Wywiad z Pani Ewą – autorką książki genealogicznej „Kryształki pojednania”

Wywiad z Pani Ewą – autorką książki genealogicznej „Kryształki pojednania”

Pani Ewa Busse-Turczyńska – żona Wojtka, lotnika, mama Łukasza, teściowa Karoliny, babcia Basi Huberta i Bernarda. Kustosz dyplomowany, absolwentka Filologii Romańskiej UMCS w Lublinie oraz Podyplomowego Studium Bibliotek Naukowych Inst. Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych UW . W latach 1985-2010 r. – pracowała w Bibliotece Głównej AM w Lublinie, od 2004 r. jako Zastępca Dyrektora. Od 2010 r. – była  kierownikiem Biblioteki Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, obecnie Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW. W latach 90. –projektowała i wdrażała automatyzację w bibliotece naukowej, w Lublinie. Od 2011 r. zajmuje się automatyzacj procesów udostępniania zbiorów w Bibliotece WDiNP UW, w Warszawie. Oto niektóre z publikacji Pani Ewy w czaspomismach: Zagadnienia Informacji Naukowej, Roczniki Biblioteczne, Biuletyn Głównej Biblioteki Lekarskiej, EBIB, Forum Akademickie, Stosunki Międzynarodowe – International Relations, E-Politikon, Bibliotekarz Podlaski.

W czasie wolnym Pani Ewa pisze, maluje, prowadzi poszukiwania genealogiczne. Wydała tomik poezji Znikanie? oraz pod pseudonimem – sagę rodzinną Kryształki pojednania.

1.Skąd Pani zamiłowanie do genealogii?

Zamiłowanie do genealogii rozwinęło się u mnie dopiero w starszym wieku, po przeprowadzce z Lublina do Warszawy w 2010 r. Tutaj w Warszawie, przypadkiem w dniu babci pomyślałam, że warto byłoby odnaleźć nagrobek mojej prababci Anny Mroczkowskiej, którą przecież znałam we wczesnym dzieciństwie. Wiedziałam jedynie, że Prababcia zmarła w latach 90. i została pochowana na Powązkach. Udało mi się odnaleźć jej nagrobek dzięki informacjom w internecie. Zaczęłam z sentymentem odwiedzać to miejsce, zawsze dobrze wspominając mamę mojej ukochanej babci. Od tamtego czasu wzbudziła się moja ciekawość dotycząca przeszłości rodziny.

2. Co Panią zainspirowało do poszukiwań korzeni?

W 2006 czy 2007 r. znalazłam w internecie informacje nt bazy danych MyHeritage, a sama będąc specjalistą od baz danych bibliotecznych, skusiłam się aby wprowadzić tutaj dane i tworzyć drzewo genealogiczne. Jeden z moich dalszych krewnych przekazał moim rodzicom fragment drzewa genealogicznego i na tej podstawie wpisałam dane.

3. Jak daleko sięgają Pani poszukiwania?

Najstarsze informacje o przodkach sięgają XIV wieku i pojawiły się w moim drzewie same – tzn. dzięki usłudze MyHeritage SmartMatches.

4. Czy bliska rodzina wspiera Pania w poszukiwaniach?

Coraz więcej osób z bliższej i dalszej rodziny zaczęło dodawać informacje w MyHeritage i obecnie jest tutaj ponad 800 osób.

Mąż Pani Ewy

Mąż Pani Ewy

Mąż Pani Ewy z wnuczką

Mąż Pani Ewy z wnuczką

5. Prosimy o kilka zdań o Pani książce, jak długo zajęła Pani praca, jak natrafiła Pani na MyHeritage itd.

Uznałam, że taki ogrom informacji jakie zgromadziłam w bazie MyHeritage, którą odnalazłam w internecie, trzeba wykorzystać jako skarb dla moich wnuków, ale także dla szerszej publiczności, dla wszystkich którzy mogą być zainteresowani tym tematem i historią. Postanowiłam więc napisać książkę.

