5 zawodów, które już nie istnieją

Czy Twój pradziadek żył z wycinania lodu? Być może Twoja babcia była operatorką centrali i przełączała rozmowy z jednego miejsca do drugiego?
Jest tak wiele zawodów, które wykonywali nasi przodkowie, a które dzisiaj już nie istnieją.

Oto 5 przykładów zawodów, które nie istnieją:

1. Ustawianie kręgli

fot. sierobi.pl

fot. sierobi.pl

2. Operator centrali – niegdyś praca w centrali telefonicznej wyglądała tak, iż osoba pracująca w niej przełączała rozmowe z jednego miejsca do drugiego, poprzez włożenie wtyczki telefonicznej do odpowiedniego gniazda. George Williard Croy stał się pierwszym na świecie operatorem telefonicznym, kiedy w styczniu 1878 roku rozpoczął pracę w Boston Telephone Dispatch Company. Podczas, gdy Emma Mills Nutt stała się pierwszą kobietą – operatorką telefoniczną, kiedy zaczęła pracę w tej samej firmie we wrześniu 1878 roku.

Fot. Seattle Municipal Archives, Seattle, Waszyngton

Fot. Seattle Municipal Archives, Seattle, Waszyngton

3. Maszynistki

Fot. weekendowo.pl

Fot. weekendowo.pl

4. Wędrowne ostrzenie noży

Fot. Maryland Historical Society Library

Fot. Maryland Historical Society Library

5. Budziki ludzkie – ich zadaniem było budzenie swoich klientów do pracy.

Fot. Bacup Natural History Society

Fot. Bacup Natural History Society

Czy ktoś z Twojej rodziny wykonywał któryś z tych zawodów? Czy znasz jeszcze jakiś zawód, który dzisiaj już nie istnieje? Daj nam znać w komentarzach poniżej.

Komentarze

Adres e-mail jest prywatny i nie będzie wyświetlany.

  • Marian

    15 września, 2014

    Operatorki w Centrali telefonicznej to jeszcze były niedawno/lata 80-te 20-go wieku,maszynistki do końca 20-go wieku.

  • Marian

    15 września, 2014

    Operatorki telefoniczne i maszynistki -te zawody były do końca 20-wieku.

  • Jolanta

    23 września, 2014

    Witam. Moja pierwsza praktyka studencka tzw roku 0, czyli przed rozpoczęciem studiów w 1979 r odbywała się na Centrali Telefonicznej Telekomunikacji Polskiej we Wrocławiu i właśnie pełniłam rolę takiej telefonistki, łączyłam Środę Sląską z Wrocławiem.

  • Adam

    23 września, 2014

    A maszynistka (maszynista?) przypadkiem dalej nie funkcjonuje w polskiej policji? 😉

  • Sławomir

    23 września, 2014

    Ostatniego wędrownego druciarza, który skupywał złom, naprawiał i ostrzył noże i nożyczki oraz naprawiał garnki i sitka metalowe widziałem jakieś 15 lat temu na swoim osiedlu 🙂

  • Mirosław

    23 września, 2014

    A co z zecerem.
    Też już nie ma takiego zawodu

  • br131

    23 września, 2014

    Zecer ( za Wikipedią): wysoko kwalifikowany pracownik zecerni wykonujący skład ręczny lub maszynowy na potrzeby druku typograficznego. Skład odbywał się na podstawie załączonego materiału z adiustowanym wydrukiem lub maszynopisem. Zecer składał z materiału zecerskiego (czcionki i inne elementy) proste formy drukowe lub przygotowywał elementy tych form (szpalty, tabele, wzory) do późniejszego wykorzystania przez metrampaża.

  • Ryszard Gołda

    23 września, 2014

    Zawód ; TKACZKA też już nie istnieje

  • zapalacz latarni gazowych

    23 września, 2014

    Następnym zawodem który już nie istnieje jest „polityka”.Nazwa pochodzi od gościa który szedł ulicą z długą tyczką na końcu której palił się płomyk.Służyła ona do zapalania latarni gazowych które były na naszych ulicach.Wraz ze zniknięciem latarni gazowych zniknęli polityki.

