Mam swoją własną historię Kühnów/Kuehnów – kilkaset stron. Zainteresowany?
Wasze historie: Kühn/Kinowscy – Rodzina pogranicza – Skąd wzięło się u mnie 12% DNA typowego dla Europy Zachodniej?
- Od Katie


Michał Grobelny (ur. 1983) pochodzi ze Skwierzyny w województwie lubuskim, ale mieszka w Warszawie. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego i Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. Pracuje w jednej ze spółek kolejowych. Genealogią interesuje się od 2016 r. W tym czasie – przy użyciu m.in. narzędzi MyHeritage – udało mu się zbudować drzewo genealogiczne liczące prawie 6,5 tys. osób. Jego korzenie to przede wszystkim Wielkopolska, ale i Podhale oraz Ukraina. Niedawno na naszym blogu opublikowaliśmy historię Pana Michała pt. Czy da się zweryfikować rodzinne mity?
Prowadząc amatorskie badania genealogiczne i poszukując informacji o swoich przodkach, bardzo często zdarza się, że dowiadujemy się sporo także o bocznych gałęziach rodziny. Nie możemy dzięki temu „dobudować” kolejnych pięter w wywodzie przodków, ale często takie rezultaty poszukiwań pozwalają pozyskać więcej informacji o czasach, w których żyli nasi antenaci. Mnie udało się dowiedzieć całkiem sporo o rodzie Kühn/Kinowskich, spokrewnionej z moimi dalekimi przodkami.
Odkąd interesuję się genealogią, moją uwagę przyciągała zwłaszcza ta część moich przodków, których nazwiska brzmią niepolsko. Tak było z rodziną Szpingerów, których historię udało mi się poznać dość dobrze, ale także z osobami noszącymi nazwiska Weimann, Tonn czy Kühn. Są one oczywiście pochodzenia niemieckiego, co być może tłumaczyłoby, skąd w wynikach badań mojego genomu przeprowadzonego za pośrednictwem MyHeritage, wzięło się ok. 12% DNA typowego dla mieszkańców Europy Zachodniej.
Żoną mojego prapraprapradziadka ogrodnika i uczestnika powstania listopadowego Karola Szpingiera (1800-1879) była Anna Dorota Kühn (1801–1881). Para ta pobrała się w 1825 r. w Łukowie niedaleko Więcborka, leżącym dziś na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Z informacji przekazanych mi przez dalekich krewnych, którzy przede mną zgłębiali dzieje przodków (potwierdzonych później m.in. w bazach danych MyHeritage i metrykaliach) wynika, że Anna była córką Jana Kühna (ok. 1770 – po 1825) i Marianny Weimann (1773-1839). Początkowo nic nie wiedziałem na temat tej pary, a ich losy interesowały mnie tym bardziej, że ta gałąź (czy też może raczej korzeń) mojego drzewa genealogicznego to niemal wyłącznie osoby o – jak się wydaje – germańskim pochodzeniu.
Jak udało mi się dowiedzieć, niemieckie nazwisko Kühn pochodzi od imienia Konrad (Kuno, Kunrat). Można przetłumaczyć je jako „śmiały, odważny”. Według części źródeł, wywodzić je można już z VII w. n.e. Początkowo miało pojawiać się na terenach dzisiejszej Austrii, a potem również Niemiec i krajów skandynawskich. Członkowie rodów Kühn/Kuhn nosili kilka herbów, które dziś znaleźć można w herbarzach – różne wersje dla rodzin pochodzących np. z Austrii, okolic Norymbergi, Śląska, Prus, czy Szwajcarii. Nie wiadomo, czy rodziny te miały wspólnych przodków, a odimienne pochodzenie nazwiska sprawia, że wydaje się to mało prawdopodobne.