Link do książki: https://www.gandalf.com.pl/ex/Kryszta%C5%82ki+pojednania,0,,0,,0,0/ – dostępna w wielu innych np w MPiK, I-Buk.pl

O okolicznościach powstawania książki i źródłach można przeczytać we wstępie książki Kryształki pojednania, opracowałam także artykuł Self-publishing w genealogii (artykuł nr 4) http://www.moremaiorum.pl/ustalic-losy-przodkow-biezencow-wysiedlonych-glab-rosji-czerwcowy-numer-more-maiorum/

Książkę wydałam pod własnym nazwiskiem w kilkunastu egz. dla rodziny i 1 egz. znajduje się w Bibliotece Narodowej, a wersja publicznie dostepna ukazała się – pod pseudonimem Eleonora de Nehl – nazwisko mojej prapraprababci. Wersja pod pseudonimem, w części dotyczacej współczesnie zyjacych osób różni sie tylko w kilku miejscach gdzie zmieniłam ich imiona. Oprócz części historycznej zawiera ona historię mojego życia i moich najbliższych. Praca nad książką plus samodzielne jej e-wydanie i projekt okładki w krakowskim wydawnictwie Ridero zajęły mi ok. roku. Oceniam, że przygotowanie i opracowanie tego materiału wyłącznie metodami tradycyjnymi z podróżami do innych miast, bibliotek i archiwów, z pisaniem listów itp. zajęłoby przynajmniej 3-5 lat.

6. Z jakich źródeł korzystała Pani przy pisaniu książki?

Korzystałam najwięcej z archiwów cyfrowych z dokumentami – Geneszukacz, korespondowałam z Archiwum Państwowym. Przejrzałam także prasę archiwalną dostępną w Federacji Bibliotek Cyfrowych. Kojarzenie odnajdywanych faktów ułatwiała mi wiedza o rodzinie jaką przekazywała mi babcia. Nie zawsze łatwo było odczytać dokumenty, były pisane odręcznie, niekiedy po rosyjsku. Przydawała się lupa i znajomość rosyjskiego.

7. Czy ma Pani zagadki z kategorii „nie do rozwiązania”? Która z nich jest „najtwardszym orzechem do zgryzienia”?

Jest to historia mego pradziadka Klaudiusza – dosyć tajemnicza i nie do końca wyjaśniona. Był on aresztowany w Warszawie 1919 r. z powodu podejrzeń udziału w tzw. zamachu operetkowym. Następnie jako pułkownik został zdegradowany z powodu rzekomych oszustw i być może leczony psychiatrycznie. Dłużej zajęło mi dotarcie do częściowego rozwiązania zagadki jego śmierci. Prasa donosiła, że został zastrzelony w 1921 r. przez innego oficera, z powodów osobistej zazdrości o narzeczoną tego oficera. Być może taka prozaiczna przyczyna doprowadziła do tragicznej śmierci Klaudiusza, a może ktoś zlecił jego zabójstwo, gdyż był niewygodny politycznie. Wytykał błędy polityczne. Znalazłam informację że sympatyzował z postacią generała Hallera.

Może uda się kiedyś rozwiązać tę zagadkę, ale będzie trudno, bo w archiwum wojskowym nie wszystko jest jawne i nie wszystko zapewne się zachowało przez czas II wojny światowej.

8. Jeśli miałaby Pani wybrać jedną najciekawszą osobę z całego drzewa genealogicznego, kto by to był i dlaczego?

Najciekawszą przedstawioną postacią książki jest siostra mojej prababci Anny – Zofia Pflanz-Dróbecka. W początkach XX wieku była znaną tancerką Opery Narodowej, podróżowała również z ekipą Ballets Russes, Sergiusza Diagilewa. Część informacji pochodzi tutaj z opowiadań rodzinnych, zgromadzonych zdjęć i faktów .Łatwiej mi było dzięki nim powiązać te fakty i wyciągać wnioski.

Poczyniłam sporo poszukiwań na temat Zofii, nie tylko w wymienionych źródłach w internecie, ale także przeglądając książki z historii baletu. Ciekawą postacią był jej mąż Stanisław Dróbecki, pisarz, choreograf, manager. Na pewno warto byłoby zdobyć o nim jeszcze więcej informacji. Moje osobiste odkrycie: ustaliłam na podstawie porównań zdjęć, że Stanisław Birmy-Dróbecki – literat z Krakowa (działał tam ok. 1900-1904), to ta sama osoba co Stanisław Dróbecki mieszkający później w Warszawie- dyrektor szkoły tańca, choreograf, sekretarz Diagilewa, mąż mojej ciotecznej prababci Zofii.

9. Dlaczego – według Pani – warto interesować się genealogią?

Moja historia dotyczy przodków po kądzieli więc z punktu widzenia genealogii, dla mnie samej te fakty ważą mniej od historii, która dotyczyłaby przodków po mieczu. Ale i tak są bezcenne podobnie jak wiedza, którą nabyłam dzięki poszukiwaniom genealogicznym. .Moim zdaniem warto interesować się genealogią, bo to zajęcie poszukiwacza tajemnic. Rozszerza horyzonty poznania. Świadomość głęboko sięgających korzeni dodaje smaku i wartości życia, wzbogaca własną tożsamość genealoga nawet amatora.