  • mariau

    23 września, 2014

    był jeszcze maszynista lokomotyw parowych oraz nastawniczy pracujący na PKP

  • Jan

    23 września, 2014

    Moja Mama w rubryce zawód (być może stary, książeczkowy dowód osobisty lub inny: legitymacja związkowa lub ubezpieczeniowa) miała wpisane „nakładaczka”. Pracowała w branży poligraficznej i zajmowała się między innymi ręcznym nakładaniem arkuszy papieru do maszyn drukarskich różnych wielkości. Również mój Brat, uczący się wpierw a później pracujący w tej samej branży najpierw był uczniem, potem czeladnikiem a w końcu bodajże mistrzem w zawodzie „składacz ręczny”. Co prawda już nie „zecer” jak Jego nauczyciele, ale i tak, jak sądzę i jeden jak i drugi zawód już nie istnieje. Z poważaniem Jan, od lat Wasz uczestnik portalu.

  • igoriosso

    23 września, 2014

    A jak Pan Budzik zaśpi?

  • Wiesława-01

    23 września, 2014

    Wędrowne ostrzenie noży, to wcale nie nieistniejący zawód. Dwa tygodnie temu w Warszawie spotkałam takiego pana. Natomiast zecer, to już na pewno nie istniejący zawód.

  • Olaf Bergmann

    23 września, 2014

    Ostrzenie noży to jeszcze nie jest zawód wymarły. Jest taki fachowiec np. na rynku Wildeckim w Poznaniu

  • 21Valdi

    23 września, 2014

    Cóż … sam byłem operatorem centrali telefoniczne CB-100 służąc w Wojsku Polskim w latach 1967-69; a mój ojciec do końca lat 60-tych dorabiał zimą wycinając lód na rzece i woził go do przydomowych chłodni.

  • Pikun-wp

    23 września, 2014

    Moja Żona była maszynistką – do jej obowiązków należała również obsługa telefaxu. Pisała zawodowo na maszynie do końca lat osiemdziesiątych

  • Grzegorz

    23 września, 2014

    Wydaje mi się , że zawód bednarza również przestał istnieć.

  • Ika

    23 września, 2014

    W Warszawie nadal istnieje wędrowne ostrzenie noży – przynajmniej na Żoliborzu. Co jakiś czas nasz blok odwiedza przemiły Pan, oferujący usługę naostrzenia noży, nożyczek i innych podobnych przedmiotów. I nawet jest nie taki stary, jakby się mogło wydawać. 😉
    W wielu firmach nadal praktykowane jest przepisywanie do komputera różnych pism czy dokumentów pisanych odręcznie. Tu jedynie narzędzie pracy zmieniło się na bardziej nowoczesne. Kwestią sporną mogłoby więc być ewentualnie nazewnictwo zawodu, bo zakres czynności jest w zasadzie taki sam.
    Konkludując, muszę więc stwierdzić że autorka nieco pospieszyła się z „uśmierceniem” niektórych zawodów…

  • Adek

    23 września, 2014

    Kowale już odchodzą w niebyt (:

  • Barbara

    23 września, 2014

    – moja MAMA pracowała na kolei jako telegrafistka – zaraz po wojnie – wiem, ze posługiwała się alfabetem Morse,a …

  • aniata

    23 września, 2014

    Do dziś przychodzi do mnie (Warszawa) wędrowny szlifierz noży. Na studiach dorabiałam praca (na nocną zmianę) w centrali miedzymiastowej, dobrze też w pracy juz zasadniczej pisałam na maszynie. Teraz maszynistki pisza w edytorach tekstu. Może w Ameryce to sa juz wymarłe zawody

  • Ludwik

    23 września, 2014

    Jeszcze w połowie XXw.istniał zawód zapalającego i gaszącego gazowe lampy uliczne w miastach gdzie istniały gazownie .
    Ponadto, był rozpowszechniony i potrzebny zawód stenotypistki .

  • Mariusz

    23 września, 2014

    Lutowanie garnków to czasy mojej mamy ale już repasacja pończoch to czasy niedawne.

  • Ewa MdM

    23 września, 2014

    Panie zajmujące sie repasacją pończoch i rajstop… już nie istnieje ten zawód 🙂 przynajmniej w Polsce :-))

  • ja

    23 września, 2014

    A jak nazwac panie, ktore pracowicie wklepuja do kompa, to, co nagram na dyktafonie cyfrowym? Technika inna, ale to przeciez typowe zajecie maszynistek.

