16-letni genealog: Opowieści mojego Dziadka

Ta historia rodzinna została napisana przez Witolda Studzińskiego (imię Witold otrzymane na pamiątkę po przodku o tym samym imieniu). Pan Witold urodził się w 2001 roku na Dolnym Śląsku, gdzie jak twierdzi, nadal buduje swoją przyszłość (ma zaledwie 16 lat). Witold jest uczniem technikum w Dzierżanowie. Zainteresowanie historią rodziny odziedziczył po swoich rodzicach i dziadkach. Historia rodziny Witolda łączy się z historią Polski. Jak twierdzi Witold, jest mu przez to bliższa i bardziej dla niego zrozumiała.

Jakiś czas temu przeglądając strony MyHeritage natrafiłem na informację, że ten portal jest zainteresowany wspomnieniami i historiami genealogicznymi, opisującymi historię rodzin.

Postanowiłem – mimo młodego wieku – wysłać także swoją historię. Dzięki rodzicom i dziadkom posiadam wiele wspomnień, dostęp do pamiętników rodzinnych a także dużo fotografii, które pokazują historię mojej rodziny daleko, daleko w przeszłość.

Stawiam początkowe kroki w genealogii ale dzięki pomocy rodziny /tej bliższej i dalszej/ opisywana przeze mnie historia staje się coraz bogatsza. Odkrywam wiele fascynujących historii a także docieram do faktów, które nie były dotychczas znane lub pomijane.

W mych poszukiwaniach genealogicznych olbrzymią pomocą służą mi informacje zawarte na stronach MyHeritage. Dzięki dostępowi do tej strony nabieram doświadczenia, uczę się na przykładzie innych i mogę uniknąć błędów, które zdarzają się początkującym genealogom – amatorom.

To wspaniałe, że istnieje taka strona. Można tu przedstawiać własne osiągnięcia a także wymieniać się z innymi informacjami, które nie raz prowadzą do wspólnych przodków.

Mam nadzieję, ze przesłany zarys historii rodzinnej zainteresuje Redaktorów MyHeritage a także innych czytelników tego portalu.

Niedawno, parę tygodni temu, w moim domu miała miejsce ważna uroczystość-moi rodzice obchodzili 20 rocznicę ślubu. Było wielu gości, wśród nich dziadkowie ze strony mamy. Kiedy przyszła pora na toasty za rodziców, mój dziadek powiedział, że jest dumny z moich rodziców, z tego jak żyją. I dodał, że także przodkowie rodziców byliby z nich dumni, że dzięki temu małżeństwu historia rodzinna zatoczyła koło, że po wielu dziesiątkach lat te dwie tak zasłużone w historii Polski rody połączyły się i wydały na świat synów, którzy na pewno także zasłużą się w działaniu na rzecz Polski.

Zastanowiły mnie i zaciekawiły te słowa i postanowiłem porozmawiać z dziadkiem aby wyjaśnił mi co one miały oznaczać.

W poprzedni weekend pojechaliśmy do dziadków i wtedy poprosiłem dziadka o rozmowę i przybliżenie mi rodzinnej historii, o której wspomniał na tamtej uroczystości. Z opowieści dziadka wyłoniła się nieznana mi, pasjonująca historia o przeszłości, której moi przodkowie byli czynnymi uczestnikami, działając na różnych polach na rzecz swej Ojczyzny. Poniżej przedstawię niektóre– najważniejsze moim zdaniem– elementy dziadkowej, rodzinnej historii, aby ukazać, jak to każdy z nas może przyczynić się swoim działaniem dla dobra ogółu.

-Dziadku, czy możemy przejść do twojego pokoju. Chciałem z tobą porozmawiać o ważnej sprawie.

Przeszliśmy do sąsiedniego pokoju, dziadek usiadł w fotelu, ja zająłem miejsce na kanapce i wtedy dziadek zapytał:

-Co się stało ważnego?

-Na uroczystości związanej z rocznicą ślubu wspomniałeś, że „historia zatoczyła koło”, co to znaczy?

-Takiemu wnukowi nie potrafię odmówić. No to zaczynamy.

