Dzień dobry Panie Michale bardzo proszę o kontakt. Maria Leniar z domu Kozerska
Historia użytkownika: Historia pewnej kamienicy
- Od Katie


Michał Grobelny (ur. 1983) pochodzi ze Skwierzyny w województwie lubuskim, ale mieszka w Warszawie. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego i Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. Pracuje jako koordynator ds. PR w fundacji. Genealogią interesuje się od 2016 r. W tym czasie – przy użyciu m.in. narzędzi MyHeritage – udało mu się zbudować drzewo genealogiczne liczące prawie 6 tys. osób. Jego korzenie to przede wszystkim Wielkopolska, ale i Podhale oraz Ukraina. To już trzecia historia Pana Michała opublikowana na naszym blogu, po „Mój praprzodek – rolnik, żołnierz z ludu, obrońca Głogowa” oraz „Historia młodego genealoga, użytkownika MyHeritage: Jakie są moje korzenie?„.
Codzienność genealoga to dokumenty, zapisy w metrykaliach, poszukiwania w archiwach, stare fotografie, groby bliższych i dalszych członków rodziny oraz inne przedmioty przypominające nam o przeszłych pokoleniach… Jedni mają ich więcej, inni mniej. Najbardziej „namacalne” są te przedmioty, z których korzystali nasi przodkowie i krewni. Powiązać z nimi można czasem nasze historie rodzinne. Zanim zająłem się na poważnie genealogią, nie miałem na ten temat zbyt wiele informacji. W 2002 r. trafiłem do Warszawy i nie podejrzewałem, że historia mojej rodziny jest związana z tym miastem. Nie sądziłem też, że patrząc na znany w całej Polsce widok Starego Miasta, oglądam kamienice, w których mieszkali bliscy krewni moich przodków.
Badając historię mojej rodziny, dowiedziałem się, że jest z nią związana m.in. tzw. kamienica kazubowska, znajdująca się na Starym Mieście pod numerem 30 (numer hipoteczny – 55). Obecnie to budynek liczący trzy piętra, odbudowany po zniszczeniu oryginalnego obiektu w 1944 r. Jego historia jest bardzo ciekawa – podobno powstał już w XV wieku, pierwsze wzmianki o nim pochodzą już z 1427 r. Miał być wówczas własnością rzeźnika Macieja Marnota. Potem pozostawał w rękach znanego mieszczańskiego rodu Kazubów (stąd nazwa kamienicy), a następnie Baryczków. W 1680 został gruntownie przebudowany i prawdopodobnie wtedy uzyskał formę zbliżoną do dzisiejszej. Kamienica zmieniała właścicieli jeszcze kilkakrotnie (m. in. pozostając w posiadaniu winiarza Krzysztofa Kisza, pochodzącego z Grecji), aż ok. 1860 r. została ona kupiona przez kupca Michała Wilczana (ok. 1825-1882). Z jego rodziną związane są losy moich krewnych zamieszkujących Warszawę.
Zanim zacząłem interesować się genealogią, wiedziałem, że wśród krewnych moich przodków był zamożny warszawski malarz, Józef Kozerski. U mojej babci na ścianie wisiało nawet jedno z jego dzieł. Józef był najstarszym bratem mojej praprababki. Gdy zacząłem odtwarzać historię rodziny, udało mi się poznać część jego losów, stanowiących interesującą historię stanowiącą przykład awansu społecznego z przełomu XIX i XX wieku. Pojawiło się też kilka wątków, których do dziś nie udało mi się wyjaśnić.
Józef Kozerski urodził się w 1857 r. w wielkopolskich Chobienicach. Był jednym z ósemki dzieci Macieja Kozerskiego i Marianny Teofili Szpinger. Jego ojciec był lokajem na hrabiowskim dworze i pochodził ze wsi na Nowosądecczyźnie. Wiem na pewno, że Józef w Warszawie był od przynajmniej 1882 r. Poślubił tam wówczas Zofię Wilczak. W akcie ślubu pojawia się zapis, że Józef był wtedy „czeladnikiem rymarskim” i że mieszkał przy ulicy Rynek Starego Miasta 55, czyli w dzisiejszej kamienicy kazubowskiej. Co wydało mi się początkowo dość dziwne, według tego dokumentu, jego przyszła żona jeszcze przed ślubem również mieszkała pod tym adresem. W akcie ślubu odczytać można zdanie, że w tym czasie pozostawała tam „przy rodzinie”. Dalsze poszukiwania dokumentów metrykalnych wskazały na interesujące tropy. Okazało się, że Zofia była bliską kuzynką Józefa – ich matki były siostrami. Musiała być też spokrewniona z Michałem Wilczanem. W końcu nazwiska Wilczan i Wilczak brzmią bardzo podobnie. Nie udało mi się jednak dowiedzieć, jaka była natura tego pokrewieństwa. Z dokumentów, które udało mi się zdobyć wynika, że rodzina Wilczan pochodziła z miejscowości Bobrek, znajdującej się niedaleko Oświęcimia. Natomiast ojciec Zofii Wilczak urodził się w Potulicach, położonych niedaleko Nakła nad Notecią. Zapis w akcie ślubu z Józefem jasno jednak wskazuje, że musieli oni być spokrewnieni.