Wiem na pewno, że „mój” Jan Kühn był katolikiem i wykonywał zawód urzędniczy. W cywilnym akcie zgonu jego córki Anny Doroty podano, że był on „inspektorem”, a we wpisie kościelnym jako jego zawód wpisano „oeconomus”. Musiał być więc człowiekiem wykształconym, być może zarządzającym częścią majątku któregoś z właścicieli ziemskich. Z innych metrykaliów wyczytać można także, że najprawdopodobniej pochodził on z wielkopolskiej miejscowości Rokietnica, znajdującej się ok. 20 km na północny zachód od Poznania. Część, jeśli nie większość życia spędził we wsi Grzybno (gmina Brodnica, ok. 30 km na południe od Poznania), która była miejscem jego ślubu i narodzin co najmniej dwójki z czwórki znanych jego dzieci. W kościelnym akcie zaślubin z Marianną Weimann pochodzącym z 5 listopada 1792 r. Jan Kühn określony jest jako „honestus”, czyli po łacinie „uczciwy” – słowa tego używano w metrykaliach w celu wskazania rolnika z małego miasteczka lub rzemieślnika wiejskiego. Wiadomo też na pewno, że zmarł w podpoznańskiej miejscowości Złotniki – wzmiankę na ten temat znaleźć można w akcie zgonu jego córki.

Akt ślubu Jana Kühna (tutaj nazwisko spolszczone – Kin) z Marianną Weimann – Grzybno, 5 listopada 1792 r.
Zastanawiałem się, czy coś mogło łączyć mojego przodka – którego nazwisko w najstarszych znanych mi metrykaliach zapisywane jest jako „Kin” lub „Kihn”, a w nowszych już jako „Kühn” – z wspomnianymi wcześniej herbowymi rodzinami. Brak dokumentów na to wskazujących. Na co innego wskazują jednak przekazy rodzinne. Dzięki uprzejmości mojego odległego kuzyna, prof. Rafała T. Prinke, mogłem zapoznać się z zapiskami genealogicznymi jego pradziadka Józefa Antoniego Piątkowskiego (1855-1936), którego żona również była potomkinią Jana Kühna. Podał on tam, iż Jan był katolikiem pochodzącym z Górnego Śląska, urzędnikiem gospodarczym „w Xięstwie Pozn. około Julina”. Trudno jednoznacznie ocenić wiarygodność tych informacji, zwłaszcza, że w Wielkopolsce próżno szukać miejscowości o podanej nazwie. Może chodzi o Wieluń, ale jest on przecież geograficznie dość mocno oddalony od ziem wielkopolskich. Co więcej, Piątkowski zapisał również garść danych na temat ojca Jana Kühna. Według niego, miał on być „dziedzicem szlachcicem na Górnym Szląsku”, który „utracił majątek przez pojedynek”. Brzmi to jak jedna z wielu typowych niewiele mających wspólnego z prawdą historyczną rodzinnych przekazów o rzekomo bogatych i szlachetnie urodzonych przodkach, którzy dziwnym trafem nagle zbiednieli. Czy było tak i w tym przypadku? Trudno stwierdzić, choć to prawdopodobne.
Jak już wspomniano, Jan Kühn i Marianna Weimann mieli co najmniej czwórkę dzieci. Pierwszym z nich był również Jan (ur. prawdopodobnie ok. 1792 r. – zm. 1866), który od co najmniej 1847 r. był ogrodnikiem we wsi Lewice niedaleko wielkopolskiego Międzychodu. Ze związku z Anną Marią (ślub ok. 1830 r.) miał on dwie córki – Paulinę (1833-1850) i Matyldę (ur. 1834). Ta druga wyszła w 1853 r. za pochodzącego z Rokitna masarza, Augusta Bernharda Drehera (ur. 1826). Ich syn, Roman Amandus (ur. 1854) mieszkał później w niemieckim Erfurcie.
Drugim dzieckiem Jana Kühn i Marianny Weimann była Marianna (ur. 6 września 1795 r. w Grzybnie). W 1823 r. w Objezierzu wyszła ona za mąż za Walentego Klapczyńskiego, którego Józef Piątkowski określa jako „komisarza dóbr”. Warto tutaj wspomnieć, że przed ślubem Marianna używała wymiennie nazwiska panieńskiego Kühn, jak i jego spolszczonej wersji – Kinowska. Pozwala to sądzić, że w odróżnieniu do starszego brata, identyfikowała się ona z polskością. Synem Marianny i Walentego był Józef Klapczyński (ur. 1840).