Widzisz, Witku, wszystko zaczęło się za Bolesława Krzywoustego, kiedy to ród czeskich Sławnikowiców przybył na ziemie polskie i poświęcił się dla nowej ojczyźnie. Ale dzisiaj nie będziemy sięgali w tak odległe czasy. Cofniemy do połowy XVIII wieku, kiedy to twój 5xpradziadek– Seweryn Wojciech Trzciński ożenił się i zamieszkał na Mazowszu, w starym modrzewiowym dworze, w Sklęczkach koło Kutna. Zanim założył rodzinę, oddał swe usługi na rzecz Ojczyzny, jako rotmistrz konfederacji barskiej. Za udział w niej został wywieziony na Sybir, gdzie spędził kilka lat przykuty do taczki. Kiedy wrócił w progi domostwa, oddał się działalności społecznej jako żupnik sochaczewski. Z jego małżeństwa urodziło się wiele dzieci, z których przeżyło dziesięcioro. Wśród nich jeden z synów dał początek linii twego taty, a inny zapoczątkował moją linię.

Trzciński Witold

Trzciński Witold

Twoim 4xpradziadkiem był Dionizy I, uczestnik wojen napoleońskich, powstania listopadowego i styczniowego, w którym tragicznie zginął, zakłuty pikami przez Kozaków a następnie jego zwłoki powieszono na rynku w Chodlu jako przestrogę przed wystąpieniem przeciw carowi Rosji.

Zanim jednak zginął, urodził mu się syn– Dionizy, zwany dla porządku– II/twój 3xpradziadek/. W województwie lubelskim pełnił funkcję sędziego i ożenił się z Laurą Kamieńską. To ważna postać w rodzinie, ponieważ jej brat to generał, uczestnik powstania, który zginął w bitwie pod Ostrołęką, kiedy to salwa armatnia Moskali urwała mu nogi.

Z jego małżeństwa urodził się Witold/twój imiennik/. Tenże Witold ożenił się z Zofią Unrug, której wuj był w II Rzeczypospolitej admirałem i twórcą polskiej floty wojennej. Kiedy nasz admirał dostał się do niemieckiej niewoli, to mimo, że jego przodkowie pochodzili z Niemiec, nie używał języka niemieckiego ponieważ czuł się Polakiem.

Witold osiadł w Leścach, w majątku położonym niedaleko Puław. A że był bardzo dobrym gospodarzem i dbał o poddanych, majątek zaczął być wzorem dla innych dziedziców. On miał wśród wielu dzieci dwie córki– Zofię i Janinę. Obie w historii rodzinnej odegrały ważną rolę. Zofia wyszła za mąż za profesora architektury– Kamińskiego. Profesor Kamiński tym się zasłużył, że był twórcą w II Rzeczypospolitej naszego godła narodowego– orła oraz banknotów.

Jego żona– wspomniana Zofia to uznana rzeźbiarka, twórczyni wielu pomników oraz rzeźb kościelnych. Na statku pasażerskim– M/S Batory, w statkowej kaplicy wisiała jej rzeźba Matki Boskiej Częstochowskiej. Inna jej rzeźba, także Matki Boskiej, została przekazana papieżowi Pawłowi VI jako wotum narodu polskiego z okazji 1000 – lecia państwa polskiego.

Trzcińska Zofia

Trzcińska Zofia

I tu dochodzimy do słów, które tak cię zaciekawiły na tamtej uroczystości. Wspomniana Janina, wyszła za mąż za Bolesława Studzińskiego– twego pradziadka. Jej mąż przejął majątek Leśce, gdzie wprowadził wiele nowych odmian uprawianych zbóż, unowocześniał gospodarstwo, sprowadzając z Anglii nowoczesne maszyny rolnicze, prowadził hodowlę koni, które zdobywały nagrody na wyścigach i konkursach. To właśnie przez to małżeństwo nastąpiło połączenie obu rodów: Trzcińskich i Studzińskich.

Studzińska Janina

Studzińska Janina

Z rodu Studzińskich także wyszło wielu zasłużonych Polaków, przede wszystkim w walce o wolność Polski. Był tu Aleksander Fabian-powstaniec listopadowy, odznaczony orderem Virtuti Militari.