Zatem pod koniec lat 70. lub na początku 80. XIX wieku czeladnik rymarski Józef Kozerski przybywa do Warszawy i żeni się tam z kuzynką. Kilka miesięcy po tym umiera Michał Wilczan, pozostawiając młodszą od niego o prawie 25 lat żonę – Martynę Leokadię z domu Bielawską. Według dokumentów Muzeum Warszawy, współwłaścicielką kamienicy kazubowskiej staje się wówczas Maria z Wilczanów Borowska, najstarsze żyjące dziecko Michała i Martyny. Wkrótce potem umiera pierwsza żona Józefa Kozerskiego, z którą miał córkę, urodzoną w 1883 r. Annę. Długo nie pozostaje samotny, ponieważ już w lipcu 1886 r. wychodzi za niego starsza o 16 lat… wdowa Martyna Leokadia Wilczan. Według przekazów rodzinnych, które poznałem korespondując z potomkiem Józefa, jego druga żona była ciotką pierwszej. Zgodnie z innymi informacjami przechowywanymi w zbiorowej pamięci, w tym czasie malarz miał być już po studiach na Akademii Sztuk Pięknych. Natomiast w jednej z warszawskich gazet z 1887 r. odnaleźć można wzmiankę, iż Józef Kozerski był wówczas członkiem rzeczywistym Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim. Kariera malarza w tym czasie musiała nabrać rozpędu. Jego obrazy z pewnością sprzedawały się bardzo dobrze i wkrótce został zamożnym mieszczaninem. Niemała pewnie była tutaj rola majątku jego żony, która pozostawała jednym ze współwłaścicieli kamienicy kazubowskiej, jak również kamienicy przy ul. Piwnej 33 (będącej wcześniej, w latach 1865-1882, własnością jej ojca, Szczepana Bielawskiego). Wkrótce potem Józef Kozerski mógł pozwolić sobie na zakup dwóch nieruchomości – mieszkania przy ul. Wiejskiej 5 (w którym najprawdopodobniej mieszkał z drugą żoną i córką od przynajmniej 1904 r.) i całego budynku na Starym Mieście. Od 1905 do co najmniej 1916 r. był właścicielem obiektu przy ul. Piwnej 19, nazywanego także Kamienicą Pod Okiem Opatrzności. Posiadał też dom w Milanówku.
Jak natomiast wyglądała historia właścicieli kamienicy kazubowskiej? Informacje podawane na ten temat przez Muzeum Warszawy były dla mnie pomocne w ustaleniu dalszych losów rodziny i potomków Kozerskich. W kolejnych latach wyglądało to zatem w następujący sposób:
- 1886-1889: Martyna Kozerska (I voto Wilczan), Franciszek Wilczan (syn Martyny i Michała Wilczanów), Jan Wilczan (syn Martyny i Michała Wilczanów),
- 1889-1899: Maria z Wilczanów Borowska (córka Martyny i Michała Wilczanów, żona Walentego Borowskiego), Franciszek Wilczan, Jan Wilczan,
- 1899-1900: Martyna Kozerska, Franciszek Wilczan, Maria Borowska,
- 1900-1918: Maria Borowska, Martyna Kozerska,
- 1918-1919: Maria Borowska, Martyna Kozerska, Marian Kwiatkowski (zięć Józefa Kozerskiego, mąż jego córki Anny z małżeństwa z Zofią Wilczak),
- 1919-1923: Maria z Wilczanów (I voto Borowska, II voto Pachulska), Wacław Pachulski (najprawdopodobniej chodzi tutaj o Władysława Pachulskiego – drugiego męża Marii z Wilczanów I voto Borowskiej),
- 1923-1938: Władysław Pachulski, Władysław Brunon Pachulski (syn Marii i Władysława Pachulskich), Jerzy i Tadeusz Borowscy (prawdopodobnie synowie Marii z pierwszego małżeństwa),
- 1938-1939: Władysław Brunon Pachulski, Jan Wierusz i Tadeusz Jan Borowscy,
- 1939: Tadeusz Jan Borowski.
Martyna Leokadia I voto Wilczan II voto Kozerska z domu Bielawska zmarła w 1920 r. Józef Kozerski żył po jej śmierci jeszcze 20 lat. W 1940 r. pochowany został na warszawskich Powązkach, w okazałym grobowcu rodzinnym Wilczanów, pomimo, że za życia przygotowywał sobie grób w innej części cmentarza. Doszło więc do sytuacji, polegającej na tym, iż w mogile z napisem „grób Józefa Kozerskiego” wyrytym na nagrobku, malarz nie spoczywa. Jego szczątki złożono natomiast w grobowcu, w którym pomimo napisu „Wilczan” na fasadzie, nie ma nikogo o tym nazwisku (Michał Wilczan pochowany jest w oddzielnym grobie, a miejsce pochówku Martyny nie jest znane).
Odtwarzanie losów bliższych i dalszych krewnych przypomina zazwyczaj pracę detektywistyczną. Całe szczęście, że coraz częściej w tym celu nie musimy udawać się do archiwów, przerzucać setek dokumentów, czy jeździć na drugi koniec Polski. Ślady przeszłości odnajdywane w internecie, w cyfrowych kopiach metrykaliów i dokumentów pozwalają dopasować do siebie elementy wielkiej układanki. Dobrze, że dzięki nim odkrywamy historie, które pozostawiły po sobie jak najbardziej realne obiekty. Możemy je dziś podziwiać i snuć na ich temat ciekawe, ale prawdziwe opowieści.
Edward Kołakowski
25 lutego, 2020
Gratulacje Panie Michale, świetnie napisane.
Edward Kołakowski -prawnuk Józefa Kozerskiego.