Mój pradziadek też Wojciechowski (z okolic Zamościa) . Ciekawe czy jest w Pana drzewku ???
Wywiad z Panem Dariuszem, webmasterem największego drzewa genealogicznego w polskiej wersji MyHeritage
- Od admin
Dzisiaj na Blogu rozmowa z Panem Dariuszem Wojciechowskim, użytkownikiem MyHeritage i zarazem właścicielem największego drzewa genealogicznego w polskiej wersji! Pan Dariusz jest rodowitym łodzianinem z rocznika 1970. Od 1991 roku technik elektroenergetyk, a od niedawna mgr inż informatyk. Pasjonat genealogii, nowych technologi, S-F i informatyki (dużych zbiorów danych i ochrony informacji niejawnych). Lubi aktywnie spędzać czas w ciepłych klimatach, lub w wąskim gronie sprawdzonych i serdecznych ludzi.
MH: Pana drzewo genealogiczne na MyHeritage jest największe w wersji polskiej i liczy 515,358 profili. Proszę powiedzieć nam od kiedy prowadzi Pan badania genealogiczne oraz proszę się pochwalić jak udało się Panu zbudować tak ogromne drzewo, wymaga to ogromu badań, czasu i pracy? Czy rodzina też wspiera Pana w badaniach?
DW: Ilość najczęściej nie idzie w parze z jakością. Prowadzę kilka drzew, a wspomniane przez Panią jest głównie jednym z moich kilku pomysłów na ciekawy materiał badawczy do własnej pracy magisterskiej z informatyki, dotyczącej początkowego zasilania bazy danych portali społecznościowych dużą ilością informacji. Genealogią zainteresowałem się około 1990 roku i wtedy udało mi się zdobyć pierwsze z ponad 1000 dokumentów z USC i AP.
Na początku oczywiście były głównie rozmowy z najstarszymi członkami najbliższej rodziny, wspólne przeglądanie starych zdjęć, długie godziny spędzone w Archiwum, oraz dziesiątki listów z prośbą o przeszukanie ksiąg w odległych parafiach. Czasy się zmieniły, a ilość danych zmusiła do sięgnięcia po nowocześniejsze narzędzia. Bez wzajemnej wymiany danych, serdeczności i pomocy ze strony rodziny i całej społeczności MyHeritage, nie było by jednak możliwe zbudowanie nawet 10% 'testowego’ drzewa.
MH: Jak daleko sięgają Pana poszukiwania genealogiczne, i co ciekawego Pan odkrył po drodze na temat swojej rodziny?
DW: Geograficznie – potomkowie naszych rodaków zasiedlili wszystkie kontynenty, historycznie – dotarłem chyba około 1300 r. Tak rozległe drzewo trudno jest jednak określić jako 'rodzinę’. Osoby spowinowacone jedynie przez wielokrotne małżeństwa nie są związane w żaden sposób, za wyjątkiem wspólnego zainteresowania genealogią. I właśnie dzięki temu zainteresowaniu znikają wszelkie bariery (geograficzne, pokoleniowe, językowe, kulturowe, religijne…). Liczy się jedynie to – wspólna pasja w odkrywaniu drobnej cząstki z przeszłości swoich najbliższych.
Oczywiście w trakcie poszukiwań pojawiło się wiele nazwisk osób znanych chyba wszystkim z kart historii, oraz współcześnie żyjących potomków rodzin szlacheckich. Nie chcę wymieniać konkretnych nazwisk – lista jest długa, z wieloma interesującymi osobami jestem po imieniu – nie da się tu wymienić wszystkich, by kogoś nie urazić. Zauważyłem, że osoby od pokoleń pielęgnujące własne tradycje rodzinne, nie wstydzą się swojego dziedzictwa i chętnie całkowicie bezinteresownie udostępniają posiadane informacje niemal wszystkim zainteresowanym pasjonatom. Niestety genealogia stała się 'modna’, a poszukiwanie przez 'nowobogackich’ za wszelką cenę drogi połączenia do jakiegoś władcy, czy 'własnego’ herbu w istotny sposób 'zaciemnia prawdę historyczną’, a tacy 'badacze’ niechętnie zapraszają do swoich profili, by nie ujawniać swej ignorancji.