  • Koko

    23 września, 2014

    Roznosiciel mleka

  • Yan.Nick

    23 września, 2014

    Jeszcze pamiętam starszego czlowieka z takim samym warsztatem do ostrzenia noży z lat osiemdziesiątych w Łodzi. A niedawno dzwonił do nas domofonem pan z ofertą naostrzenia noży i nożyczek, ale przyjechał motorowerem…

  • nowakl

    23 września, 2014

    Wymarły zawód to – Zapalacz ulicznych lamp gazowych

  • irekkm

    23 września, 2014

    Zniknął też zawód na kolei DYŻURNY RUCHU PERONOWY,czyli ten co dawał tkzw lizakiem sygnał do odjazdu pociągu.

  • iwa

    23 września, 2014

    Tak, byly stenotypistki,a kurs ze stenotypii byl w cenie.

  • Krzyś

    23 września, 2014

    Fornal – zajmował się opieką nad końmi i prowadzał konie jako siła napędowa maszyn, bądź innych w dawnych fabrykach np cukrowni.

  • Wojtek

    23 września, 2014

    Zapalacz (i gasiciel) ulicznych latarni gazowych (przy pomocy kijka z haczykiem).

  • Wojtek

    23 września, 2014

    Wojtek
    Stelmach, wykonywał wozy z drewna. Kołodziej, wykonywał do nich drewniane koła, potrzebny był jeszcze Rymarz by konie miały uprząż i mogły ciągnąć te wozy. Zawody te były jeszcze na początku 20-wieku

  • Włodzimierz

    23 września, 2014

    Takich zawodów jest więcej, na przykład: wozak, którego praca polegała na przewożeniu ładunków zaprzęgiem konnym; wajchowy przestawiający zwrotnice; konsjerżka pilnująca wejścia na teren posesji; palacz obsługujący palenisko pod kotłem parowozu; numerowy przenoszący bagaże podróżnych na dworcu kolejowym etc.

  • omłotowy

    23 września, 2014

    Nowy zawód -omłotowy

  • Grażyna

    23 września, 2014

    Jakieś 40 lat temu po moim osiedlu raz na czas chodził starszy pan i nawoływał: „szmaty, butelki skupuję!”.
    Wymarła na pewno (?) repasacja pończoch – ale jak się nazywała pani od repasacji? A na naszych oczach ginie ślusarz, tokarz – teraz to jest operator maszyny cyfrowej.
    Oprócz pań (głównie) na centrali były jeszcze telegrafistki. jeszcze w 1992 roku widziałam działający dalekopis w Hotelu Saskim w Krakowie.

  • Bogna

    23 września, 2014

    Kilkadziesiąt lat temu jeździł po Warszawie mężczyzna wozem, który ciągnął koń i krzyczał: „panny, wdowy mężatki dawajcie swoje szmatki, bo przyjechał wujek z Ameryki – przywiózł nowe nocniki”.
    Osobnik ten zbierał stare ubrania i w zamian dawał garnki.

  • Teresa

    23 września, 2014

    Owszem ja nie tylko pamiętam ale i sama pracowałam w niektórych zawodach – byłam operatorką centrali telefonicznej jak takiej jak na zdjęciu i maszynistką – ciekawa praca. Dodam jeszcze ,że mój dziadek prowadził wędrowną kuźnię oraz w tej wędrówce ostrzył noże.

  • am

    23 września, 2014

    wędrowne ostrzenie noży nadal istnieje – dopiero co był u nas pan z ofertą – tyle że teraz ma maszynkę z elektrycznym silnikiem a nie napęd „nożny” 😉

  • Kurdibela

    23 września, 2014

    Zapalacz ulicznych lamp gazowych.

  • ret

    23 września, 2014

    Dziurkowaczki – programistki komputerów Odra, repasacja pończoch, lutowanie

  • Krystyna

    23 września, 2014

    Ja byłam operatorką małej centrali telefonicznej, w Ośrodku Wczasowym, w Jastrzębiej Górze – na początku lat 80-tych.
    Te „sznurki” i zabawa z nimi śniły mi się po nocach.

    Czy ktoś słyszał o „pakciarzu” lub „pachciarzu” ?