Parkowo, 15 listopada 1829 r.: Akt ślubu Karola Kuhna (tutaj nazwisko zapisane jako „Kihn”) z Magdaleną Witkowską – świadkiem był Karol Szpingier, mój prapraprapradziadek.
Trzecie dziecko wspomnianej pary to wspomniana już moja praprapraprababcia – Anna Dorota Szpingier z domu Kühn (1801-1881). Jej młodszym bratem był Karol (ur. ok. 1802), kucharz na dworach w Siernikach i Słomowie koło Chełmna. Również i on posługiwał się zarówno niemiecką, jak i spolszczoną wersją swojego nazwiska. 15 listopada 1829 r. w Parkowie Karol wziął ślub z Magdaleną Witkowską (ur. ok. 1807 – zm. 1852), a świadkiem na ich ślubie był mój prapraprapradziadek, Karol Szpingier. Karol Kühn/Kinowski w akcie zaślubin opisany jest jako pracownik „dworu wełeńskiego”, czyli znajdującego się w miejscowości Wełna koło Rogoźna, która wówczas należała do ziemianina i byłego żołnierza napoleońskiego Józefa Goetzendorf-Grabowskiego herbu Zbiświcz (1791-1881). Potem, w metrykach urodzenia jego dzieci, Karol określany był jako „borowy” i „Custodis Silvae” – leśniczy. Od ok. 1840 r. wraz z żona mieszkał w Olędrach Suchych (niem. Trocken Hauland, gmina Parkowo). Musiał tam uruchomić jakiś swój interes, ponieważ w 1847 r., w metrykach zgonów swoich dzieci wspominany był jako „caupo” – karczmarz lub handlarz.
Karol i Magdalena dali początek niezwykle rozbudowanemu rodowi Kinowskich – nic w tym dziwnego, mieli aż dwanaścioro (!) dzieci. Zbadałem jego genealogię niejako „przy okazji”, ale i tak było to dość duże wyzwanie. Opisanie – nawet skrótowe – wszystkich gałęzi tej rodziny to już temat na dłuższe opracowanie. Większość członków tej rodziny było miejskimi rzemieślnikami – tak jak synowie Karola, m.in.: krawiec Julian (ur. 1837-1897), bednarz Józef (1839-1861) i jego wnuki: murarz Mikołaj Piotr (ur. ok. 1855), dachówkarz Franciszek (1860-1922), czy kolejarz Kleofas Julian (1862-1941). Większość z nich zamieszkiwało Nakło nad Notecią, stolicę Krajny – krainy historycznej położonej na pograniczu Wielkopolski i Kaszub. Do dziś zresztą nietrudno znaleźć osoby noszące nazwisko Kinowski, mieszkające w tym mieście. Nierzadko zdarzało się jednak, że część przedstawicieli tego rodu zapewne przypominało sobie o swoich niemieckich korzeniach i, w poszukiwaniu lepszej edukacji, pracy i polepszenia sytuacji materialnej, wyjeżdżało na Zachód – najczęściej do Berlina. Również obecnie miasto to (oraz kraj związkowy Nadrenia Północna-Westfalia) pozostaje największy skupiskiem osób o nazwisku Kinowski w Niemczech.
Choć osoby powyżej wspomniane w zdecydowanej większości nie były moimi przodkami, to jednak zainteresowała mnie ich historia. Mam nadzieję, że być może któryś z ich potomków również zainteresuje się kiedyś historią swojej rodziny i natknie się na ten tekst. Ułatwi mu on nieco genealogiczny „start”. Kto wie, może znajdzie więcej informacji ode mnie na temat swoich przodków i też zechce podzielić się swoimi odkryciami? Liczę na to.
Paweł
21 października, 2021
Proponuję sprawdzić miejscowość Lulin k. Poznania, bo może to ów Julin.