Ja bym jeszcze dodał: „Twoi znajomi widzą, że w Twojej pracowni jest masa papierów i dokumentów związanych z Twoimi przodkami (akta urodzeń, ślubów, zgonów, odpisy, etc.) 😀
Udostępnij
Niezależnie od tego, czy jesteś historykiem rodziny, czy osobą, która interesuje się dziedzictwem rodziny, są rzeczy które może zrozumieć tylko” jeden z nas”.
„Zaraziłeś się” genealogią, jeśli:
- Kiedy przedstawiasz kogoś, mówisz: „to jest syn siostry mojej babci od strony ojca”.
- Jesteś bardziej zainteresowany tym, co wydarzyło się w 1815, aniżeli w 2015.
- Idealne wakacje oznaczają wizytę na cmentarzu, w archiwum i w bibliotece.
- Podczas urlopu odwiedzasz miejsca, z których pochodzą Twoi przodkowie
- Twój doktor pyta o historię chorób w rodzinie, a Ty odpowiadasz: „Ile pokoleń wstecz?”
- Wiele Twoich albumów rodzinnych jest przepełnionych zdjęciami Twoich przodków.
- Wiesz więcej o swoich przodkach, niż najstarsi członkowie Twojej rodziny, którzy znali ich osobiście.
- Robisz wszystko, by odnaleźć jakiś skarb rodzinny, i dowiedzieć się o nim, jak najwięcej.
- Jeśli mógłbyś otrzymać jakiś gadget technologiczny, zapewne byłaby to maszyna do przemieszczania się czasie, tak abyś mógł poznać swoich przodków.
- Zadzwoniłeś do pracy, że jesteś chory, gdyż zaspałeś po całej nocy badań genealogicznych.
Czy chciałbyś jeszcze coś dodać :)?
Sianin
2 czerwca, 2015
Z moim zainteresowaniem się genealogią nie jest tak, jakby wynikało to z powyższego dekalogu Pani Kasi. Otóż – pewnie jak u wielu mnie podobnych – na genealogiczne tropy przodków mojej rodziny trafiłem trochę z przypadku. U mnie akurat było tak, że po śmierci mojego Ojca odnalazłem w Jego archiwum mnóstwo dokumentów dotyczących mojej rodziny, np. świadectwa pracy mojego dziadka sprzed stu lat, książkę rodzinną (wówczas Familienbuch) z 1910 roku. I wiele różnych dokumentów zachowanych przez mojego Ojca z pierwszej połowy XX wieku, a dotyczących mojej rodziny.
I to mnie zafascynowało. Zacząłem „dłubać” w internecie, szukać na stronach, na których publikowano fotokopie dokumentów z obszaru stanu cywilnego (akty urodzenia, małżeństwa, zgonu). Na tej podstawie opracowałem kilka broszur, które rozesłałem po rodzinie (kuzynostwu). I właśnie to przedsięwzięcie zaowocowało ich pozytywną reakcją. Otrzymałem mnóstwo dokumentów, głównie fotografii, albumów, danych. Na tej podstawie mogłem zrekonstruować na MyHeritage drzewo genealogiczne mojej rodziny. Oczywiście, mam też w rodzinie prześmiewców, którzy naśmiewają się z mojego przedsięwzięcia. Im dedykuję słynne zawołanie Melchiora Wańkowicza: „Nie podam ręki komu, co nie wie jak jego prababce z domu”.
Pozdrawiam, Stefan