  • biologiczka

    23 września, 2014

    wędrowni łatacze garnków

  • Halina

    23 września, 2014

    Oczywiscie, pamietam jak jeszcze w latach 80tych pracowala tzw.miedzymiastowa nad poczta glowna w Krakowie.Innym wymarlym zawodem jest człowiek, ktory lutowal garnki (chodzil po podworkach i wolal ,, garnki lutuje,,)

  • Kociołek

    23 września, 2014

    Moja kochana „koleżanka-małżonka ” wykonywała jeszcze do początku lat 70-tych zawó operatorki centrali telefonicznej i telefaxusu jak również i zawód „maszynistki -stenotypistki. Wcale nie było tak wesoło , jak na tych zdjęciach. A pampersów wtedy nie było !!!

  • Ryszard

    23 września, 2014

    Chyba najwięcej zawodów”umarło” w XX wieku w takiej dziedzinie jak telekomunikacja.
    Oprócz operatorów central, historyczny już dziś zawód to telegrafistka. Przeważnie były to panie sprawnie piszące na dalekopisach – maszynach przesyłające tekst na odległość z oszałamiającą prędkością transmisji 50 znaków na sekundę 🙂
    Historyczne są dziś również zawody konserwatorów central telefonicznych biegowych, krzyżowych. Za chwilę historią będą centrale cyfrowe, czyli zawód technika telekomutacji jest już zawodem martwym… a to moja pierwsza specjalność w telekomunikacji. Historycznym jest również zawód montera kabli ołowianych – umiejętność zrobienia mufy na takim kablu była sztuką 🙂

  • Ola

    23 września, 2014

    a gdzie mleczarz (roznosiciel mleka)?

  • Jadwiga

    23 września, 2014

    Pracowałam jako telefonistka od 90go-95roku,a nie ma tu zawodu kominiarz…mleczarz…jest wiele takich zawodów

  • Koko

    23 września, 2014

    Golibroda ha ha .

  • sahara

    23 września, 2014

    Sama byłam operatorką telefoniczną, wtedy, w latach 60. XX w nazywano nas telefonistkami. Później byłam maszynistką a kursy dla sekretarek do dzisiaj w swoim programie mają naukę pisania na maszynie.

  • Jerzy

    23 września, 2014

    Mój dziadek był przed II wojną św. drukarzem maszynistą litograficznym – dziś jeszcze panuje druk offsetowy, ale wypierany jest przez cyfrowy.

  • BM

    23 września, 2014

    Dziadek miał zawód wykonywany -stalmach – mam papiery wydane przez cech rzemieślniczy w latach 30-tych 20-go wieku.

  • Grażyna

    23 września, 2014

    Takim nie istniejącym zawodem jest ZDUN. Mój tato był zdunem.Tato nie żyje już 25 lat ,a za życia ,to pojedyncze piece wykonywał w latach 70-tych.

  • DB

    23 września, 2014

    zecer w drukarni

  • Jerzy wrzesień 2014- 21:55

    23 września, 2014

    Jerzy
    Zawód tzw sztycer- specjalista łączenia lin stalowych /nazwa pochodzi z języka niemieckiego używano w ubiegłym wieku w latach pięćdziesiątych,widziałem pracę taką przy łączeniu liny między silniki em elektrycznym a „kabestanem”

  • Aligator

    23 września, 2014

    A profesje introligatora kojarzycie? Były chyba jeszcze w latach ’80 szkoły zawodowe, co umiejętnie fachu w oprawianiu papierowych publikacji uczyły 🙂

  • SJB

    23 września, 2014

    Moja Mama była, przed wojną, telefonistką w warszawskiej międzymiastowej. Komentarzy pod tą wiadomością jest tak dużo – więc tegi nie rozwinę. Ale dzięki opowieści o zasadach pracy przy zestawianiu połączeń międzymiastowych zrozumiałem …. jak działa internet. Naprawdę.

  • Pasta do zębów

    23 września, 2014

    Dziadek był giserem.

  • Darek

    23 września, 2014

    Akuszerki, doświadczonej kobiety pomagającej przy porodach, też już chyba nie spotka się dzisiaj. Może jeszcze gdzieś na dalekiej wsi…?