Jan Jacek– twój dziadek, żołnierz Armii Krajowej, który wiele lat spędził w więzieniu za patriotyczną działalność. Twojego stryja, brat twego dziadka– Piotra, także żołnierza Armii Krajowej, bolszewicy wywieźli po II wojnie do gułagu za koło polarne. Inni Studzińscy zostali zamęczeni przez hitlerowców w obozach koncentracyjnych albo zginęli w Katyniu i Miednoje, kiedy to bolszewicy zamordowali ich strzałem w tył głowy.

A moja linia wzięła początek od innego syna Seweryna– Symforiana. Z jego małżeństwa urodził się Leopold, mój pradziadek. Był on studentem prawa na uniwersytecie w Petersburgu gdy wybuchło Powstanie Styczniowe. Nie namyślając się wiele, rzucił studia i walczył jako powstaniec. Z jego małżeństwa urodziło się dwóch synów: Witold i Zygmunt. Witold ożenił się z Cecylią Ostachiewicz, której brat stworzył znaczek dla głuchoniemych. Znak przekreślonego ucha, który tak często można oglądać na dworcach czy w telewizji/jako np. film dla niesłyszących/ został stworzony przez twego powinowatego.

Drugi syn Leopolda– Zygmunt, inżynier– chemik i cukrownik, budował kolej na Ukrainie, pomagał żołnierzom austriackim w czasie I wojny światowej i rząd austriacki nagrodził go za to medalem.

Jego syn– Jan, mój ojciec- także żołnierz Armii Krajowej ale po zakończeniu wojny udało mu się uniknąć prześladowań. Widzisz, Witku, tak wygląda w największym skrócie, powiązanie rodzin twych rodziców.

A twój dziadek– czyli ja– zostałem nauczycielem i uczyłem młodzież jak postępować aby Polska miała z nich pociechę. Aby ich życie wniosło coś dobrego dla ojczyzny, aby pamiętali, że choć są małym trybikiem, małym ziarnkiem piasku, to gdy się doda te ziarnka czy trybiki do siebie, to zawsze z tego mogą wyniknąć tylko dobre efekty.

-Dziadku, a czy byli inni jeszcze przodkowie, o których należałoby wspomnieć?

-Tak, Witku, było ich wielu.

Adam i Jan– żołnierze napoleońscy, z których pierwszy zginął pod Gdańskiem jako kapitan artylerii a drugi zginął w nurtach Berezyny, w czasie przeprawy Napoleona.

  • Choćby Franciszek Trzciński, zasłużony żołnierz napoleoński, potem poseł na sejm Królestwa Polskiego, major w Powstaniu Listopadowym. Został zmuszony do emigracji do Francji, gdzie założył pod Paryżem szkołę polską.
  • Była Seweryna Duchińska, uznana XIX– wieczna poetka, która za czynny udział w Powstaniu Styczniowym musiała emigrować do Francji. Józef Trzciński– pułkownik w wojsku polskim w II Rzeczypospolitej był dowódcą 12. Pułku Ułanów Podolskich i bardzo zasłużył się w okresie I wojny światowej.
  • Był Alfons Trzciński, który po Powstaniu Styczniowym, poprzez Francję wyjechał do Argentyny, gdzie służył w wojsku nowej ojczyźnie.
  • Był Seweryn Luboradzki, który po Powstaniu Listopadowym poprzez Belgię, wyjechał do Turcji i służył w tureckiej armii. Był bardzo waleczny i został odznaczony wieloma medalami.
  • Był Władysław Trzciński, dyrektor cukrowni w województwie lubelskim, gdzie w połowie XIX– wieku były maszyny napędzane elektrycznością i był jeden z pierwszych telefonów.
  • Był Gorgoniusz, powstaniec listopadowy i styczniowy. To on, kiedy upadało Powstanie Listopadowe z twierdzy Modlin przeniósł pilne rozkazy do generała Giełguda na Litwę.
  • W Warszawie i Kielcach tworzyła Jadwiga Trzcińska, malarka która wnosiła nowe prądy do polskiej sztuki.
  • Był Stefan, muzykolog i sekretarz Paderewskiego, który był pierwszym dyrektorem Polskiego Radia w Katowicach w odrodzonej po I wojnie światowej Polsce.

Tak Witku, było ich wielu.