MH: Jakie funkcje najbardziej podobają się Panu w serwisie MyHeritage?
DW: Trudno mi sobie wyobrazić ten serwis i swoje dalsze poszukiwania, bez doskonałego narzędzia jakim jest Smart Matches. Wyłącznie dzięki dopasowaniom udało mi się dotrzeć tak daleko i tak wiele osób zidentyfikować, dopisać i już zaprosić do naszego drzewa. Bardzo podoba mi się możliwość dodawania zdjęć do profili konkretnych osób, możliwość zapraszania do współpracy w redagowaniu drzewa, ale jeszcze ciekawsza jest możliwość prowadzenia wzajemnej korespondencji między członkami serwisu (niestety nadal bez przesyłania załączników graficznych).
MH: Czy Pana rodzina również interesuje się genealogią i historią rodziny w takim stopniu jak Pan?
DW: Rodzina chyba nie ma innego wyjścia, skoro na to zajęcie poświęcam niemal codziennie po kilka godzin z życia. Na szczęście najbliżsi podzielają moją pasję i pomagają jak mogą. Z jednego tylko wyjazdu do krewnych żony na Śląsku, przywiozłem informacje o ponad 150 osobach, które wcześniej nie były mi znane. Zwłaszcza starsze osoby wykazują chęć do współpracy i nagle przypominają sobie o faktach i ludziach często dawno zapomnianych nawet przez ich najbliższych. Ostatnie smutne święto było również okazją do zrobienia kilku fotek nagrobków, osób które już dawno odeszły.
MH: Czy oprócz genealogii ma Pan jeszcze jakieś inne pasje?
DW: Mam jeszcze kilka pasji. Największą jest… żona, a następnie informatyka, książki, podróże… Uwielbiamy spędzać czas z naszymi 2 psami, żeglować, spacerować po lesie, lub dyskutować w wąskim gronie sprawdzonych znajomych (część naszego drzewa powstała na ich prośbę). Często sam staram się dowiedzieć czegoś więcej na temat nowoczesnych technologii głównie z elektroniki, rozwiązań ekologicznych w budownictwie, ale również pasjonują mnie futurystyczne wizje naszej przyszłości proponowane w kinach, czy na kanałach TV SciFi, oraz programy naukowo-techniczne i historyczne… Tylko dzięki TV jestem w stanie zobaczyć w bezpieczny sposób pasjonujące miejsca, na których odwiedzenie zapewne nie wystarczy mi życia.
MH: Jakie plany związane z genealogią ma Pan na przyszłość?
DW: Na obecnym etapie poszukiwań interesuje mnie zaproszenie jak największej ilości osób, które kolejno udaje się zidentyfikować i prawidłowo dopisać do projektu głównie dzięki dopasowaniom, wzajemnym zaproszeniom i uprzejmości samych zapraszanych. Nie chodzi mi o bicie rekordów w ilości wpisów, lecz o aktualizację i uwiarygodnienie zebranych już danych, by przedstawiały konkretną wartość historyczną dla następnych pokoleń. Mam w tym określony cel – chcę niebawem poprosić wszystkich zaproszonych gości o sprawdzenie, poprawienie i uzupełnienie danych dla ich najbliższych rodzin. Tylko tym sposobem da się w realnym czasie uzyskać wiarygodne dane, mogące stanowić podstawę do dalszego rozwoju drzewa, a może i doskonalszy materiał wyjściowy do poważniejszych badań naukowych. Jednak z uwagi na prawo do zachowania prywatności zapraszam do współpracy jedynie osoby już dopisane do naszego drzewa…
Panu Dariuszowi bardzo dziękujemy za podzielenie się swoimi genealogicznymi doświadczeniami! I mamy nadzieje, że dla Was będą one zachętą do dalszych poszukiwań przodków i odkrywania historii rodziny.
marlena
8 listopada, 2012
jak dotrzec do pana drzewa?:)chciałabym zerknąc czy moze jakies osoby nam sie „pokrywają” ja mam w swoim drzewie na razie 3120 osób…ale caly czas prężnie działąm w tej kwestii.