  • Aleksander Marciniak 83 lata

    23 września, 2014

    Moja Matka przed wojną była telegrafistką w Poznaniu, ale telegrafistka wtedy musiała znać języki i pracowała na różnych urządzeniach; telegramy do Niemiec i di niemieckich kolonii w Afryce nadawała aparatem „Siemens”, znała perfekt niemiecki, a do Anglii i wszystkich brytyjskich kolonii trzeba było nadać i odebrać aparatem „Hughes”, ale przed nadawaniem należało z obsługą odbierającą zsynchronizować obroty bębnów drukujących, a tym celu potrzebny był angielski, już nie perfekt, ale komunikacyjny, do Francji i jej wszystkich kolonii trzeba było uruchomić aparat „Bodo” i też konieczna była zgodność bębnów drukujących, do ZSRR używano stukacza, pracował znakami Morsea, trzeba było ręcznie pisać na specjalnym formularzu znaki już jako litery i cyfry. Matka moja znała bardzo dobrze niemiecki, słabo francuski i angielski, słabo też rosyjski. Zarabiała przed wojną miesięcznie 240 złotych miesięcznie. Tak to wyglądało.

  • DZIADEK WENEK JANUSZ

    23 września, 2014

    A MÓJ DZIADEK BYŁ PIASTEM KOŁODZIEJEM Z DFYPLOMEM MISTRZOSKIM Z CECHU CIESLI PRZED I WOJNA SWIATOWA POD ZABOREM ROSYJSKIM. WYKONYWAL Z ODPOWIEDNIEGO DREWNA RZECZY NAJBARDZIEJ ODPOWIEDZIALNE BO KOŁA DO WOZÓW I RÓŻ NYCH POWEOZÓW A TAKŻE KÓŁ OKUWANE NASTĘPNIE PRZEZ WIEJSKICH KOWALI. BYŁ TO ZAWÓD BARDZO POWAŻANY PRZEZ MIEJSCOWĄ LUDNOSĆ OD WIEKÓW. PRZECIEZ NASI PIASTOWIE WYWODZILI SWOJ RÓD OD TEGO PIERWSZEGO PIASTA KOŁODZIEJA !!! JEST TO JUŻ WYMARŁY OBECNIE ZAWÓD – BO KTO OBECNIE POTRZEBÓJE TAKICH KÓŁ DO SWOICH POJAZDÓW – CHYBA JAKIS SKANSEN LUB MUZEUM np. W ŁANCUCIE ???

  • drukarz a nie poligraf

    23 września, 2014

    z zawodów drukarskich nie zginął zecer czyli składacz ręczny. nadal w małych zakładach poligraficznych są pracownicy to wykonujący, fakt coraz rzadziej się to spotyka. Tak samo jak maszyniści maszyn litograficznych czy chemigrafowie lub litografowie nie wspominając o retuszerach ręcznych czy też trawiaczach wklęsłodrukowych.

  • DZIADEK WENEK JANUSZ

    23 września, 2014

    BYŁ TEŻ TAKI ZAWÓD : RATAJ – pracownik dworski opiekujący się końmi i powożący nimi.

  • zibip47

    24 września, 2014

    Spław drzewa Fachowcy od flisu: retman, flisak, oryl. W Polsce zaprzestano spławiania drzewa w 1963r

  • mjb

    24 września, 2014

    Wiele z wymienionych tu (także w komentarzach) zawodów nadal istnieje, chociaż wykonuje je niewiele osób. We Wrocławiu jest pan, który zapala latarni gazowe, bo trochę ich zostało w najstarszej części miast. Co do kominiarza, to wszędzie jest ich wielu, więc zawód wcale nie wymiera, co najwyżej w pewnym stopniu zmienił się zakres wykonywanych prac

  • Ewa

    24 września, 2014

    sama pracowalam na centrali telefonicznej w Szczecinie….bylo super! Byly same koiety a w wiekszosci mlode dziewczyny. Na zmianie bylo nas na pewno okolo 100. Bardzo mio wspominam ten czas i ta prace.

  • Małgorzata

    24 września, 2014

    a ja do roku 1996 pracowłam jako kreślarka

  • Krzysiek

    24 września, 2014

    Moj przodek w latach 20 XIX wieku byl karbowym. Za wikipedia:
    Karbowy – niższy oficjalista dawnych dworów szlacheckich, nadzorujący pracę chłopów, wykonujących głównie darmową pracę w folwarku

    Karbowy miał kij, a wykonywane na nim nacięcia rejestrowały ilość wykonanej pracy; czynność nacinania w celu ewidencyjnym nazywano „karbowaniem”. Po nacięciu karbów kij rozłupywano wzdłuż na dwie części w taki sposób, żeby karby były widoczne na obu częściach. Jedna część pozostawała u karbowego, a druga u chłopa wykonującego pracę. Ten sposób bardzo dobrze zabezpieczał przed sfałszowaniem zapisu, ponieważ usunięcie karbu, czy nacięcie dodatkowego tylko na jednej połówce kija jednoznacznie wskazałoby winnego.

