacu hrabiego Potockiego i o pięknych różanych ogrodach i ozdobnych krzewach gdzie ogrodnikiem był Paradziński.
Zaczęłam szukać na stronach internetowych o kresach wschodnich informacji o tych 2 nazwiskach, gdzie ewentualnie mogli mieszkać, jaki to hrabia dał zatrudnienie tym ludziom. Hrabią okazał się Roman Potocki, a pałac w Deraźnem. Miejscowości gdzie natknęłam się na nazwiska to Usicze i Przebraże na Wołyniu. Skontaktowałam się z Heleną w sprawie tego co ustaliłam i nazwy tych miejscowości zaczęły się jej przypominać, że matka jej używała tych nazw. Miałam już pewną hipotezę, ale żeby ją potwierdzić musiałam skontaktować się z kimś z Pławnej Górnej.
Zadzwoniłam do proboszcza tamtejszej parafii, który okazał się przesympatycznym człowiekiem i powiedziałam, że szukam rodziny męża, który był na weselu…i przytoczyłam te słowa powyżej. Po kilku dniach dostałam od niego odpowiedź:
„Gospodarze, którzy organizowali wesele syna to Antoni Siedlecki i żona Helena (mówiono do niej Wanda) z domu Paradzińska, a wesele było we wrześniu 1970 roku. Oboje nie żyją, ale żyje siostra gospodarza i ona udzieli Pani potrzebnych informacji”. – Umówiliśmy się na rozmowę telefoniczną.
Uzyskałam potwierdzenie dla zdobytych wcześniej informacji, a tym samym moja hipoteza okazała się trafna. Ojciec Wandy z domu Paradzińska był bratem matki babci mojego męża. Inaczej mówiąc była ona prababcią mojego męża. A sam Paradziński był tym ogrodnikiem z pałacu hrabiego Potockiego, który zaprzyjaźnił się z zarządcą Olszewskim, który ożenił się potem z jego siostrą. Czyli rodzina w prostej linii ze strony babci mojego męża.
Cała historia jest smutna. To tylko jeden jej wątek. Ale jakie to szczęście zobaczyć łzy radości z faktu, że udało mi się ustalić kim była babcia ciotki Heleny i mojego teścia, a prababcia mojego męża.
Przede mną jeszcze trochę spraw do rozwiązania i na dzień dzisiejszy nie wiem jak się do tego zabrać, ale jak znam życie „po martwym okresie” nadejdzie „owocny czas”. Może właśnie dzięki MyHeritage uda mi się rozwiązać kolejne zagadki w mojej rodzinie.
Halina Bulas
24 lutego, 2012
Witaj Mariolu! Podziwiam Twoje zaangazowanie sie w odkrywaniu tajemnic rodziny.Ja tez probowalam sie dowiedziec kim byli moi pradziadkowie ze strony ojca i matki.Matka pochodzila zza Lwowa.Czy moj dziadek mieli siostry i braci.Ale,niestety wymieklam/jak sie potocznie mowi/.Trudno jest cos sie dowiedziec kiedy prawie wszyscy starsi juz nie zyja a,mlodsi nic nie pamietaja.Zycze owocnej pracy i sukcesow.Ojciec moj byl Slazakiem,ale tez nic sie nie moge dowiedziec.Probowalam w parafii.Ale ksiadz byl raczej niechetny.Jeszcze raz zycze sukcesow.