-A skąd Dziadku wiesz to wszystko?

-Widzisz Witku, te segregatory i pudełka na półkach? Tu są spisane wspomnienia przodków, pamiętniki, dotyczące ich dokumenty, patenty, w pudełkach i albumach fotografie.

Dziadek wziął do ręki jeden z albumów z fotografiami i zaczął je przeglądać. Zapadła cisza a przed moimi oczami zaczął się przewijać film z historiami opowiedzianymi przez dziadka. Oczami wyobraźni widziałem żonę Seweryna Trzcińskiego, która opłakiwała śmierć swych dzieci. Na pewno mówiła wtedy do siebie: „Bóg dał, Bóg wziął, niech będzie Jego wola”.

Widziałem Franciszka, wracającego z wyprawy Napoleona spod Moskwy. Pewnie posiniały z zimna, owinięty kocem, w łachmanach ale dumny, że walczył o Polskę.

Kolejną sceną był widok Gorgoniusza w podartym płaszczu, z obwiązaną głową gdy dostał się do Warszawy po rozbiciu jego oddziału. A także postać Franciszka/już wspomnianego/ po bitwie pod Olszynką Grochowską, gdy po zrzuceniu przez konia mógł chodzić tylko o lasce.

Następną sceną była cisza, gdy upadło Powstanie Listopadowe, gdy zamilkły armaty a do Warszawy zaczęły wkraczać moskiewskie wojska.

Kolejne sceny przewijała moja wyobraźnia, gdy ciszę przerwał glos mamy:

-No Witku, koniec spotkania, już późno, wracamy do domu.

Gdy żegnałem się z dziadkiem, powiedziałem: -Dziadku jak przyjedziemy ponownie to opowiesz mi ciąg dalszy. Teraz już zawsze będę czekał na rodzinne historie.

Wróciliśmy do domu. Po wejściu spojrzałem na mamę. Na szyi miała sznur korali. I wtedy zrozumiałem uwagę dziadka o piasku i trybikach. To zupełnie jak te korale. Każdy pojedynczo nie jest interesujący. Ale kiedy jest ich wiele– to stanowią ozdobę i zwracają uwagę, sprawiają wrażenie. Czyli– pojedynczo znaczymy niewiele ale gdy jest nas więcej– to trzeba się z nami liczyć. I tak jest z ludźmi w historii– pojedynczo nie przedstawiamy wielkiej mocy ale gdy się zorganizujemy to możemy walczyć o nasze prawa.

Jednocześnie w pełni zrozumiałem słowa z naszego hymnu:

Jeszcze Polska nie zginęła,

Kiedy my żyjemy.

Młodzi, czerpiąc z przeszłości, tak powinni formować przyszłość świata, Ojczyzny, rodziny, aby żyć lepiej, spokojniej i w przyjaźni. Należy robić wszystko aby uniknąć kłótni i sporów. Jeśli zbudujemy pokój na świecie– będzie nam lepiej i radośniej.

———————————–

A dlaczego Dolny Śląsk?

Dziadek ze strony taty był związany z rolnictwem. Kierował różnymi PGR– mi i ostatecznie osiadł w Radzikowie, gmina Łagiewniki, gdzie doczekał emerytury.

Dziadek ze strony mamy, działacz „Solidarności”, w wyniku stanu wojennego, musiał wraz z rodziną opuścić Warszawę i osiadł wpierw w gminie Ciepłowody a ostatecznie w gminie Łagiewniki, w Sieniawce.

I dlatego tutaj mogę i chcę wcielać ideały przodków w życie, budując swoją małą Ojczyznę.

Witku, dziękujemy w MyHeritage za podzielenie się z nami tą wspaniałą historią. Życzymy Ci wspaniałych odkryć i wszystkiego co najlepsze!

Komentarze

Adres e-mail jest prywatny i nie będzie wyświetlany.

  • Lucyna Nordqvist

    9 października, 2017

    Bardzo interesująca historia i ciekawie przedstawiona!

  • Marek

    6 listopada, 2017

    Piękna historia! Zawsze warto pielęgnować swoich przodków. Dzięki temu ONI żyją w naszej pamięci.Pozdrawiam! Marek Zieliński