  • Aga

    24 września, 2014

    Nie jestem pewna w 100%, ale wydaje mi się że maszynistki nie wymarły 😉

  • mieszczka

    24 września, 2014

    Wraz z komuną odszedł do lamusa tzw stacz kolejkowy:))

  • Wiktoria

    24 września, 2014

    Przykład wymarłego zawodu: telegrafistka. Moja babcia nią była.
    Wydaje mi się, że przykładem WYMIERAJĄCEGO, bo nie wymarłego zawodu jest po prostu szewc. Coraz mniej widzi się w miastach zakładów szewskich, ale jeśli się już spotka, zazwyczaj są one „zatrzymane w czasie” a ich pracownik to zazwyczaj sędziwy starzec…

  • Telekom.Lwowek Śląski Jadwiga

    24 września, 2014

    Jestem z zawodu telefonistka ,pracowałam 20 lat na międzymiastowe w latach 1967 do 1987 ,byla to pierwsza i super praca . chętnie wróciła bym do tamtych lat. Pracowało się wspaniale ,nie było żadnych różnic i kłótni między nami.

  • Telekom.Lwowek Śląski Jadwiga

    24 września, 2014

    Zaginął również zawód telegrafistki, który wykonywałam pracując w telekomunikacji ,pełniąc dyżur telefonistki równocześnie pełniło się też dyżur telegrafistki .Mile wspominam te dwa zawody.

  • Wrocławianka

    24 września, 2014

    a we Wrocławiu na Ostrowie Tumskim są latarnie w starym stylu i chodzi taki pan w specjalnym stroju i codziennie wieczorem zapala te latarnie, czyli ten zawód całkiem jeszcze nie wymarł 🙂

  • jujam

    25 września, 2014

    Mój ojciec pracował w takiej firmie co zatrudniała stróży do pilnowania wieczorami sklepów w mieście.

  • Tadeusz

    25 września, 2014

    Mleczarka nosząca mleko w stalowych ocynkowanych bańkach ze wsi di miasta. Bagażowy zniknął a dla ludzi starszych i niepełnosprawnych bardzo by się przydał. Węglarz noszący duckę z węglem na plecach do piwnic mieszczuchów.

  • Sianin

    25 września, 2014

    A ja się wykształciłem za „telemontera łączeniowego”. I potrafiłem obsługiwać centrale telefoniczne klasy CB (centralnej baterii, w odróżnieniu od MB – miejscowej baterii). Wiedziałem jak działają wybieraki w systemie Siemens i krzyżowe w systemie Erikson. Ale to było tak dawno… Nie ma już tych „wybieraków”, ni „maszynek sygnałowych” (serce ówczesne centrali!). Komputery zjadły to wszystko. I pewnie dobrze. Mojego zawodu pewnie już też nie ma…

  • Piotr

    26 września, 2014

    W latach 90-tych w wielu instytucjach funkcjonowało stanowisko operatora kserografu…

  • Maria

    26 września, 2014

    A giser? Mój pradziadek był giserem. Był jeszcze strycharz, robił cegły.

  • tvg3

    26 września, 2014

    Nooo… dobra, a słynny zawód „Ferdka Kiepskiego” czyli sprzedawcę mineralnej z sokiem lub bez :)? Jak go nazwać?

  • Zosia

    27 września, 2014

    Kominiarz nadal istnieje choć teraz to już chyba raczej na telefon. Sąsiad mojej cioci jest kominiarzem i nadal szkoli uczniów do tej profesji.
    Natomiast mleczarz w Anglii jest jak najbardziej na topie.

  • Portowiec

    27 września, 2014

    Witam w Szczecinie- czy jeszcze istnieje sztauer i trymer? Sztauer- robotnik portowy, przenoszący ręcznie ładunki „drobnicowe” (worki, skrzynie, rulony itp); trymer- do obsługi ładunków masowych (węgla, rudy, nawozów)…

  • Danutka

    29 września, 2014

    W księgowości było stanowisko kontystki, chyba już takie nie istnieje.
    Natomiast moja mama skończyła w 1933 roku II Miejską Szkołę Rękodzielniczą im. Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie w klasie bielizny. Przedmioty: Szycie, Modelowanie, Haft, Rysunek Odręczny, Rachunkowość, Język polski, Język francuski, Nauka obywatelska, Higjena (tak było napisane), Śpiew i oczywiście Religja. Zawód – Bieliźniarka.

  • Fred

    3 października, 2014

    Mój przodek żyjący ok.1700 roku nosił przydomek „Kuliwoda”.Jego żona miały także przydomek „Kuliwodzina”.W żaden sposób nie mogłem dociec co ten przydomek oznacza.Dopiero wytłumaczył mi jego znaczenie,pewien już wiekowy historyk. Mój przodek pochodził ze wsi w której zabudowania ustawione były wzdłuż cieków (niedużych rzeczek) wodnych spływających do środka wsi połączonych za wsią w jeden odpływ.Otóż Kuliwoda miał urzędowe zadanie oczyszczać i udrażniać te cieki wodne aby ich przepływ był niczym niezmącony.Coś na wzór obecnego Zakładu Wodociągowego.

  • tess

    4 października, 2014

    A praczki co prały na tarze, zabierały pranie do swojego domu często nie mając bieżacej wody, rownież wymarły.

  • Marek

    12 października, 2014

    No właśnie. Coraz to kolejne zawody znikają i jak tu nie ma być bezrobocia 😉 Przypominam, kiedt w połowie XIX w pojawiły się mechaniczne krosna pojawił się w odpowiedzi ruch ludystów, niszczących te maszyny w obronie swoich miejsc pracy.

  • Mira

    21 października, 2014

    Mój pradziadek i dziadek robili kółka do kołowrotków na których ręcznie przędło się przędzę , natomiast siostra dziadka zarabiała na życie jako praczka zaznaczam że wody nie było w domu zawód który wyparła pralka „Frania”

  • Mim

    24 października, 2014

    A co z zawodem kata? Pewnie istniał do czasu zniesienia kary śmierci. Ale jakie wykształcenie było wymagane…
    Bez kreślarek, kopiarza (wykonywał odbitki ozalidowe) nie mogło funkcjonować biuro projektów.

  • Pióra kulkowe

    9 czerwca, 2015

    Niedługo minie rok od ostatnich wpisów i wątpię, że ktoś jeszcze to przeczyta:-) Pamiętam osoby, które napełniały tuszem pióra kulkowe ( tak mówiło się wtedy na długopisy). Chyba ten zawód nie miał specjalnej nazwy. Podejrzewam, że to była czynność właściwa tylko demoludom.

  • Krzysztof

    1 grudnia, 2016

    Z 4. punktem nie zgodzę się, że zawód nie istnieje. Wędrowne ostrzenie noży, nożyczek, może bardziej współczesne, jest do dzisiaj. Ustawia się taki jegomość ze swoimi narzędziami np. w korytarzu wejściowym do sklepu i ostrzy 🙂

  • powiedzmy Zosia

    2 grudnia, 2016

    a ja znałam pana – był w rodzinie, był konserwatorem central telefonicznych; widziałam taką centralę, zajmowała w wujka mieszkaniu ponad pół ściany, brzęczał w czasie naprawiania i sprawdzania niemal całą noc = koszmar, do rana spanie z głowy. (lata 1975 – 76)

  • Sezon

    5 grudnia, 2016

    pan sprzedający wodę z saturatora to”saturatornik”? a zawód KOWALA nie zanikł, chociaż teraz bardziej to kowalstwo artystyczne

  • Q

    QwaciaTV

    1 marca, 2022

    Nie istnieje zawód „Woziwoda” woziwoda woził wodę do miast.

  • N

    Natalia

    2 czerwca, 2022

    Ciekawy temat! Wróciłam wspomnieniami do tego co mi opowiadał mój ś.p. dziadek i mam! Był kiedyś taki zawód jak Zabawkarz Ludowy. Uliczne przedstawienia i drewniane lalki. Mamy teraz teatry, całą produkcję sztucznie tworzoną ale te drewniane miały w sobie coś… innego! Kto się natknął kiedyś na strychu na starą drewnianą lalkę będzie wiedział o czym mówię 🙂 Zapraszam do obejrzenia fajnego archiwalnego materiału na ten temat